Szanowny Panie Ambasadorze,
z niemałym zażenowaniem i zmieszaniem odebrałem wiadomość o Pańskiej interwencji w sprawie przyznania tegorocznej nagrody przez Fundację Mediów Sparkasse w Lipsku red. Tomaszowi Piątkowi w uznaniu jego wkładu w dochodzenie powiązań byłego ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza z niektórymi środowiskami w Rosji.
Na podstawie doniesień medialnych o tym wydarzeniu i towarzyszących mu okoliczności nie potrafię znaleźć uzasadnienia dla Pańskiego oburzenia już na samą wieść o zamiarze jej przyznania. Bulwersująca jest zwłaszcza jego treść, w moim odczuciu merytorycznie kiepsko argumentująca zasadność Pańskiego poirytowania, skutkującego agresywnymi wypowiedziami, zarówno w kierunku przedstawicieli fundacji przyznającej nagrodę, jak i premiera krajowego rządu Saksonii, i grożenie negatywnym emanowaniem na poprawność stosunków polsko-niemieckich. Zresztą Pański protest odniósł kiepski skutek i został zignorowany przez jego adresatów.
Jest niezaprzeczalne, że u istoty wyróżnienia przedmiotową nagrodą red. Piątka tkwi jego książka „Macierewicz i jego tajemnice”. Nie udało się Panu w jakikolwiek sposób wykazać kłamliwości jakichkolwiek wątków treści tej książki. W każdym razie, jeśli nawet miałoby to miejsce, to nie zadał Pan sobie trudu, by to wiarygodnie zaprezentować. Zresztą przeciwko red. Piątkowi – o ile mi wiadomo – została podjęta próba dochodzenia prokuratorskiego, sprokurowana zapewne przez bohatera książki, zakończona – na razie – odmową wszczęcia śledztwa. Sam Macierewicz również nie podjął kroków, by podważyć treść ujawnionych w książce jego „tajemnic” na drodze postępowania cywilnego, a Pan beztrosko „recenzuje” jej treść jako nikczemnie kłamliwą.
Swoboda, z jaką Pan kieruje swe zarzuty wobec red. Piątka, jest o tyle zdumiewająca, że sam powinien Pan wiedzieć, jaka atmosfera Pana otacza, w świetle zaprzeczenia Pańskiej współpracy z organami bezpieczeństwa PRL. Pomimo pomyślnie zakończonego postępowania lustracyjnego w Pańskiej sprawie i uwolnienia Pana od podejrzeń o współpracę ze Służbami Bezpieczeństwa dawnego PRL jakaś smuga cienia – wskazująca na swego rodzaju koniunkturalizm Pańskiego postępowania, w negatywnym jego rozumieniu – za Panem się ciągnie. Pewna doza przyzwoitości z Pańskiej strony byłyby tutaj wskazana.
Pragnę w tym miejscu jeszcze nadmienić, że przedmiotowa nagroda, wręczona w tym roku red. Tomaszowi Piątkowi, nie jest jedyną, jaką go doceniono za jego dotychczasowy wkład w pracę dziennikarsko-literacką, a ponieważ – sądząc po jego aktualnym wieku – krzywa jego osiągnięć cały czas wskazuje na tendencję wznoszenia się ku górze, więc zapewne jeszcze wiele sukcesów literackich go oczekuje, a satysfakcja dla niego będzie tym większa, im częściej Pan będzie usiłował stanąć im na drodze.
W moim przekonaniu powinien Pan – jako ambasador – dbać o wizerunek kraju przez Pana reprezentowanego, jak również o prezentację jego dorobku kulturalnego. Tym bardziej powinna Pana cieszyć nagroda przyznana Pańskiemu „ziomalowi” i jeśli nawet w Pana subiektywnie odmiennej ocenie jego dorobku takie wyróżnienie miałoby być ponad miarę, wskazane byłoby zachowanie przez Pana milczenia o tym, przynajmniej w przestrzeni publicznej. Tak bliskie obozowi politycznemu, którego wiernopoddańczym akolitą – poprzez swą nadgorliwość w wykazaniu Pańskiej aktywności zawodowej przed swym suwerenem – Pan się deklaruje, jak chociażby środowisko "Gazety Polskiej" przyznające nagrody swym ulubieńcom politycznym, z którymi mi nie po drodze, nie wzbudza moich reakcji o analogicznym wydźwięku do Pańskich. Po prostu pomijam to milczeniem, wychodząc z założenia, że różnice w tego rodzaju ocenach są rzeczą subiektywnych upodobań.
Poszukując śladu Pańskiej interwencji w sprawie przyznania przedmiotowej nagrody red. Tomaszowi Piątkowi, na portalu ambasady natknąłem się przypadkowo na publikację rozmowy z Panem na antenie Polskiego Radia 24 13 maja 2018 r. Jej treść w sposób jednoznaczny prezentuje Pańskie priorytety w relacjach z miejscową Polonią. Jaka ona jest i jak przebiegają w niej podziały, wiadomo. Ich linie jednak nie pokrywają się, a jedna z nich przebiega w sposób zbliżony do podziału w kraju, na tle aktualnych preferencji politycznych.
Jeśli swoje zapowiedzi ograniczenia środków na działalność polonijną adresuje Pan do tej części, która w Pana mniemaniu dystansuje się od Polski, to mogę przewidzieć, jak zostanie to rozciągnięte na te środowiska, których ocena realizowanej przez aktualny obóz rządzący „polskiej polityki historycznej” znajdzie odzwierciedlenie w Pańskich preferencjach. Gdy to ostatnie odnieść do Pańskiej interwencji w sprawie red. Tomasza Piątka, można dojrzeć pewnego rodzaju spójność, której źródła tkwią w wiernopoddańczym wypełnianiu instrukcji z Nowogrodzkiej.
Dzisiaj polityczny obóz rządzących czyni środowiskom opozycyjnym zarzuty „prania brudów” na forum unijnym, gdy poprzez jego instytucje usiłują one wskazywać zagrożenia dla demokracji w Polsce, wobec uprawiania populistycznej polityki przez obóz „dobrej zmiany”.
A czymże są Pańskie usiłowania na rzecz zdyskredytowania dorobku red. Tomasza Piątka wobec uznania dla jego dorobku poza granicami Polski? Typowe polskie piekiełko daje o sobie znać.
*****
Czekamy na Wasze opinie: listy@wyborcza.pl
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Popieram!
Wolfgang osobiście może nie, ale na pewno dostał to w prasówce albo w ramach "uprzejmie donoszę" od jakiejś glisty, która w zakresie obowiązków ma czytanie prasy opozycyjnej.
Mówię konkretnie: zapoznałem się z tą książką. Czytać całości moim zdaniem nie ma sensu, ale polecam wejście do księgarni i wyrobienie sobie samemu opinii. Twierdzę, że ta książka to bezwartościowy knot, udający jakieś pseudonaukowe dzieło, bo formalnie niby jest masa cytatów, odwołań do źródeł czy z mozołem przygotowanych grafik. Ale ten wykwit aż roi się od zdań typu "jak słyszymy?", "dobrze poinformowane źródła twierdzą?", "legenda głosi, że?", "nie można wykluczyć, że?". Itp. itd.
No tak, zdanie "nie można wykluczyć, że w Wylatowie wylądowało UFO" jest logicznie prawdziwe. Niczego nie można wykluczyć. Jak ktoś znajdzie coś, co można wykluczyć niech się zgłosi. Zapożyczę się na parę Nobli dla takiego odkrywcy. Ale najpierw proponuję zajrzeć choćby do twierdzenia Gedla, w którym ów matematyk udowodnił istnienie zdań nierozstrzygalnych.
A wracając do pseudonaukowych schemacików książeczki. Budzą politowanie dla każdego kto wie, że statystycznie maksymalnie sześć uścisków dłoni dzieli dowolne dwie osoby na naszej planecie. Więc można na tej zasadzie "udowodnić" związki Macierewicza z Putinem albo związki Jasia Kowalskiego z Pierdziszewa Dolnego z cesarzem japońskim.
Udowadniam. Jasiu Kowalski zna wójta Pierdziszewa Dolnego. Wójt zna starostę powiatowego. Starosta zna wojewodę. Wojewoda zna premiera. A premier zna jakiegoś innego premiera czy prezydenta, który spotkał się kiedyś z cesarzem japońskim.
Sześć uścisków dłoni było?
Było.
Krótko: ja nie twierdzę, że Maciarewicz nie miał związków jakie sugeruje książeczka, ja twierdzę, że książeczka nie udowodnia niczego a jedynie "nie wyklucza". Ot, jak pisemka typu "Fikcje i mikcje", "Kity i hity" czy inne "Sensacje wieku jakiegośtam". Na miejscu Maciarewicza też bym nie podejmował dyskusji z takimi pirdółkami. Czyli: jeśli chcemy walczyć z Maciarewiczem to walczmy konkretami a nie pirdółkami.
beznadziejnym knotem jesteś sam, tak jak i ten Przyłębski pseudo ambasador,
który służy PiSowskiej propagandzie, nie przyjmujesz innego punktu zapatrywań
bo niezezwala ci nato albo o. Rydzyk albo sam bliźniakobójca, żałość tyłek sciska
kiedy słyszy się takich jak ty ksenofobów. Taki psychopata jak Macierewicz może
tylko takich jak on sam oczarowywać, to widać po aktywie PiSu.
jak na człowieka, który ponoć przeczytał książkę zadziwiająco słabo pamiętasz prawdziwe nazwisko bohatera :D :D :D
Twierdzę, że książka jest słaba i tyle. Mnie z Maciarewiczem nie po drodze. Ale jeśli go zwalczać, to proponuję konkretnymi argumentami a nie grafomańskimi knotami, bo książka jest dla mnie grafomańskim knotem. Gdyby książka była napisana rzetelnie, to Macierewicz miałby kłopot a tak to po prostu się z tego śmieje czyli autor, zakładam, że wbrew swej woli, pomógł Maciarewiczowi, niestety.
Maciarenko nie ma kłopotów z bardzo prostego powodu: rządzi nami grupa jego kolesi mająca za cel jedynie umocnienie swojej władzy aż do końca świata. Nie mająca zahamowań moralnych i pozbawiona choćby krzty przyzwoitości.
Nie pisz ZE NIE MOZNA ZAPISAC ! A jesli dlaczego niby ? Po co ja was prenumeruje?
!
Na wstepie mowisz, ze kasiazke PRZEGLADALES znaczy za trudna na twpj poziom intelektualny, by ogranac i polaczyc pewne informacje z kolejnych plansz..
radzisz wesc do ksiegarn..nawet nie do czytelni tylko tak stojac zapoznac sie
z ksiazka. Jak mozna psac podobne BANIALUKI?
Nie do uwierzenia, jaki poziom soba reprezentujesz?
Redkcyjna cenzura zmusila mnie,zeby zrezygnowac ze wstepu , mianowicie bylo "smieszna kreaturo"! I to trzeba bylo usunac. Abberacja.
Smiec do smieci, wiec naciskam kosz bys tam wyladowal. jezyk twoj i styl jest ponizej poziomu jakiekogolwiek wod na swiecie.
Zbydlecenie jakiej w tbie.
czytaj o sobie. Smieciem jestes i do smieci nalezysz. KOSZ!