Rozmowa odbywała się w czerwcu 2013 r.
1. Nic tam nie ma o kasie pod stołem dla rządu z banku centralnego. O przekazanych rzekomo 10 mld zł. To kompletna fantazja i insynuacje, Sienkiewicz tylko rzuca, że może im się budżet nie spiąć. Na 25 mld zł deficytu dadzą radę, ale jakby było 35 mld zł, toby była tragedia. W 2013 r. deficyt wyniósł 42,2 mld zł. Budżet się spiął. Nie znaczy to, że to dobra wiadomość, ale tragedii nie było.
NBP nie dodrukował ani grosza dla rządu. Jedyna dozwolona forma przekazywania pieniędzy z NBP do budżetu państwa to przekazanie ZYSKU NBP (jeśli go wypracuje).
W 2013 r. NBP przekazał do budżetu państwa 4,8 mld zł wypracowanego zysku. Tylko że to było już wiadomo od kwietnia, trzy miesiące przed nagraną rozmową.
To może w kolejnym roku NBP wypracował "kreatywną księgowością" 10 mld i je przekazał do budżetu państwa?
Otóż w tym roku NBP nie przekazał żadnego zysku (bo w 2013 r. go nie wypracował, głównie przez różnice kursowe na rezerwach) i do budżetu państwa przekazał okrągłe zero złotych.
Więc o co chodziło, gdy mówiono o finansowaniu budżetu państwa i wspomożeniu rządu?
Po prostu Belka chciał wprowadzić instrument OMT (Outright Monetary Transactions), który kilka miesięcy wcześniej (wrzesień 2012 r.) wprowadził Mario Draghi w EBC, czyli monetyzację SPW (skarbowych papierów wartościowych) na rynku wtórnym. Sam na tej taśmie mówi, że pod określonymi warunkami, że tylko w ekstremalnych sytuacjach, że to ma być jak broń atomowa, że ma być, ale lepiej jej nigdy nie użyć.
Omawiałem to na zajęciach. Mówię, że to taki "Chuck Norris effect" z bazooką. Taki straszak. Lepiej go mieć, ale nigdy nie użyć. Tu Belka mówi jak o bombie atomowej.
Dokładne zasady tej operacji są w opisie założeń do nowelizacji ustawy o NBP (s.12, pkt 13).
I ekonomiści szeroko mówią, że ten zapis jest potrzebny, konieczny i niezbędny, bo rozszerza narzędzia polityki pieniężnej w sytuacjach bardzo ekstremalnych.
Zaznaczmy, że monetyzacja na rynku wtórnym to kompletnie co innego niż drukowanie pieniędzy i przekazywanie ich pod stołem rządowi. Tu chodzi o skup przez NBP SPW nie bezpośrednio od MF, tylko od banków w trudnej sytuacji, gdzie efektem ubocznym będzie spadek rentowności (oprocentowania) SPW. I przez to pośrednia pomoc MF, bo będzie mógł taniej się zapożyczać (emitować/sprzedawać obligacje).
Nic zdrożnego. Tylko przyjęcie standardów EBC w zakresie polityki pieniężnej (31. minuta nagrania - Belka wręcz daje Sienkiewiczowi akademicki wykład, o co w tym chodzi, bo Sienkiewicz nie kuma).
Można wysnuć wniosek, że Belka prawdopodobnie może mieć zapędy, aby samemu (tylko w gronie zarządu) decydować o skali monetyzacji (OMT) z pominięciem RPP, inaczej niż jest to w amerykańskim FED, gdzie dokonuje się to poprzez Federalny Komitet Otwartego Rynku (FOMC) czy Radę Prezesów w EBC.
2. Belka mówi, że on ma "swoje interesiki" do wpisania w ustawę. I tu media kończą cytat. A tymczasem na taśmie w kolejnym zdaniu Belka wyjaśnia, co to za interesiki. Mówi, że chodzi mu o wprowadzenie Rady Ryzyka Systemowego (odpowiednik w UE The European Systemic Risk Board (ESRB), o powołanie całkowicie nowej instytucji.
Coś, co Zachód wprowadził w latach 2009-10, po upadku Lehmana, całkowicie coś nowego, tzw. macroprudential policy (czasami się pojawia tłumaczenie jako polityka makroostrożnościowa). Całkowicie nowy dział w polityce gospodarczej. W tym roku próbowałem prowadzić pierwsze zajęcia na ten temat. Na świecie są chyba tylko dwa podręczniki poświęcone temu zagadnieniu. Rok temu po polsku nie było ani jednej publikacji o tej tematyce, a Belka chce to już w prowadzić. I chwała mu za to.
Chodzi tu o ryzyka systemowe, czyli - gdy kryzys jest tak duży, że może się zawalić cały system monetarny-finansowy, jak to było blisko po upadku Lehmana. Chodzi o współpracę w sytuacji ekstremalnej NBP, KNF czy MF. Obecnie działają osobno.
Belka mówi, że niestety, Rostowski z powodów ambicjonalnych (w tej nowej Radzie byłby zastępcą Belki) nie chciał się zgodzić. Stąd słowa o odsunięciu Rostowskiego z rządu. Ale tylko z tego powodu. Później Belka dodaje: "Ja w dalszym ciągu twierdzę, że Rostowski jest bardzo dobrym ministrem finansów i będę go zawsze bronił przed takimi skurwysynami jak choćby przed Sławkiem". Czy pod sam koniec nagrania: "Podziwiam Jacka, bo jako pierwszy ma wreszcie odwagę wziąć się za to OFE". (40. minuta oraz 2 godz. 11 min)
A otoczenie ekonomiczne?
W czerwcu 2013 r. było fatalne, PKB za pierwszy kwartał - tylko +0,4 proc., najniżej od upadku Lehmana (dane za I kw. podawane są w ostatni piątek maja, czyli dwa-trzy tygodnie przed rozmową). Inflacja najniżej w historii - zaledwie +0,2 proc. A rentowność SPW wtedy nagle, w miesiąc skoczyła z 3,0 do 4,6 proc. Czyli wzrost kosztów obsługi polskiego długu o ponad 50 proc.!
Wprowadzenie "polskiego OMT" przy takim tempie wzrostu rentowności wręcz mogło wydawać się wtedy konieczne, tylko NBP nie miał narzędzi. Nie było zagrożenia inflacyjnego.
Przekroczenie rentowności SPW w okolicach 6-7 proc. może skutkować wpadnięciem kraju w pętlę zadłużenia, czyli bankructwo (niewypłacalność). I tak jak zrobiły to Grecja, Irlandia i Portugalia - przy takich rentownościach zgłosiły się do KE, EBC i MFW o finansową pomoc.
3. A niezależność NBP?
Tak, bank centralny to instytucja niezależna, ale niedziałająca w próżni. Ma dbać o inflację (wartość pieniądza). Ale w tamtym otoczeniu ekonomicznym nie było zagrożenia inflacją (CPI tylko +0,2 proc., czyli znacznie poniżej celu, jakim jest 2,5 proc.). Pamiętajmy, że zgodnie z ustawą: "Podstawowym celem działalności NBP jest utrzymanie stabilnego poziomu cen przy jednoczesnym wspieraniu polityki gospodarczej Rządu, o ile nie ogranicza to podstawowego celu NBP" (art. 3 pkt 1). I wspieranie rządu poprzez skup na rynku wtórnym SPW w celu obniżenie rentowności SPW by się wpisywało.
Bank centralny musi i może robić to, co uważa za słuszne. Ale nie ma on siedziby na księżycu, tylko na Świętokrzyskiej w Warszawie. I współpraca w rządem, jeśli jest możliwa, to powinna taka być.
Można zauważyć chęć wpływania na personalny skład rządu. Tego absolutnie prezes banku nie powinien robić. Ale jak Belka kilka razy powtarza, robi to tylko dlatego, że "Jacek nie chce pchnąć tych zmian w ustawie", które - co zgodnie, jednym chórem ekonomiści powtarzają od dwóch lat - są potrzebne do wprowadzenia.
Więc to raczej była walka o niezależność z władzą, by bank centralny mógł robić to, co uważa za słuszne w prowadzeniu polityki pieniężnej.
Wiem, że widzę w taśmach co innego niż media. "Zamach stanu, targowica, kolejny rozbiór".
Ale w większości nie patrzy się na to z perspektywy otoczenia ekonomicznego i standardów międzynarodowej polityki gospodarczej. Wyrywa się zdania, czasem nawet słowa z kontekstu. I pompuje się je. Wręcz cieszę się, że Belka ma pojęcie o tym, co robi. I chce wprowadzać międzynarodowe standardy w zakresie polityki gospodarczej.
Kwestia języka, wódeczki, przekleństw to już tylko polityka. Tak się też ją robi. Zwłaszcza przy alkoholu. Nie wygląda przyjemnie. Jasne. Ale nie widzę tam łamania prawa. Ani nawet chęci łamania prawa. Co najwyżej dobrych obyczajów.
Aspekty mniej ekonomiczne
Za przykład tego, jak media wyrywają zdania czy nawet słowa z kontekstu, niech posłużą dwa fragmenty.
1. Słynny już cytat: "Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje". A co było dalej? Dalej Sienkiewicz mówi: - Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność. Tylko jakoś nikt nie chce korzystać z tej...
- Nie ma kultury współpracy instytucji - wtrąca Belka.
Sienkiewicz: - Dokładnie. Jak się ją wymusza różnymi gestami, takimi, śmakimi, to się okazuje, że można dostać jakieś przyzwoite narzędzia.
Belka: - Masz w nas absolutnego sojusznika. To jest rzecz, która nas, można powiedzieć, prześladuje wręcz. Brak współpracy instytucji państwowych. (1 h 10 min 28 s)
2. Media mówią, że Sienkiewicz w skandaliczny sposób manipuluje i wpływa na prokuraturę. Jasne. Właśnie o tym mówi. Ale posłuchajmy całości.
Sienkiewicz: "W wywiadzie telewizyjnym nawrzeszczałem na prokuraturę, że są kompletne cipy. Robię raport dla prokuratury, by wypakować im wszystko w twarz. Po czym tydzień później zadzwonił pan prokurator generalny. Przyszedł. Zadzwoniłem po wszystkie możliwe media. Wchodził w świetle kamer, fleszy. Obiecał oddelegowanie w każdej okręgówce prokuratorów, że będą się szkolić razem z policjantami. Serdecznie podziękowałem za współpracę. I mam w tej chwili w każdej okręgówce prokuratora, który w zakresie kibolstwa, rasizmu jest zapięty z moimi policjantami i na wrzesień planujemy wspólne warsztaty, szkolenia. Właściwie tak, jak to powinno być od początku. Przy całym rozkichaniu państwa polskiego takie rzeczy da się robić. To jest absolutnie możliwe, tylko trzeba chcieć. (1 h 11 min 19 s)
Nie chcę oceniać kwestii stricte partyjno-politycznych. Nie jestem od tego. Jeśli chodzi o kwestie ekonomiczne, to osoby nieznające się na tematyce wyobrażają sobie niestworzone rzeczy, niemające nic wspólnego z rzeczywistością. A na taśmach wszystko jest niemal podręcznikowe. Nie ma się do czego przyczepić. A Belka dokładnie wie, co robi.
To tylko mój komentarz i objaśnienie ram ekonomicznych. Wnioski proszę wysnuć samemu. Kto jest tym dobrym, a kto złym oraz czy wszystko jest czarne albo białe - nie powiem. To już podlega Państwa ocenie.
PS Przepraszam za język, ale nie da się bez cytowań.
* Tekst znaleziony i przedrukowany z wpisu na fanpage'u mgr. Rafała Mundrego, doktoranta Zakładu Polityki Gospodarczej w Instytucie Nauk Ekonomicznych WPAiE Uniwersytetu Wrocławskiego, która to strona powstała, by usprawnić kontakt ze studentami w ramach prowadzonego dla nich przedmiotu polityka gospodarcza. Ma także na celu objaśniać bieżące wydarzenia w sferze gospodarki w Polsce i na świecie. www.facebook.com/polityka.gospodarcza.uwr
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze