Niepokoi mnie stanowisko części polityków Koalicji Obywatelskiej. Ci panowie, optując za utrzymaniem kompromisu aborcyjnego z 1993 r., kierują się przede wszystkim własnym egoizmem, a nie empatią wobec kobiet. Własne ja jest przecież ważniejsze niż zdrowie psychiczne i fizyczne kobiet, które znalazły się w trudnym położeniu.
Podejrzewam, iż po części wynika to z ich wieku, po części zaś z kalkulacji politycznej. Niech konserwatywna część elektoratu zapamięta ich stanowisko i przypomni sobie przed kolejnymi wyborami.
Niech duchowni też o nich pamiętają. Podobnie myśli i mówi wielu posłów i polityków z innych partii.
Taki koniunkturalizm jest dla mnie nieprzyzwoity.
A referendum, za którym tak ochoczo wypowiada się np. partia Hołowni? Nie wiem, czy na jego wynik nie będzie miał wpływ kler, nakazując wiernym głosowanie przeciw aborcji pod groźbą braku rozgrzeszenia.
Czytelniczka
Listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Zresztą to pyrrusowe rozwiązanie "liberalnych" posłanek i posłów jest w gruncie rzeczy tym samym zgniłym kompromisem. Porady i konsultacje, ale u kogo? Ktoś się odważy wydać opinię zgodną z wolą kobiety? Smutne to, że nadal nic nie rozumiecie.
Porady i konsultacje nie oznaczają konieczności uzyskania czyjejkolwiek zgody na aborcje. Ja rozumiem, ze ich celem jest głównie danie kobiecie możliwości rozmowy przed ostatecznym podjęciem decyzji o aborcji. Może się mylę, ale taka rozmowę przed aborcja odbywają kobiety w Niemczech. Z drugiej strony, gdybym była w takiej sytuacji i rozważała aborcje, chyba nie potrzebowała bym takiej rozmowy.
W Niemczech nikt do tej rozmowy by cię nie zmuszał. Jeżeli kobieta przychodzi i mówi, że jest zdecydowana, nie chce rozmowy, to dostaje kwit, że konsultacja się odbyła. Niemcy maja dobrze zorganizowaną służbę zdrowia. Kobiety na konsultację dostają się błyskawicznie. Nie widzę tego u nas.
Wyobraź sobie w Polsce takich psychologów z Hordy Jurija. Albo odpowiednio przez Hordę "monitorowanych" i zastraszanych.
I siedzącą naprzeciw takiego psychologa z hordy jakąś załamaną szesnastolatkę.
Tak, wiem, że w Niemczech są takie rozmowy, lecz sytuacja w NIemczech jest diametralnie odmienna od polskiej, kiedy podporządkownie kościołowi i lęk przed jego długimi rękami jest wielki.
Zreszta bardzo trafinie napisała o tym pani Magdalena Środa.
Zresztą my, w dużych miastch, mamy dojście do wszystkiego, skąd takiego psychologa ma znaleźć dziewczyna z Pcimia?
Oni wiedzą że mieliby problem z przekroczeniem progu. A do PiS ich nikt nie weźmie choć wielu by chciało. Wyjątkowo odrażający dzuadersi