17 grudnia IPN wydał komunikat dotyczący wystawy o Polakach ratujących Żydów prezentowanej w Ottawie. Komunikat zaczyna się od słów: „W ostatnich tygodniach J. Grabowski – jeden z pracowników naukowych Uniwersytetu Ottawskiego – podjął próbę zablokowania prezentacji wystawy poświęconej ludziom ratującym Żydów w czasie okupacji niemieckiej, polskim Sprawiedliwym wśród Narodów Świata”.
Wśród ludzi dobrze wychowanych obowiązuje zwyczaj podawania tytułów naukowych oraz imion osób, o których się pisze, a uchylanie się od tego jest przejawem braku kultury. Prócz tego komunikat IPN-u rozpoczyna się kłamstwem: otóż w liście otwartym skierowanym do rektora mojej uczelni (list ten był obszernie komentowany w mediach w Polsce) bynajmniej nie próbowałem blokować wystawy.
Wręcz przeciwnie – nalegałem, by moi studenci jak najliczniej stawili się na wystawie oraz na towarzyszącym jej wykładzie urzędnika IPN-u. Nie ma bowiem skuteczniejszego lekarstwa na niezręcznie uprawianą i toporną propagandę historyczną niż bezpośrednia jej próbka.
Z tego punktu widzenia, tak wykład, jak i wystawa nie zawiodły i w obu wypadkach mogłem setkom studentów wyjaśnić, na czym polega manipulacja świadomością historyczną w polskim wydaniu oraz jak narracja spod znaku wojowniczego nacjonalizmu zniekształca historię Zagłady w krajach Europy Wschodniej.
Na trzydziestu planszach IPN-owskiej wystawy objazdowej są umieszczone zdjęcia sprawiedliwych Polaków, repliki dokumentów oraz autorskie komentarze. Przekaz jest jasny: podczas okupacji Polacy ratowali Żydów z zapałem i poświęceniem, ofiarnie i gromadnie. Na jednej jedynej planszy jest wzmianka o tym, że zdarzały się też wypadki denuncjacji. Jest nawet zdjęcie kilku donosów, którym – dla uspokojenia – towarzyszą wyroki sądów podziemnych na szmalcowników. Brak jednak informacji, że szmalcowników zlikwidowanych na podstawie wyroków sądów podziemnych można zliczyć na palcach obu rąk. Moi studenci nie znajdą na wystawie wyjaśnienia, dlaczego ukrywanie Żydów podczas wojny było najbardziej ryzykowną ze wszystkich form konspiracji. Bez wątpienia nie dlatego, że groziła za to kara śmierci (która przecież groziła za wszystkie przejawy oporu wobec okupanta), lecz dlatego, że na ukrywanie Żydów nie było społecznego przyzwolenia.
Trzeba wyjaśnić, że Polacy ukrywający Żydów w pierwszym rzędzie bali się innych Polaków, własnych sąsiadów. W tym kontekście na groteskową wygląda informacja o tym, że po wojnie ratujący i ratowani pozostawali w miłych kontaktach i że Żydzi dosyłali ratującym paczki zza granicy. Ale dlaczego ci Żydzi znaleźli się nagle za granicą – o tym studenci w Ottawie się nie dowiedzą. Nie dowiedzą się też, jak wyglądało powitanie wychodzących z ukrycia Żydów. Ani tego, że kulminacja tego powitania nastąpiła 4 lipca 1946 roku w Kielcach. Lecz o tym, rzecz jasna, na wystawie IPN-u słowa nie ma.
Wizyta IPN-ie na Uniwersytecie Ottawskim odegrała jednak pewną rolę, choć z pedagogicznego punktu widzenia zezwalanie na tego rodzaju przedsięwzięcia budzi moje obawy. Trzeba pamiętać, że IPN nie jest niezależną instytucją badawczą, za jaką chce uchodzić, a jego urzędnicy nie występują jako niezależni badacze, których celem jest rozwijanie dialogu naukowego.
IPN jest urzędem państwowym realizującym politykę państwa polskiego i partii rządzącej na terenie historii. Jest to urząd wyposażony równocześnie w moce śledcze i dochodzeniowe, którego wizyty na zachodnich uczelniach powinny być sygnałem alarmowym dla władz uniwersyteckich.
Jest to też urząd, który funkcjonuje w oparciu o przepisy określające naród w kategoriach etnicznych, a nie obywatelskich. To coś, co w krajach demokratycznego Zachodu wywołuje sprzeciw. Warto o tym pamiętać.
Jeżeli kompromitacja związana z wizytą IPN-u na mojej uczelni w jakiejś mierze przyczyni się do tego, że moi koledzy i koleżanki, członkowie międzynarodowej wspólnoty historyków, lepiej zrozumieją, czym jest polski IPN oraz jak wyglądają zagrożenia związane z jego działalnością, to mój czas nie będzie stracony.
Jakiś czas temu lider opozycji w polskim Sejmie oświadczył, że – w razie zwycięstwa w przyszłorocznych wyborach – IPN zostanie zlikwidowany. Chciałbym mieć nadzieję, że nie zmieni on zdania i że już niebawem ta instytucja przejdzie do (niechlubnej) historii.
Polskim historykom życzyłbym natomiast już teraz gorącej debaty dotyczącej zagospodarowania terenu oczyszczonego od IPN-u.
Jan Grabowski, prof. historii, University of Ottawa
****
Czy polityka historyczna IPN służy Polsce? Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
precyzyjna odpowiedź instytutowi poniewierania narodu
Dla porządku:
- IPN to jest instytucja państwowa a nie Polska,
- polskobrzmiące są wszystkie polskie nazwiska, również nazwisko Grabowski podobnie jak Kaczyński, Mazurek czy Suski,
- prostowanie kłamstw urzędnika IPN-u nie jest atakiem tylko obowiązkiem każdego uczciwego człowieka.
Używanie tytułów naukowych należy do "podstaw kindersztuby", Kolego. A zamiast wyimaginowanego "ataku na Polskę" widzę raczej dbałość o prawdę historyczną - o ile wiesz co to znaczy.
Daliśmy krowie wrotki i właśnie patrzymy na jej piruety.
czasów, o których chciałbym zapomnieć: szarganie opinii ludzi o odmiennych poglądach, zaciemnianie historii, nienawiść do innych. Przykro.
Kłamstwo, arogancja, propaganda, przemoc - zachowanie podobne do bolszewików i hitlerowców z lat trzydziestych. Bierność społeczeństwa podobna co a tamtych latach. Strach myśleć czym to się skończy.
Dobrze się ukryj, najlepiej już teraz.
A kto nauczył Arabów podkładać bomby może king David?
Połóweczko kochana ja nie straszę tylko radzę. Na taki stan umysłu dobrze zrobi jakaś kryjówka np. Pod obornikiem w obórce.
jeżeli ty uważasz się za Polaka, to bycie takim jak ty kompromitacją
Uderzyłeś w stół i nagle potomkowie szmalcowników odezwali się.
IPN "zostanie wcielone do uczelni jako katedra historii Polski" - no to wspólczuje temu uniwersytetowi któryby dostal taka "placówke naukowa".
mam nadzieje że nie będziemy im płacić, mam w nosie darmozjadów, wolę aby moje podatki poszły na niepełnosprawnych
Myślę, że działalność na szkodę własnego państwa będzie odpowiednio ukarana.
W tym brakiem apanaży.
> Oczywście jeszcze przez wiele lakt trzeba będzie płacić prokuratorom
> z IPN w stanie spoczynku wysokie apanaże
Nie będzie trzeba. Uchwali się ustawę deipeenizacyjną. Dał nam przykład PiS, jak zwyciężać mamy.
Dopieszczany potem przez PO, ale dopiero za rządów PiS IPN rozkwitł i ujawnił swe stronnicze oblicze. Zakłamanie, hipokryzja, dwulicowość, wybiórcze traktowanie historii - zawsze te cechy kojarzyłem głównie z Kościołem, ale IPN zdaje się prześcigać tamtą korporację.
W przyszłych wyborach zagłosuję tylko na partię, która jasno i wyraźnie powie, że gdy będzie mogła, natychmiast spuści do kibla całą tą instytucję.
Nie widzę rozdźwięku w kojarzeniu ludzi IPN i zaangażowanych Katolików. To dzisiaj praktycznie to samo.
dla ścisłości, dopiero Pis zmienił IPN w to czym dziś jest czyli totalnie zakłamaną instytucję władzy. Pierwotnie IPN powołano by zajmował się teoretycznie badaniem czasów realnego socjalizmu, a praktycznie rozsądzaniem kto był a kto nie był płatnym agentem komuny, i komu w związku z tym należy się finansowa gratyfikacja za działalność w opozycji, bo były to czasy kiedy wielu dawnych opozycjonistów zaczęło sądownie ubiegać się o takie gratyfikacje.
Wojna demoralizuje, ale Polacy już przed wojną byli w znacznej części antysemitami. Wystarczy poczytać np. gazetę "świętego" Maksymiliana.
Wojna dała tym ludziom poczucie bezkarności za zamordowanie Żyda. Rozwinęli swe skrzydła i dali upust swym najniższym instynktom.