Oto dowody - listy przedsiębiorców i innych beneficjentów - jak niezawodna polska biurokracja ze swoim kultem papierologii i wszechwładzy urzędniczej potrafi zrujnować nawet najlepiej zapowiadające się przedsięwzięcia. To jedynie wybór - skarg mieliśmy dużo, dużo więcej.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Czekamy na Wasze listy. Napisz: listydogazety@gazeta.pl

O problemie pisał Konrad Niklewicz w tekście "Rząd spóźnia się z wypłatą dotacji dla przedsiębiorców i sektora NGO"

Rachunki się piętrzą

Cieszę, że zajęliście się tym problemem. Niestety ten problem dotyczy również mnie i moich współpracowników. Jesteśmy w Wielkopolsce, korzystamy z Programu Operacyjnego "Kapitał Ludzki". Nasz wniosek o płatność za okres od września do grudnia (miesięczne zapotrzebowanie - ok. 75 tys. zł) został zatwierdzony w listopadzie. Brak pieniędzy. Dzwonimy do WUP w Poznaniu - urzędnicy tłumaczą, że brak środków z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego i Ministerstwa Finansów. Na koniec roku (30 XII) dostajemy jedną trzecią transzy - do przelania w starym roku kalendarzowym.

Do dzisiaj czekamy na drugą część transzy: rachunki się piętrzą, ludzie przychodzą z pretensjami. Mam informację, że prawdopodobnie pieniądze dostaniemy pod koniec lutego.

Na najpilniejsze faktury wykładamy prywatne środki (często z kredytu odnawialnego), które są ograniczone.

Niestety, firmy zaczynają nas obciążać odsetkami za zwłokę, a takich wydatków nie przewidują projekty unijne. Na pytania o środki, urzędnicy często twierdzą, że działają zgodnie z umową (a w umowie jest zapis, że transze będą spływać "w miarę posiadanych środków").

Oczywiście, urzędnicy wyczerpują wszystkie proceduralne terminy na sprawdzanie wniosków o płatność - 20 dni roboczych na sprawdzenie wniosku, 20 dni - na wypłacenie, chyba, że wniosek jest do poprawy (a powody naprawdę są często błahe), to procedura zaczyna się od nowa. Niestety, poprzez zawiłe procedury i czasami zimne spoglądanie na tabelki, nasi urzędnicy sami tworzą sobie i innym problemy i zatory płatnicze. Mam wrażenie, że nad tym nikt nie panuje, a najgorzej wychodzą na tym beneficjenci. Organizacja pozarządowa z Wielkopolski

Czekając na pieniądze, pogrążam się w długach

Wreszcie ktoś na poważnie zajął się tym tematem. Jestem małym przedsiębiorcą działającym w woj. opolskim. Wniosek o dotację składałem wiosną 2008 r. O tym, że dotację otrzymam, dowiedziałem się po roku. W pierwszej turze naboru mój projekt "nie przeszedł", ale dotację dostałem z tzw. listy rezerwowej razem z 76 innymi przedsiębiorcami w ramach programu operacyjnego - inwestycje w mikroprzedsiębiorstwach (program 1.1.2.).

Zachęcony przyznaniem dotacji w maju 2009 r. rozpocząłem inwestycję. Dalszy rozwój "wypadków" (słowo nieprzypadkowe) jest następujący:

- czerwiec 2009. Organizacja zarządzająca programem (OCRG) organizuje spotkanie dla beneficjentów programu, na którym dyrektor i jego zastępca zapewniają, że umowy zostaną podpisane do końca lipca 2009 r., a pieniądze wypłacone najpóźniej we wrześniu. To miało dotyczyć w pierwszej kolejności tych którzy rozpoczęli już inwestycje (czyli także mnie).

- kontynuuję inwestycję pełną parą, angażuję w nią wszystkie swoje środki finansowe (także oszczędności), ale nikt nie zaprasza mnie na podpisanie umowy. Do końca wykorzystuję promesę kredytową z banku zgodnie ze złożonym projektem;

- wrzesień 2009. Kończę realizację projektu, nadal nie mam umowy.

- listopad 2009. Wreszcie podpisuję umowę.

- koniec listopada 2009. Składam pierwszy wniosek o płatność (pierwsza pula faktur);

- początek grudnia 2009. Składam drugi i ostatni wniosek o płatność (druga i ostatnia pula faktur z kompletnie już ukończonego projektu);

- 30. dzień (ostatni zgodnie z przepisami!) od złożenia wniosku o płatność - dostaję wezwanie do dokonania drobnych korekt w złożonym wniosku, na co dostaję 7 dni. Już w 4 dniu składam skorygowaną dokumentację;

- od dnia złożenia korekty co kilka dni kontaktuję się z "opiekunem" z OCRG, celem uzyskania informacji, co dzieje się z moim wnioskiem, albowiem nie dostaję ani pieniędzy ani kolejnego wezwania do korekty. Słyszę, że OCRG ma 30 dni na weryfikację skorygowanego wniosku;

- 30. dzień od złożenia korekty wniosku - dostaję powiadomienie, że OCRG ma zastrzeżenia do jednego z elementów wniosku o płatność. Ale nie jest to żaden z elementów, który kazano mi skorygować wcześniej!

- czekam dalej, pogrążam się w długach zaciąganych na spłatę kredytu, kontaktuję się z innymi beneficjentami. Ich problemy są identyczne, zaczynam wątpić, czy w tym tempie pieniądze otrzymam jeszcze w 2010 r. Przedsiębiorca

Sześć dokumentów, żeby potwierdzić zakup jednej rzeczy

Mam podobne doświadczenia. Korzystam z programu 8.1. Wniosek o płatność pośrednią do instytucji regionalnej złożyłem we wrześniu. Ta przesłała dokumenty do PARP 12 listopada. Wczoraj zadzwoniłem do PARP i dowiedziałem się, że Pan właśnie sprawdza mój wniosek o płatność pośrednią. Wg biznesplanu miałem ją dostać do końca zeszłego roku.

Co więcej od nowego roku wszystkie płatności są dokonywane z Banku Gospodarstwa Krajowego, który - jak powiedział pan z PARP - nie ma jeszcze załatwionych wszystkich formalności i nic nie wysyła.

Pieniądze dostanę najwcześniej po 7 miesiącach od złożenia wniosku! A nie mówimy jeszcze o płatności końcowej. Wszystkie instytucje, które żądają odpowiedzi i uzupełnień w ciągu kilku dni, same nie dotrzymują terminów. Trzeba składać bezsensowne dokumenty, np. żeby potwierdzić zakup (potwierdzenie przelewu, fakturę, protokół odbioru, wyciąg ze środków trwałych, protokół wyboru dostawcy, oferty) - w sumie sześć dokumentów, żeby potwierdzić zakup jednej rzeczy. Przedsiębiorca korzystający z działania 8.1 PO KL

Poznikały załączniki. Krasnoludki wyniosły?

Lokalna instytucja rozdzielająca pieniądze m.in. w PO KL (poddziałanie 7.2.1) potrafi napisać do organizacji wnioskującej, że ta organizacja powinna pracować za darmo i ich zdaniem niezrozumiałe są godziwe stawki za pracę wynajętych specjalistów merytorycznych.

Organizacja, dla której pracowałam niedawno, dostała dofinansowanie na początku 2009 roku, a realnie pieniądze we wrześniu 2009, więc cały projekt trzeba było na cito robić do końca roku, ścisnąć cały rok w 4 miesiące. /.../ Osobiście złożyłam dwa różne projekty pod tą samą organizacją, każdy projekt miał 2 egzemplarze - oryginał i kopię.

Mój projekt przeszedł ocenę formalną (co oznacza, że miał wszystkie potrzebne załączniki), ale przy ocenie merytorycznej nagle "okazało się", że POZNIKAŁY załączniki. Ze wszystkich dwóch projektów x2, czyli z czterech teczek! Krasnoludki wyniosły?! Przedstawiciele jednej z organizacji pozarządowych z Warmii i Mazur

Te dotacje nikomu nie pomagają, nie powodują rozwoju firm

Chciałbym podzielić się swoimi doświadczeniami dotyczącymi projektu w ramach Programu Operacyjnego "Kapitał Ludzki" 8.1 - runda I, w roku 2008, w którym wzięliśmy udział.

Problemy zaczęły się już na samym początku - w pierwszych 3 miesiącach firma nasza miała zakupić 6 licencji na program Delphi - narzędzie dla programistów. Wg harmonogramu zakupy zostały rozłożone po 2 licencje każdego miesiąca. Jednak otrzymaliśmy bardzo korzystną ofertę - przy zakupie wszystkich licencji na raz, zniżka ok. 2000 zł.

Niestety nikt w PARP nie potrafił odpowiedzieć na pytanie, czy możemy tak zrobić zgodnie z umową. Odpowiedź od urzędników z PARP brzmiała tak: "może Pan tak zrobić na własne ryzyko, najwyżej wyrzucimy to całkowicie z kosztów kwalifikowanych i nie będzie refundacji". Więc niestety musieliśmy zrezygnować z tańszego zakupu".

Kolejny problem pojawił się w związku z aneksem. Branża IT cechuje się dużą zmiennością i każdy projekt trwający ponad miesiąc prawie zawsze wymaga dostosowania do zmieniającej się rzeczywistości. Tym bardziej, że od złożenia wniosku do rozpoczęcia wykonywania projektu upłynęło kilka miesięcy i kurs euro zmienił się o kilkadziesiąt procent. A więc i ceny wszystkich programów i sprzętu z harmonogramu.

Główną zmianą w pierwszym aneksie był zakup innej konfiguracji stanowiska testowego. Pierwotnie zamierzaliśmy zakupić 9 słabych komputerów do testów, natomiast dzięki dostępowi do nowych technologii firmy Microsoft zmieniliśmy ten plan na 3 lepsze komputery. Cenowo wychodziło dokładnie na to samo, natomiast możliwości techniczne nowej konfiguracji były nieporównywalnie lepsze - możliwość testowania 50 maszyn naraz w porównaniu z 9 w pierwotnym planie.

Niestety nikt w MARR a nawet w PARP nie potrafił podjąć decyzji co z tym wnioskiem o aneks zrobić. W końcu, po wielokrotnym odsyłaniu wniosku od jednego urzędnika PARP do innego, wniosek poszedł do Ministerstwa. I utknął tam na wiele miesięcy. W końcu decyzja w tak wydawałoby się trywialnej sprawie zajęła urzędnikom 6 miesięcy. A przypominam, że wg umowy beneficjent ma się "powstrzymać od zmian w harmonogramie do czasu otrzymania decyzji". Niestety firmy nie działają w leniwym rytmie pracy urzędników i powstrzymanie się od działania na 6 miesięcy oznacza bankructwo firmy. Po prostu "Paragraf 22".

Kolejny aneks dotyczył możliwości przeniesienia kosztów jednego z pracowników na usługę ekspercką. Firma nasza znalazła eksperta, który zapewniał odpowiednią jakość usług - jednak prowadzi on własną firmę i nie jest zainteresowany pracą na etacie. Ten temat zajął PARP-owi już 9 miesięcy! Z tego powodu firma nie mogła złożyć wniosku o płatność w lipcu 2009 - stało się to możliwe dopiero po otrzymaniu aneksu w styczniu 2010. Co oznacza co najmniej półroczną zwłokę w otrzymaniu ewentualnej refundacji i o wiele mniejsze tempo rozwoju firmy.

Z rozmów z pracownikami MARR i PARP wyłania się nieprawdopodobny obraz biurokracji i opieszałości. Każdy wniosek analizowany jest najpierw na poziomie MARR, następnie od nowa na poziomie PARP przez zwykłego pracownika, a na koniec jeszcze raz przez jego przełożonego. Jeśli więc wszystko musi być zrobione 3 razy, nic dziwnego, że zajmuje to tyle czasu.

Ciekawe są też tłumaczenia PARP w odpowiedzi na skargi na opieszałość. PARP mianowicie twierdzi, że "zmiany w harmonogramie nie są obowiązkowe". Czyli przekładając to na zwykły język: jak sobie zgłosiliście zmiany (do czego beneficjent ma przecież prawo - zgodnie z umową) to teraz sobie poczekajcie - sami jesteście sobie winni.

Niestety podobne problemy mają wszystkie znane mi firmy korzystające z projektów 8.1 i 8.2. W rezultacie dotacje te nikomu nie pomagają, nie powodują rozwoju firm. Traktowane są jako czysty zysk i nikt nie traktuje tego poważnie. Po prostu w takich warunkach dotacja nie może być brana przez przedsiębiorców pod uwagę przy układaniu planów działania firmy. Może być potraktowana tylko na zasadzie: "i tak mamy to zrobić, więc fajnie będzie otrzymać dodatkowy bonus, który weźmiemy do kieszeni".

Widziałem i słyszałem też wiele razy opinie młodych osób startujących w 8.1, że nie trzeba funduszy, bo przecież są zaliczki, refundacje etapów i jakoś to będzie. Niestety przy sposobie działania PARP będzie to skutkowało tylko bankructwami tych firm i przepadkiem zaliczek, których od bankrutów już się przecież nie odzyska. Przedsiębiorca z Małopolski

Co z tego, że mam zasiłek? Ja chcę działać, pracować, zarabiać...

Jestem z Warszawy, mam prawie 35 lat. W listopadzie 2009 zostałam zwolniona z pracy i postanowiłam otworzyć działalność gospodarczą. Myślałam i marzyłam o tym już od dawna. Jestem z wykształcenia kosmetyczką, więc mam fach w ręku, ale nie mam odpowiedniej gotówki na start - postanowiłam skorzystać z dotacji Urzędu Pracy.

Na początku stycznia zarejestrowałam w urzędzie i tam otrzymałam informację, że od tego roku obowiązywać będą nowe wnioski i wytyczne, które będą znane pod koniec stycznia, najpóźniej początek lutego. Zadzwoniłam do urzędu 29 stycznia, jeszcze nic nie było wiadomo, ale już 3 lutego, na stronie urzędu pojawiła się informacja, że termin został przesunięty na marzec-kwiecień! Płakać mi się chce, bo mam związane ręce. Żeby otrzymać dotację muszę być bezrobotna, nie chcę inwestować swoich pieniędzy, bo muszę trzymać oszczędności na pierwsze miesiące utrzymania firmy. Co z tego, że mam zasiłek? Ja chcę działać, pracować, zarabiać u siebie, na siebie! A co będzie jak w marcu okaże się, że termin przesuwa się na maj? Co może być takiego skomplikowanego w przerobieniu starego wniosku na nowy? Bezrobotna w Warszawy, która próbowała dostać dotację na uruchomienie własnej działalności

Zamieszczone listy były podpisane przez autorów i zawierały dane kontaktowe. Chcąc jednak zagwarantować naszym czytelnikom bezpieczeństwo, redakcja usunęła z listów dane pozwalające zidentyfikować autorów listu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Mikołaj Chrzan poleca

Przydatne linki

Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    A skorzystanie z unijnej dotacji też potrafii absurdalnie utrudnić życie. Taka historia: www.portalmaturzysty.pl/aktualnosci/studenci-glodni-przez-unijne-przepisy,1090,1.html
    już oceniałe(a)ś
    0
    0