Główną jego bohaterką jest 24-letnia Sandra Borowiecka, która na początku maja rozesłała do wielu polskich redakcji swój list pełen żalów na sytuację w Polsce oraz opisów prób poszukiwania pracy na różnych stanowiskach. Do listu dołączony był jej reportaż "Wyzysk Polski", którego - jak twierdzi kobieta - nie chciała wydrukować żadna gazeta w Polsce.
"Mój przykład jest dowodem na to, że w Polsce można próbować, i nawet czasem się udaje (ale tylko na początku), by później wszystko się spaprało, bo koło znajomości i wkrętactwa zacieśnia się niemiłosiernie nie pozostawiając nam, młodym wyboru. (...) Naprawdę chciałam, próbowałam, i na rozpęd dostałam kopa od państwa. Na koniec chcę powiedzieć jedno - nie wina to kraju ani okoliczności, ani żadnej z partii, ale wyłącznie młodych Polaków, którzy zgadzają się na to, by traktowano ich (a przez to nas wszystkich młodych) jak śmieci" - pisze w nim Borowiecka.
Cały list i wywiad z nią przeczytaj na stronach "Wysokich Obcasów" .
W poniedziałek na artykuł na swoim Facebooku odpowiedział Artur Kurasiński , właściciel agencji konsultingowo-kreatywnej Revolver.pl i autor bloga www.ak74.pl .
Kurasiński zaproponował Borowieckiej pracę: "Zatrudnię Cię za średnią krajową na trzy miesiące na umowę dzieło. Jeśli Twoja praca wniesie do mojej firmy tyle, żeby wynagrodzić mi koszta (średnia krajowa + socjal), to chętnie podpiszę z Tobą umowę o pracę. Tylko dlaczego czuję, że aspirująca dziennikarka chcąca pracować jako menedżer, handlowiec (i pewnie wiele innych posad obstawiałaś, strzelając "civikami") nie sprawdzi się, bo nie ma żadnego doświadczenia?".
Jego oferta wzbudziła w sieci wiele głosów. Jeszcze więcej szumu przyniosła jednak odpowiedź 24-letniej Borowieckiej, która nie skorzystała z propozycji i oznajmiła to dość bezpośrednio: "Panie Kutasiński, przepraszam, Kurasiński, dziękuję serdecznie!".
I na blogera, i na kobietę posypały się zarówno gromy, jak i głosy poparcia. Borowieckiej zarzucono prostactwo, Kurasińskiemu wyniosłość. W jednym z postów bloger wymienił kilka przyczyn, które mogą sprawiać, że młodym ciężko znaleźć pracę: "Może szukasz pracy tam, gdzie jej nie ma? Albo pracodawcy nie wierzą w Twoje umiejętności? Albo skaczesz między jednym ekstremum a drugim i oczekujesz, że każdy uwierzy, że skoro znasz "pakiet office", to dziś możesz pracować w reklamie, a jutro w bankowości?".
Jeszcze około godz. 13 w poniedziałek Sandra Borowiecka oznajmiła na Facebooku, że cała kłótnia ją... cieszy, bo przynosi rozgłos. I poprosiła o trzymanie kciuków za jej poczynania w Londynie - zgodnie z tym, co zapowiadała w wywiadach dla mediów jeszcze kilka dni temu - wylądowała już na Wyspach.
Z kolei w poniedziałkowy wieczór Borowiecka i Kurasiński przeprosili się i konflikt został zażegnany. "Drogie internety. Wyjaśniliśmy sobie z Sandrą to i owo. Błądzić ludzka rzecz a ja lubię takie ostre charaktery i watażków. Anyway - proszę o wygaszenie flejmu i danie Sandrze szansy w UK. Jej życie - jej przygoda. Kibicujmy nawet jeśli nie do końca zgadzamy się z założeniami. Peace and love!" - napisał bloger na swoim Facebooku . Borowiecka natomiast swój zaczepny post usunęła z Facebooka, a w rozmowie z portalem NaTemat.pl przyznała, że napisała głupotę.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze