Czekamy na Wasze listy. Napisz: listydogazety@gazeta.pl
Od dawna jestem zdeklarowanym ateistą tzn. nie wierzę w istnienie jakichkolwiek bogów/bóstw/itp. i nie widzę szczególnych różnic pomiędzy np. mitologią grecką a np. mitologią (TAK! Właśnie tak chcę to nazwać!) katolicką.
Począwszy od roku 1989 widzimy coraz większe wpychanie się kleru z buciorami we wszelkie dziedziny życia społecznego, gdzie się tylko da, "od żłobka do nagrobka".
Ustawę antyaborcyjną mamy najbardziej restrykcyjną (obok Irlandii) w Europie. Kiedyś słyszałem dość trafne określenie, że jest ona wynikiem kompromisu prawicy z... prawicą. Obskuranctwo, zaściankowość, zacofanie, ciemnogród.
Tak! To jest wojna, którą kościół katolicki wypowiedział ludziom o poglądach odmiennych niż kościelne.
Dlatego właśnie nie widzę powodu, dla którego owi ludzie nie mieliby odpowiedzieć klerowi pięknym za nadobne. Nawet w sprawach tak błahych jak krzyż na ścianie w szkole.
Mnie krzyż nie razi. Ot, gadżet niczym nie różniący się od np. doniczki z kwiatkiem. Czy komuś przeszkadza doniczka z kwiatkiem wisząca na ścianie w szkole?
Gdyby ingerencja kościoła katolickiego w życie społeczne kończyła się na wieszaniu krzyży w szkołach, machnąłbym ręką, bo żaden inteligentny człowiek nie będzie kruszyć kopii o taki drobiazg.
Sęk w tym, że owa kościelna ingerencja nie kończy się na wieszaniu krzyży. Ona się tam zaczyna!
PS.
Mając na uwadze w/w wyrok trybunału w Strasburgu poważnie zastanawiam się nad zaprotestowaniem przed bożocielną procesją, której śpiewu muszę co roku wysłuchiwać, gdyż ta koniecznie musi przemaszerować pod moim oknem. I co? Mam sprzedać mieszkanie i się wyprowadzić?
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.