Mam dziecko w wieku szkolnym, 6 klasa szkoły podstawowej. Pracuję zdalnie z domu, jestem menadżerem wyższego szczebla w dużej, międzynarodowej korporacji. Prace zaczynam o ósmej rano, kończę około dwudziestej. Jestem zawalona ogromem spraw, raportów, telefonów, meetingów online. Pracuję w jednym z pokojów, dziecko boi się do mnie przyjść i zapytać o cokolwiek.
Nie mam czasu na prysznic, obiad, napicie się kawy. Frustracja kosmos.
Mąż ogarnia zakupy, gotuje, sprząta. Czyta na bieżąco tony maili od nauczycieli, wiadomości płyną z różnych źródeł. Krzyczymy na syna, bo nie może dołączyć do lekcji online. Bo nic nie działa. Nikt ze szkoły nie jest w stanie dziecku wytłumaczyć, jak poprawnie korzystać z lekcji na Microsoft Teams. Mnóstwo prac domowych, zadań, materiału do opanowania. Plus do tego zajęcia dodatkowe online, prywatne, bo nikt nie chce stracić źródła dochodu. Szkoła nie jest w ogóle przygotowana do realizacji zadań online!!! Rano budzę się i modlę, że to wszystko nie dzieje się naprawdę...
---
Jakie są Wasze doświadczenia ze zdalną edukacją? Piszcie: listy@wyborcza.pl
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Myślałem, że bez powodu na dzieci wydzierają się tylko patole.
Też mnie to uderzyło, tracić panowanie nad sobą tylko dla tego że dziecko czegoś nie rozumie? Dziecko boi się wejść do pracującej w pokoju obok mamy? I jeszcze nieważne, że jest sytuacja kryzysowa i rodzina i tak sobie nie radzi, zajęcia dodatkowe prywatne też muszą się odbyć, nawet teraz nie można sobie trochę odpuścić. No ale Mama jest menadżerem wyższego stopnia w korpo, na pewno wynagrodzi to dziecku agresje, presję i brak uwagi ze strony rodzica...
Super, że umiesz, tylko to nie jest o tobie. Może zauważysz, że nie wszyscy muszą się znać na wszystkim. Psim obowiązkiem ministerstwa jest zadbać o to, żeby wszyscy umieli, a zwłaszcza dzieci.
Sęk w tym, że jak ktoś jest menagerem w międzynarodowej korpo, to powinien mieć choć trochę inteligencji i kumacji i tę aplikację rozgryźć w 15 min. Max.
Chyba, że w tym korpo pracują na liczydłach.
Że jest teraz syf w edukacji, to jasne, ale narzekania autorki grubymi nićmi szyte.