Po opublikowaniu najnowszego raportu Pew Research Center na temat religijności młodych ludzi na całym świecie, z którego wynika, że młodzi są coraz mniej religijni, i dotyczy to zarówno katolików, jak i wyznawców islamu czy innych religii, wielu czytelników „Wyborczej” zabrało głos. Generalnie wyrażacie zadowolenie, że spadek religijności dotyczy też Polski, która jest w ścisłej światowej czołówce.
Monumentalne badanie ankieterzy Pew Research Center prowadzili przez osiem lat w 106 krajach. Za młodych Pew uznał dorosłych przed ukończeniem czterdziestki.
tysiącletni: To chyba mnie dotyczą te dane. Gdy miałem kilkanaście lat, chodziłem nawet na pielgrzymki do Częstochowy. Teraz mam ponad 30.
Dwie sprawy odrzuciły mnie od chodzenia do kościoła:
1. bzdury wygłaszane na naszych naukach przedmałżeńskich,
2. bzdury wygłaszane na spotkaniu przed chrztem mojej córeczki (młody ksiądz stwierdził, że Biblia jasno mówi, że kobieta nie jest w pełni człowiekiem).
Nie wytrzymałem. No i tyle nas widziano w kościele...
zabicdrozda59: Nie cieszyłabym się na zapas. Obecnie jest cool „nie wierzyć”; jednak jak młodzi wrócą do swoich miast, miasteczek i wsi – momentalnie polecą do kościoła i zagłosują zgodnie z przekazem Kościoła katolickiego.
Deklaracje nie są ważne – ważne jest to, co robimy. Mam przyjaciół, pierwsze inteligenckie pokolenie (oboje mają wyższe techniczne studia na PW), deklarują się jako wierzący, uczęszczają do kościoła etc. Rok, półtora temu były dyskusje nt. uchodźców i imigrantów, biskupi albo nabrali wody w usta, albo opowiadali herezje, te bzdury były czytane w większości kościołów. Nie wytrzymałam, zapytałam przyjaciół, dlaczego jeśli są tak wierzący, nie zaprotestowali w kościele przeciwko oczywistym herezjom (wbrew temu, co głosi ich Pismo Święte) wygłaszanym przez oficjeli. ON, mówiąc ordynarnie, rżnął głupa, ONA wymigała się od odpowiedzi, twierdząc, że w czasie mszy nie słucha tego, co mówi ksiądz, tylko się „wycisza”.
42 proc. Polaków deklaruje cotygodniowe uczestnictwo we mszy – w większości to zwykle uczestnictwo w teatrum, nic więcej. Gorzej, że umysłowe lenistwo Polaków zwalnia ich (tak się usprawiedliwiają) od myślenia i głosują tak, jak Kościół nakazuje.
sparrow: Obawiam się, że optymizm jest przedwczesny. Rządy Kościoła w Polsce nigdy nie opierały się na jakiejś głębokiej religijności. Jakie to ma znaczenie, że ludzie nie znają podstaw swojej religii i nie przestrzegają jej zasad, nie modlą się? To żadna nowość. Ważne, że zależy im na utrzymywaniu fasady. Nie wierzą w żadnego boga, ale wezmą kościelny ślub i poślą dzieci do komunii. Tak długo, jak ludzie chcą utrzymywać tę fasadę, tak długo Kościół będzie rządził.
Golduś: Jestem zdziwiona negatywnymi wypowiedziami na temat „dlaczego młodzi odchodzą od Kościoła”. Nie jestem już młoda, ale mam wśród bliskich młodych, między 20 a 30-tką, i nie są przymuszani do chodzenia do Kościoła, prowadzą swoje dzieci, starają się promować Boga, a nie człowieka. Mają swoje spotkania dla małżeństw, gromadzą się wokół Bożego Słowa, spotykają się, budując relacje ze sobą i z BOGIEM. Księża nie są idealni, ale wierzymy nie w księży, a w Boga. Owszem, generalnie jest zeświecczenie, ale nie przesadzajmy, dużo dobrego wśród młodych wierzących się dzieje! Bądźcie uczciwi, i pokażcie też pozytywne wypowiedzi. Pozdrawiam.
Tomasz F.: Zabierzcie czarnym zarządzanie cmentarzami, to zobaczycie, ile jest tych wierzących. W małych miejscowościach nie ma cmentarzy komunalnych i, chcesz czy nie, musisz iść do księdza, żeby mieć miejsce na cmentarzu. Po kolei: chrzest, komunia nieświadomych dzieci, biała sukienka, i pogrzeb – oto tajemnica wiary.
Obywatel_z_KONSTYTUCJA: Największy problem widzę właśnie w tym, że nie ma jeszcze żadnego poważnego ugrupowania, które wpisywałoby w swój program faktyczny rozdział Kościoła od państwa.
Czyli:
1. wypowiedzenie konkordatu,
2. wyprowadzenie religii z edukacji publicznej,
3. fiskalizacja usług Kościoła (wszystkie usługi Kościoła i tak są płatne, bezpłatność jest fikcją),
4. podatek od wiernych (niepomniejszający w żaden sposób dochodu, tylko przypis, tak jak działa 1 proc. na OPP).
Nieśmiałe zapowiedzi wprowadzenia związków partnerskich to tylko namiastka potrzebnych zmian. A ludzie pamiętają jeszcze partie, które to obiecywały, a nic potem nie zrobiły. Projektu Nowoczesnej nie warto nawet wspominać, bo jest wyciągany tylko podczas kampanii wyborczych, a potem głęboko chowany.
jerjar: Religia w szkole, żenujący poziom kazań, pazerność, sojusz tronu i kropidła, a na koniec Rydzyk.
nestor: Jedyną nadzieją na utrzymanie wpływów katolicyzmu w Polsce jest zaprowadzenie katolickiej dyktatury. Co niniejszym się dzieje. I nie łudźcie się – Kościół nie cofnie się przed niczym, nawet przed rozlewem krwi albo oddaniem Polski pod panowanie Rosji. Chodzi o forsę dla 40 tysięcy żyjących dostatnio facetów, którzy nagle mieliby jej zostać pozbawieni.
kaczmarek: O forsę dla 40 tys. facetów, ich rodziców, rodzeństwa, kochanków i dzieci oraz pociotków. Liczba klientów Kościoła jest zatrważająca, każda diecezja ma własne biura nieruchomości i deweloperów oraz łańcuszek firm, które żyją z kasy wiernych: prawnicy, dostawcy żywności i alkoholu, producenci dewocjonaliów. Bardzo dużo nas kosztuje rzesza katechetów duchownych i świeckich oraz seminaria duchowne, z których wiele zamieniono w wydziały teologiczne publicznych uniwerków, żeby łatwiej doić kasę podatnika (utrzymujemy ich budynki i etaty wykładowców, którzy nie są objęci „zwykłymi” zasadami oceny naukowców). Najciekawsze, że nie sposób ustalić, ile naszej kasy idzie na Kościół, bo to nie jest jedna pozycja w budżecie państwa, tylko w każdej pozycji ileś procent tam trafia. Do tego Kościół jest jawnie i skrycie dotowany przez samorządy, państwowe firmy, a także z tacy, za co nie płaci podatków. Jest też zwolniony z wielu form opodatkowania albo płaci obniżone stawki. Jestem przekonany, że Kościół, największy niepaństwowy (tzn. państwowy, ale watykański) właściciel nieruchomości w Polsce, doi nas na kwoty znacznie przekraczające 30 miliardów rocznie, a to więcej niż 10 proc. budżetu. O to idzie walka, choć w sumie Kościół nie ma w niej przeciwnika – skutecznie zastraszył naszych politykierów na wszystkich szczeblach, a w wielu istotnych miejscach po prostu wstawił swoich ludzi.
worff: Brawo, Kościół! Dołożyć jeszcze 2 godziny religii tygodniowo do szkół, więcej pielgrzymek nacjonalistów na Jasną Górę, więcej ONR u biskupów, więcej księży faszystów i nacjonalistów, więcej kasy dla Rydzyka, więcej Radia Maryja i będzie może w końcu normalnie!
eriwinkle65: Patrząc na zdjęcia z demonstracji pro-life z Krakowa w zeszłą niedzielę, zauważyłam masę ludzi na paradzie w Dniu Babci i Dziadka z wnukami. Garstka młodych z transparentem wyglądała, jakby chcieli być gdzie indziej.
Tak sobie pomyślałam, że coś tu młodzi mają gdzieś kościelne pochody. Kościół niech zacznie trząść sutannami ze strachu.
Agata O: Zrezygnowałam z uczęszczania do kościoła, gdy miałam 12 lat. Po incydencie, gdy proboszcz podczas piątkowej spowiedzi za grzech „nie byłam na mszy, bo mi się nie chciało” ostentacyjnie wygnał mnie z kościoła, wykrzykując przekleństwa na oczach sporej grupy uczniów z mojej szkoły. Rodzice kazali chodzić, by odfajkować bierzmowanie. Wchodziłam jednymi drzwiami, wychodziłam drugimi. Byłam świadkiem, jak ksiądz z księdzem opowiadali sobie grzechy zasłyszane podczas spowiedzi. Minęło 27 lat od tamtych wydarzeń. Świąt nie obchodzę, w Boga wierzyć przestałam. Mieszkam w świeckim kraju, w państwie, gdzie chrześcijaństwo jest w mniejszości na rzecz shintoizmu i buddyzmu. Nie czuję presji, by ochrzcić syna czy zasuwać ze święconką. Jest mi w sumie przykro, że przez to wydarzenie, a następnie przez mieszanie się Kościoła w politykę, straciłam dziecięcą ufność i wiarę. Czy czuję pustkę? Czasem tak, ale tego nie da się już tak prosto naprawić.
****
Dlaczego młodzi odchodzą od Kościoła? Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
gratulacje
Ja też ,ja też :) Można i wcale nie trzeba do tego jakiejś odwagi :) Wystarczy uczciwość wobec siebie i innych :)
Można, ale za cenę konfliktu z rodziną, znajomymi. To wymaga odwagi!
Rodzina nie odpowiada za wychowanie naszych dzieci ,tylko my !Tym bardziej znajomi ,nawet sobie nie wyobrażam ,ukrywania swoich poglądów ,bo znajomym mogę się nie podobać .Takie stanowisko to konformizm ,obrzydliwy konformizm :(
ja też :)
/secure.avaaz.org/pl/petition/Minister_edukacjipremier_Likwidacja_religii_w_szkolach_publicznych/
To podpisz.Wrzucam to od rana.Było 25 520 podpisów.Przybyło 24.Tylko w gadaniu jesteście mocni.
u mnie nr 1 jest Jędraszewski - ten orzekł , że wątpić w wybuch w katastrofie smoleńskiej to zanegować zasady dynamiki Newtona ! było to swoiste wyznanie , iż na fizyce również się nie zna !
E, to i tak nie przebije Michalika i jego twierdzenia, że za pedofilię odpowiada pornografia, gender i rozwody, a tak w ogóle to dzieci same wchodzą księżom do łóżek :)
secure.avaaz.org/pl/petition/Minister_edukacjipremier_Likwidacja_religii_w_szkolach_publicznych/?
Podpisz.
W takim razie jakąś ?żenioną? działkę dostałem, bom się niestety nie uzależnił. Od dziecka uważałem wszystkich religiantów zamciężkich idiotów. No bo jak można w takie bzdury...
Ja bym po prostu zdelegalizował...
Dobry pomysl, ale się nie sprawdzi, jak nie sprawdził się wprowadzony częściowo w Meksyku.
Rzadko na katechizacji moich 17-letnich już dzieci pojawia się coś logicznego, co one chciałyby przedyskutować. Częściej ramoty, infantylne teksty, które nie są zagadką, nowością ani wyzwaniem. Ale my jesteśmy z Warszawy i mamy WYBÓR. Kościoła, księdza. Współczucie dla tych bez wyboru...
To po co posyłasz na te gusła i brednie swoje dzieci? Przecież robisz im krzywdę!
Ależ Kościół Katolicki stworzyła polityka, władza. On od swojego zarania związany jest z władzą. To władza powołała go do życia, dała mu pieniądze, stanowiska, ułatwiła działalność wprowadzając zakaz innych religii, innych bogów. Ba, nawet to władza zarządziła ustalenie boskości Jezusa, bo spory na ten temat trwały długo i zagrażały już jedności. Odbyło się to pod kordonem wojska, który otoczył budynek, w którym odbywała się debata biskupów.
Kiedy przybywali inkwizytorzy, to władca musiał zapewnić im możliwość działania, noclegi , wyżywienie, pensje
We wszystkich krajach KK związany był z władzą i we wszystkich był zarządcą ludzkiego życia. Wszędzie KK ustanawiał co jet moralne, co nie, jakie prawa ma mąż, jakie żona. Co im wolno, co nie. Jak ma wyglądać ślub, narodziny, śmierć
To KK nauczał biedotę , że nie wolno buntować się przeciw władzy, bo ta pochodzi od boga.
To nie jest problem biednego, polskiego KK, który został uwikłany przez historię w politykę. To problem polskiego społeczeństwa, które jest za słabe , aby sobie z tym poradzić. Wiele społeczeństw poradziło sobie z sojuszem ołtarza z tronem i u nich KK zajmuje się religią, a politycy trzymają się z dala.
Bywa rozmaicie. Trafiliśmy świetne przygotowanie do bierzmowania u jezuitów, znajomi podobnie u dominikanów. Jesteśmy wierzący, na wybór katechety niestety wpływu nie mam, ale rozmawiamy w domu. I staram się nie obrażać innych ;-)
W wielu punktach zgoda. Ale jakimś trafem rozdział kościoła od państwa jest skuteczniejszy w miejscach gdzie KK nie jest religią większościową, a historycznie nie sprawował roli ostoi i ucieczki. Można powiedzieć, że te cechy zostały wzmocnione, kiedy Wyszyński zdecydował się postawić na religijność ludową a nie pogłębioną duchowość. Wielu się w tym odnalazło doskonale, stąd tak wielka waga przywiązywana do "zewnętrzności" i obrzędowości do tej pory. Zawartości nie ma, wartości biblijne nieznane bądź nieakceptowane.
Nie jestem w stanie potwierdzić czy zaprzeczyć tezie o skuteczniejszym rozdziale KK od państwa. Przychodzi mi do głowy Francja zwana pierwszą córa kościoła i Czechy, które były kiedyś katolickie. No, ale obserwuję Irlandię, bo tam rozdział KK od państwa dzieje się na naszych oczach bezwzględnie i skutecznie, i jest to ruch społeczeństwa, a nie władzy. KK w Irlandii miał podobną pozycję jak nasz, kiedy kraj był zawłaszczony przez Brytyjczyków. Niestety swoją mocną pozycję wykorzystał do niszczenia tego narodu. Na nic po wybuchu afery pedofilskiej zdało się przypominanie, jakie to KK ma zasługi dla odzyskania wolności, że to nie KK jest zły, tylko jego urzędnicy byli grzeszni. Na nic kajanie się biskupów i opowiadanie, jak to chcą odzyskać zaufanie Irlandczyków. Irlandczycy zrozumieli, że to nie jest kwestia poszczególnych, grzesznych księży czy zakonnic, ale system. W kraju, w którym jeszcze 20 lat temu bez akceptacji KK nikt nie mógł zostać choćby wójtem, nie mówiąc już o wysokich stanowiskach, kościół stał się podrzędną, mało szanowaną i przez wielu nieakceptowaną instytucją.
Sądzę, że katrow miał na myśli to, że nie dajesz im wyboru. Bóg jest tylko jeden właściwy, religia jest jedna, obrzędy są ustalone; nie ma tu miejsca na własne poszukiwania i odkrywanie swojej drogi.
U ilu procent wyznawców dowolnej religii ich religijność zaczęła się w dorosłym życiu i była efektem świadomego wyboru, a nie skutkiem wychowania w dzieciństwie?
Gdybyśmy dzieci uczyli nie religii, tylko o religiach, i tłumaczyli im nie, że "jest tak i tak", tylko że "pewna grupa ludzi sądzi, że jest tak i tak", to w co by wierzyły i jak by wyglądała ich religijność gdy dorosną? Nie wiem, ale chętnie bym się dowiedziała.
A uważasz, że g...no podane na złotej zastawie, przestaje być g...nem? To o czym mówisz to tylko kwestia metodologii. CEL jest ten sam - zniewolenie umysłów.
Nazywa się to ludyczność. Bo polski naród, do dzisiaj, jest agrarny.
Brawo! Otóż to!
I nie widzicie tych wszystkich absurdów ? Nie zastanawiacie się nad tym co stoi w sprzeczności z rozumem? Nie widzicie tego, że jesteście tak zmanipulowani, że nawet nie chcecie się zastanawiać nad tym, co jest oczywiste? Jesteście wobec tego straceni dla świata, postępu cywilizacyjnego, dla wolnej myśli, dla rozwoju nauki. Nie widzicie tego, że po śmierci człowieka nie czeka żadne złudne życie wieczne i tym podobne bajki?
Polska niestety nie pójdzie drogą Irlandii. Nasze katabasy nauczone irlandzkim przykładem już starannie przecedziły wszystkie stawy wokół swoich klasztorów. Archiwa i rachunki również. Żadna gruba afera nie wyjdzie na jaw. Pozamiatane. Irlandczycy po prostu mieli farta z tym skandalem.
Do reformy społeczeństwa potrzebny jest jakiś inicjator - wstrząs. U nas tego braknie, bo społeczeństwo jest od pokoleń tresowane w bezgranicznej uległości wobec plebana. Jedyna nadzieja w kleszej pazerności i sojuszu z tronem. To może większości zbrzydnąć i zbrzydnie. Ale może potrwać dziesiątki lat.