Czekamy na Wasze listy. Napisz: listydogazety@gazeta.pl
Dlaczego dwa technicznie sprawne samoloty typu CASA i TU-154M przy podobnie złych warunkach meteo, znalazły się na niedopuszczalnie małej i grożącej katastrofą wysokości około 900 metrów od progów swoich pasów nad radiolatarniami "bliższymi".
Każdego może dopaść zła pogoda. Mnie też dopadła. Po dziesięciogodzinnym locie, przed lądowaniem w Taszkiencie mgła do ziemi, widzialność 50 metrów, na lotnisku zapasowym w Ałma-Acie to samo. Lotniska nie zamykają, bo na całym świecie się nie zamyka. Rosyjscy chłopcy radarowcy z piękną angielszczyzną pomogli posadzić samolot - żyjemy.
Panie generale, jakie pana załoga miała naloty? Przychodząc do PLL LOT mieliśmy po 1500-2500 godz. Potem przez 3-4 lata lataliśmy na tłokowych, 4-5 lat - na turboodrzutowych, 5-6 lat - na małych odrzutowcach, w całej Europie, na Bliski Wschód, do Północnej Afryki, a loty średnio po 2,5 godziny. To znaczy, że co 2,5 godz. wykonywaliśmy dwa najtrudniejsze elementy lotu: start i lądowanie. Słońce, deszcze, śnieżyce, turbulencje, śliskie mokre pasy, pot z pleców do majtek tysiące razy - to owocuje znakomicie w tym rzemiośle. Nie było wtedy jeszcze symulatorów.
Po 14-15 latach z nalotem 5000-7000 godzin, dostawaliśmy awans, na drugiego pilota na samoloty dalekiego zasięgu: Tu-154, IŁ-62 potem B-767.
Powtarzam, nurtuje mnie to jedno pytanie, bo setki innych, jak język, plan lotu, że nie zamknięto lotniska, nie podpowiedziano kapitanowi, itp. są nieważne. Kapitan na podkładzie jest pilotem, opiekunem pasażerów i załogi, dyrektorem firmy, głównym księgowym - może podpisać czek na 200 tys. dol. i jemu się nie sugeruje, nie podpowiada, jest tak wyszkolony, że wie wszystko i podejmuje decyzję, jedyną, najbezpieczniejszą.
Tak się zachował kapitan samolotu TU-154M z prezydentem i delegacją lecącą przez Ukrainę w rejon konfliktu do Gruzji. Loty nie rejsowe muszą mieć zgody dyplomatyczne wyrobione wcześniej przez MSZ. Inaczej grozi zestrzelenie, zmuszenie do lądowania, areszt samolotu i ludzi (samolot LOT w środku Afryki został raz posadzony, kapitan zdegradowany). Na postoju w Semferopolu kapitan dostał rozkaz od naczelnego wodza R.P. zmiany trasy lotu, w rejon konfliktu zbrojnego. Konsekwencją mogło być zestrzelenie, aresztowanie, poszturchiwanie polskiego prezydenta przez zwykłych żołnierzy. Jedyny przytomny " nieharcerz", dowódca samolotu, ratując życie wszystkim, odmówił. Konsekwencje mściwe. Dobrze, że minister obrony nagrodził - za mało.
Przeżywam katastrofę bardzo, złożyłem należne uszanowanie prezydentowi, i wszystkim pozostałym ofiarom katastrofy. Jestem dumny, że tak godnie i dostojnie uczcił te straszne chwile rząd, pan marszałek i naród. Natomiast słuchając środków masowego przekazu jestem zdruzgotany. Modląc się, zmieniam swoją codzienną modlitwę: od głodu, ognia, wojny, PiS, prezydentury Jarosława Kaczyńskiego i pasterza Rydzyka zachowaj mnie Panie.
Chcę żyć w Polsce wolnej, która nikogo nie obraża i sama się nie obraża, która ma przyjaciół, nie szuka wrogów, jest tolerancyjna, nie chcę "szlacheckiego" zaścianka na krańcu Europy, do którego nikt nie zajrzy.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.