Mój syn ma 18 lat i właśnie przechodzi diagnostykę w kierunku zespołu Aspergera. Dlaczego dopiero teraz? No właśnie, sama zadaję sobie to pytanie. Od piątego roku życia mojego dziecka odwiedzałam różnych specjalistów, bo niepokoiły mnie niektóre zachowania syna. Niestety, często trafiałam na niedouczonych.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Przeczytałam historię Konstantego, maturzysty z zespołem Aspergera , którzy walczy z CKE o możliwość zdawania matury w wydłużonym czasie.

Sama jestem mamą osiemnastolatka, który dopiero teraz przechodzi diagnostykę w kierunku zespołu Aspergera. Dlaczego dopiero teraz? No właśnie, sama zadaję sobie to pytanie. Od piątego roku życia mojego dziecka odwiedzałam różnych specjalistów, bo niepokoiły mnie niektóre zachowania syna. Niestety, często trafiałam na niedouczonych. Np. pani neurolog oskarżała mnie o złe wychowanie, bo syn nie dał się dotknąć, a to pani psycholog uważała, że problemy wynikają z tego, że "ma czytanych za dużo książek".

Od najmłodszych lat w rozwoju syna ujawniało się wiele deficytów, ale częściej słyszałam, że to moja wina, niż że coś mu jest. Aż do teraz, gdy udało mi się znaleźć kompetentnych specjalistów.

Najgorzej było, gdy syn poszedł do szkoły. Tylko pani w najmłodszych klasach starała się traktować moje dziecko w indywidualny sposób, wzmacniała jego mocne strony. Od czwartej klasy zaczął się horror - uwaga za uwagą, płacz niewiele rozumiejącego dziecka. Miał mieć indywidualny tok nauczania matematyki, ale pani się odwidziało, potrafiła za to napisać uwagę: "Syn przeszkadza na lekcji, najprawdopodobniej się nudzi". Gdy chciałam zakupić jakieś dodatkowe książki czy ćwiczenia, stwierdziła, że nie, "bo musiałaby to sprawdzać"...

Na nic zdawały się tłumaczenia, odpowiednie zaświadczenia z poradni. Syn także ma niedowład rąk. Miał wskazanie, by pisać ołówkiem - dla pani od polskiego było to "nieestetyczne". Walka o przedłużenie czasu na klasówkach, nieliczenie błędów - ma dysleksję głęboką (dysgrafię i dysortografię także) też spełzała na niczym. Kiedy, przynosząc kolejne zaświadczenie syna, chociażby o dysleksji, rozmawiałam, czy to z nauczycielami, czy to z psychologiem, czy z pedagogiem szkolnym, miałam wrażenie, że nie wiedzą, o czym mówią. Niby weszło rozporządzenie o zakładaniu kart pomocy. Każdy z nauczycieli ma napisać, w jaki sposób będzie wspierał moje dziecko - czytałam wszystkie. Większość to kopia stron internetowych czy książek. Tylko jedna osoba napisała adekwatnie do rzeczywistych potrzeb syna - wymienianych zresztą w opiniach.

Czy system edukacji musi dyskwalifikować genialne dzieci?

Ano, pewnie musi. Sama jestem z wykształcenia nauczycielką - kiedyś nauczania początkowego. Z przerażeniem obserwuję, co dzieje się z polskim szkolnictwem. Trwa dyskusja, czy dzieci posyłać do szkoły wcześniej, czy później, czy ma być gimnazjum, czy nie. Ale dlaczego nie ma dyskusji nad poziomem przygotowanie nie tylko merytorycznego, ale przede wszystkim pedagogicznego polskiej "kadry pedagogicznej". Mam wrażenie, że nasze dzieci trafiają w ręce robotów, które jedynie mają wyrzucać z siebie treści programowe i pilnować, by dobrze je zakuli, bo dobrze zdane egzaminy to prestiż dla szkoły.

Genialne dzieci mają większe wymagania. Wymagają więcej czasu i uwagi. Często chcą być zauważone, chwalone. Tylko przeciętnym jest wszystko jedno.

I nieważne, czy będzie to zagubiony sześciolatek, czy zbuntowany gimnazjalista, każdy jest inny i warto byłoby to zauważać, dostosowując metodykę pracy chociażby do potrzeb danej klasy, o indywidualizacji pracy z uczniem nie wspomnę.

Błagam ważne osoby z Ministerstwa, które tak ochoczo debatują, czy i kiedy wysłać nasze dzieci do szkoły, skupcie się raczej na tym, czy i kto nadaje się do pracy z dziećmi. I jak dostosować metodykę do potrzeb ucznia.

Myślę, że gdy dojdzie do takich przemyśleń, znajdzie się miejsce i dla tych "innych" dzieci.

 

Mama "innego" dziecka

Czekamy na Wasze listy. Napisz: listydogazety@gazeta.pl

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Aleksandra Sobczak poleca

Przydatne linki

Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Szanowna Pani dotknęła problemu, który powinien być przeorany głęboko i publicznie. Tym problemem jest jakość absolwentów kierunków pedagogicznych. Wszyscy wiedzą, że studia są obecnie dostępne zbyt łatwo, że uczelnie - walcząc o pogłowie studentów, o pensum pracowników i pieniądze z rozdzielnika - często ograniczają do minimum "selekcję naturalną". W konsekwencji studia kończą osoby, które nie powinny nawet ich zaczynać. Jeśli jest to "specjalista" od zarządzania czy od "bezpieczeństwa wewnętrznego", to pół biedy. Gorzej, jeśli jest to osoba z nominalnym wykształceniem pedagogicznym. Bo taka trafia później do szkoły, i uczy nasze dzieci na swój obraz i podobieństwo. Tutaj właśnie trzeba dostrzegać dramat już nie jakiegoś tłuka z dyplomem, nawet nie tragedia jednostkowa i osobista dzieciaka takiego jak Pani syn, ale katastrofa systemowa. Bo repetycja całej sytuacji w kolejnych rocznikach i pokoleniach utrwali selekcję negatywną. Za jakiś czas nie będzie już z kogo wybierać, i nie będzie już nikogo, komu będzie można oddać swoje dziecko: obciążone deficytem z nadzieją na opiekę i profesjonalną pomoc; przeciętne - z przeświadczeniem, że ktoś przekaże mu swoją pasję i pobudzi do wysiłku; genialne - z wiarą, że nie zostanie sprowadzone do maszynki służącej wygrywaniu olimpiad i nabijaniu punktów szkole. O tym trzeba mówić.
    Trzeba, trzeba, ale jak na razie mówi się tylko o prześladowaniu i lżeniu biednych, przepracowanych, niedocenianych a jakże wspaniałych i genialnych nauczycieli, którym tylko ci wredni uczniowie, rodzice, dziennikarze i państwo nie pozwalają rozwinąć skrzydeł. O tym, że w zawodzie nauczycielskim od kilkudziesięciu lat panuje dobór negatywny jakoś się nie mówi. Ale w końcu nauczyciele to jedna z najliczniejszych grup zawodowych, więc kto z polityków się ośmieli?
    już oceniałe(a)ś
    43
    15
    Witam, chciałabym zwrócić uwagę na kilka rzeczy. Po pierwsze nie znam nauczyciela, który jest "produktem studiów pedagogicznych" - każdy kończy studia kierunkowe - fizykę, chemię, matematykę..., te nie należą do najłatwiejszych. Po drugie, zgadzam się, że istnieje negatywna selekcja do zawodu, ale czyja to wina? nauczycieli, czy może samorządów, którzy najpierw takie miernoty przyjmują, a potem wymagają nie wiadomo czego? Po trzecie, dlaczego fakt, iż Kowalski Iksiński czy Nowak spotkał na swojej drodze jednego/dwóch nauczyciela, który minął się z powołaniem ma rzutować na całe środowisko? Gdy spotkam urzędnika, który jest niekompetentnym konowałem, nie stwierdzam, że wszyscy tacy są, gdy zlecam wykonanie szafy, która rozpada się po miesiącu użytkowania, także nie sądzę, że każdy stolarz ma dwie lewe ręce. Krótko mówiąc czuję się urażona czytając tego typu opinie (tak jestem m.in. nauczycielką), ponieważ są one tak prawdziwe jak stwierdzenie, że Uczniowie to samo dobro, tylko wredni belfrowie, nie potrafią tego dostrzec.
    już oceniałe(a)ś
    38
    25
    @taglinda Generalnie zgadzam się w każdym punkcie. Ale nachodzi mnie taka obawa - czy systemowe zmiany zapobiegające negatywnej selekcji będą skuteczne i właściwie jakie mają być? Przecież nauczyciel to - przynajmniej w teorii - jeden z funkcjonariuszy państwowych na najbardziej odpowiedzialnym stanowisku (nie kpię wcale), a pedagogów z powołania w ogóle jest niewielu. Tymczasem mamy nauczycieli, którzy wprost odwzorowują poziom społeczeństwa. Skąd brać lepszych? Trzeba w ogóle zacząć od zmian w kształceniu samych pedagogów.
    już oceniałe(a)ś
    25
    3
    @collibri Po pierwsze - przekręcasz w cytowaniu - nigdzie nie padają słowa o "produkcie studiów pedagogicznych". Po drugie - właśnie problemem jest to, że ludzie kończą studia kierunkowe, ale nie mają wielkiego pojęcia o metodyce pracy. A już o pracy w dużej grupie mają tylko wyobrażenie. Często podaje się przykład Finlandii. Tam duży nacisk kładzie się na wykształcenie pedagoga najpierw, a potem przedmiotu. Szkoła musi służyć przekazywaniu wiedzy i trzeba mieć do tego narzędzia. Skończenie studiów kierunkowych tego nie daje (powiedzmy, nie gwarantuje)
    już oceniałe(a)ś
    35
    4
    W Niemczech tez ciagle toczy sie dyskusja n.t. jakosci nauczynia. Trafne wnioski wyciagnieto juz kilka lat temu: Zawod nauczyciela nie jest ani prestizowy, ani dobrze platny, wiec na takie kierunki nie idzie elita intelektualna, ale zwykli "sredniacy". Do tego dosc konformistycznie nastawieni do zycia - praca w budzetowce, nienajlepiej platna, ale pewna, z dlugim urlopem i innymi przywilejami i.t.d... Nie ma co oczekiwac ze takie osoby same z siebie cos zrobia. Tu potrzebna jest b. ograniczone zaufanie i duza kontrola.
    już oceniałe(a)ś
    10
    5
    @taglinda Tłuk z dyplomem to będzie z tego kolesia, jak normalni się ugną i dadzą mu papier za nic. Niedorozwoje chodzą do szkoły specjalnej, przeciętni do zwykłej, a wybitni biorą stypendium i mają indywidualny tok nauczania - wybitni, a nie cofnięci. I każdy dostaje w systemie to, co mu się należy. Jak chcesz zmienić system, to zrób rewolucję - i w tym akurat cię poprę - ale to jest zupełnie inny temat. Obejrzyjcie sobie "Temple Grandin", to może zrozumiecie, jak to się załatwia w normalnych krajach.
    już oceniałe(a)ś
    13
    27
    Tobie "brunatny" nie pomoże nawet zesłanie ani kolonia karna. Przyjdzie ci żyć jako buc, baran i tłuk już do końca. Ograniczenie umysłowe polega na tym, że ograniczony nie ma świadomości że jest ograniczonym i uważa, że jest zdrowy i ok. a nawet sądzi, że "bryluje" intelektem co widać po twoich postach. Co do meritum, to Pani redaktor robi niedźwiedzią przysługę ludziom z Aspergerem wprowadzając temat do dyskusji publicznej w ten sposób. Stanowi to tylko pożywkę dla takich tłuków jak brunatny a nie załatwia nic i niczego. Szkoda, bo to ciekawy problem i wcale nie taki odosobniony jakby wynikało z "egzotycznej" nazwy. Wystarczy poczytać ostatnio wydane książki na ten temat i skontaktować się z tymi osobami www.wydawnictwolinia.pl/
    już oceniałe(a)ś
    5
    3
    Selekcja negatywna będzie się nasilać bo do zawodu nie zachęcają pensje. Przykład: minimalna pensja w Biedronce ma wynosić 2000zł brutto + premie. Pensja nauczyciela stażysty to 2265 zł brutto. Premii jakichkolwiek brak. Nie oczekuj, że do ciężkiej pracy w szkole będą walili drzwiami i oknami najlepsi specjaliści skoro płaca za tę pracę będzie taka sama jak na najniższym stanowisku w Biedronce. W artykule wspomniane są karty pomocy, nauczyciel niestety nie jest automatycznie pedagogiem i psychologiem, zwalono na nich obowiązek, którym powinny zajmować się poradnie psychologiczne, a do którego nie maja przygotowania. Poza tym to wymaga czasu, którego w tym zawodzie jest ciągle za mało, cały czas jest termin na wykonanie czegoś czy oddanie czegoś, nieraz można odnieść wrażenie, że w tej pracy nauczanie dzieci jest już tylko dodatkiem, którego efekty mało kogo obchodzą z rodzicami włącznie.
    już oceniałe(a)ś
    10
    0
    FIN LAN DIA - to na nich się oglądajmy, na ich edukację. Niesamowity system edukacji, na studia nauczycielskie trudniej się dostać niż na medycynę i prawo. Studia wyższe są elitarne, dostaje się mały procent ludzi, wiele osób zdaje po kilka razy. W szkołach niższego szczebla uczniowie trenują myślenie krytyczne. Nie ma szkół prywatnych, cała edukacja jest państwowa i oczywiście darmowa. Nauczyciel uczy dopiero po studiach magisterskich, wcześniej spędza kilkaset godzin w pracy pod superwizją... Wystarczy wygooglować jakikolwiek dokument o ich edukacji i nadziwić się JAK FANTASTYCZNA może być edukacja.
    już oceniałe(a)ś
    9
    0
    @xiv No wreszcie ktoś prawi o Finlandii. Sądzę jednak że wciąż za mało.
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Jak na razie to nikt nie myśli o tym jak spowodować by do tego zawodu szli najzdolniejsi. Nagonki, kłamstwa, ciągłe obniżanie prestiżu powodują, ze do zawodu nikt dobry, zdolny nie pójdzie. Warunki pracy powodują, ze ci zdolni jeśli nawet do szkoły trafili (zazwyczaj z powołania) to szybko uciekają (znam kilku takich zmienili zwód i bardzo sobie chwalą). Natomiast cała ta historia wydaje mi się mocno naciągana. Moja córka ma już lat 26 a więc do szkoły chodziła dawniej niż syn autorki. Wszystkie orzeczenia o dysfunkcjach były respektowane i w podstawówce i w gimnazjum i w liceum. Dzięki wsparciu pedagoga w gimnazjum córka skończyla liceum, studiuje choć przyznaję to ja miałam wątpliwości czy uda jej się skończyć liceum. Psim obowiązkiem pedagoga szkolnego, nawet jeśli nauczyciel olewa orzeczenia, jest zmusić go do ich respektowania. Nikt tu łaski nie robi. Pracuję w szkole i tak właśnie jest, dyrekcja kładzie na to nacisk i jest bardzo nieprzyjemnie jesli ktoś czegoś w tej dziedzinie zaniedbuje. Tak samo tok indywidualny nie jest jakimś widzimisię jednej nauczycielki. Coś mi tu bardzo nie gra.
    @aw34 Rozwiązanie jest jedno- kasa. Jeśli ktoś jest zdolny, pracowity i wykształcony, to chce i powinien dobrze zarabiać. Nie średnią krajową, tylko jej wielokrotność. To takie dziwne? Dopóki szkolnictwo nie będzie atrakcyjnym finansowo zawodem, będzie przyciągać życiowych nieudaczników, którym zależy tylko na "stabilnej posadzie", gdzie nie muszą się wysilać.
    już oceniałe(a)ś
    17
    0
    Szkoły są różne, nauczyciele są różni. Moja córka ma 10 lat, jest oczytana, dwujęzyczna, najlepsza na konkursach logicznego myślenia, świetna z matematyki, nie robi błędów ortograficznych. Za to ma problemy z koncentracją i reaguje nieadekwatnie do rozmiarów problemów. W zerówce panie określały ją jako agresywną, wysyłały do pedagoga i próbowały jej narzucić dyscyplinę. W podstawówce pani daje jej więcej czasu na rozwiązywanie zadań i nie próbuje jej na siłę ustawiać i przez te trzy ostatnie lata, w tej samej szkole, dziecko zrobiło OGROMNE postępy, jeśli chodzi o zachowanie. Nie można każdego dziecka traktować jako statystycznego osobnika, a nasza edukacja ma to gdzieś.
    już oceniałe(a)ś
    17
    5
    @aw34 "Pracuję w szkole" Ci, którzy pracują w szpitalach nie narzekają na służbę zdrowia, w prokuraturze na wymiar sprawiedliwości, a plantatorowi papryki nigdy nie zabraknie papryki...
    już oceniałe(a)ś
    9
    7
    @albrecht_kalba Tak bo o uprawie papryki najcelniej i prawdziwie wypowie się hutnik a o pracy nauczyciela hodowca krów.
    już oceniałe(a)ś
    19
    0
    "Czy system edukacji musi dyskwalifikować genialne dzieci?" Zaraz, moment - a gdzie jakikolwiek dowody na "genialnosć" dziecka autorki listu? Bo jak na razie to mamy dzieciaka z problemami + rodzica lądującego co 5 minut na spotkaniach z kadrą szkoły.
    Dzieci z zespołem Aspergera są genialne. Z tego co przeczytałam to spotkania z kadrą szkolną wynikają z nieumiejętności nauczycieli z poradzeniem sobie z "innym" dzieckiem. Niestety mam te same problemy z córą, która ma ADD. Nauczycielka nie jest w stanie zrozumieć, że ułatwi sobie pracę sadzając dziecko w pierwszej ławce pod ścianą, a nie w trzeciej pod oknem. Często takie proste triki dają niesamowite efekty, ale mam wrażenie że szkolni pedagodzy nawet na tak niewielką wiedzę są uodpornieni.
    już oceniałe(a)ś
    71
    67
    Jeśli objawem geniuszu jest nieumiejętność napisania czegokolwiek bez błędów, to tak, są genialne!
    już oceniałe(a)ś
    77
    98
    No ale to zawsze jest wina nauczycieli. Nasze dziecko jest genialne, cudowne, wspaniałe, grzeczne, altruistyczne, każdy je lubi - tylko ci źli, niewykształceni, ze zbyt długimi urlopami nauczyciele się uwzięli.
    już oceniałe(a)ś
    87
    60
    @ppo Smutne to, że za najwspanialszych na świecie uważają się polacy, których głównym atutem jest obrycie pisowni na kartkówki. To właśnie takie obkute miernoty nie potrafiące sobie kompletnie poradzić w życiu i obwiniające za swoje niepowodzenia Układy i żydomasonerię najgłośniej chcą przejawy błyskotliwości u innych tępić. Polska nigdy normalna nie będzie i bardzo ciesze się, że moja córka w niej nie dorasta.
    już oceniałe(a)ś
    50
    35
    @profesorgabka Ja też się bardzo cieszę, że twoja genialna córka, wraz ze swoją jeszcze genialniejszą matką, wyznającą zasadę "albo się ze mną zgadzasz albo jesteś głupi" nie mieszka ze mną w jednym kraju. Zapewniam cię, genialna kobieto, że oprócz bezbłędnego pisania (w kilku językach) umiem też inne rzeczy. Być może takie, których istnienia nawet nie podejrzewasz, bo nie są one (bezpośrednio) obecne w twoim prostym, czarno-białym świecie, gdzie twoje dziecko jest tak wspaniałe, że nie musi się uczyć ani ortografii, ani życia w społeczeństwie.
    już oceniałe(a)ś
    60
    41
    @ppo Sam widzisz, ile w Tobie nienawiści, wielojęzyczny geniuszu który nie potrafi nawet mężczyzny od kobiety odróżnić? To nie ja ubieram świata w biało-czarne barwy, ale idioci potrafiący jedynie tłamsić każdego, kto przejawia jakiekolwiek odstępstwa od ich wąsko pojętej "normalności". To nie ja rzucam się do gardła interlokutorom tylko dlatego, że jakiś dzieciak ma pecha i od urodzenia nie radzi sobie tak dobrze z ortografią, jak my. Naprawdę, żal mi takich małych, zakompleksionych ludzi jak Ty.
    już oceniałe(a)ś
    39
    35
    @ppo Dodam jeszcze jedną ciekawostkę. Znam wielu ludzi z różnych środowisk. Akurat tak się trafiło, że pracuję w jednym z najlepszych w swojej dziedzinie ośrodków naukowo-badawczych w Europie, współpracującym ściśle z uczelniami z pierwszej dziesiątki najlepszych na tym kontynencie (wedle najróżniejszych rankingów). Mam za sobą już sporo róznych doświadczeń, od lania piwa w barze po pracę z ludźmi, którzy osiągnęli w życiu sporo więcej niż "umiem też inne rzeczy". Zauważyłem jedną, ciekawą prawidłowość - im bardziej mierny osobnik, tym większe ma ego i gorsze mniemanie o innych ludziach. Osoby, które w Twoje CV mogły by sobie co najwyżej kanapkę zawinąć mają do każdego człowieka ogromny szacunek i pokłady zrozumienia, jakich na próżno szukać właśnie u Twojego sortu pieniaczy, którzy w życiu do niczego nie doszli, ale najgłośniej krzyczą o swojej wyższości nad innymi.
    już oceniałe(a)ś
    50
    26
    @camparis A cóż to znowu za prawidło - "dzieci z zespołem Aspergera są genialne"? Są chore, co do tego zgoda. Chyba za dużo Rain Mana się naoglądaliście i teraz każdy niedorozwój jawi się wam geniuszem. "Głusi są najlepszymi śpiewakami" - taka sama "prawda objawiona".
    już oceniałe(a)ś
    79
    31
    @brutalny_cyrkiel Polacy zaś, pomimo że edukacja w ich kraju kuleje a postęp techniczny praktycznie nieistnieje, jak zwykle przekrzykują się jeden przez drugiego w kwestiach neurobiologii. Nie dziwi mnie, dlaczego jedyni nobliści jakimi ten kraj może się pochwalić otrzymali nagrodę w dziedzinie "literatura" - od kłapania jęzorem i lania wody ekspertów nam nie brak.
    już oceniałe(a)ś
    30
    22
    @camparis "Dzieci z zespołem Aspergera są genialne. " Sure, it`s known. ^^ Przykłady poproszę.
    już oceniałe(a)ś
    38
    8
    Poczytaj sobie o syndromie Aspergera, a dowiesz sie ciut wiecej! Wiedza jest trudna, ale zapobiega osmieszaniu sie. Nie dziwie sie, ze kobieta nie znalazla zrozumienia i pomocy, skoro przy obenym dostepie do informacji i swiadomosci, cala reszta osob komentujacych ten watek prezentuje taki oto poziom ignorancji. Prawdopodobnie polowa z naszych profesorow na uczelniach wyzszych, cieszy sie z tej przypadlosci. Wiekszosc osob dotknietych tym syndromem, procz pewnych cech autystycznych, prezentuje ponadprzecietna ineteligencje i zdolnosci. Wymagaja indywidualnego toku nauczania, bo nudza sie jak cholera na lekcjach.
    już oceniałe(a)ś
    29
    31
    @alglinka więc wymagają specjalnych szkół, bo zwyczajne, normalnie się rozwijające dziecko, nawet jeśli nie tak "genialne" nie może być zaniedbywane, bo nauczyciel poświęca cały swój czas na lekcji, żeby zaspokoić potrzeby nieprzystosowanego ucznia. A na 10% tych aspergerów, z których wyrastają profesorowie przypada 90% takich, którzy kończą jako zupełnie społecznie bezużyteczni dziwacy, którzy co najwyżej potrafią szybko czytać albo genialnie dodawać i odejmować, ale fakt że boją się chodzić po trawie albo obsesyjnie liczą płytki chodnikowe uniemożliwia im podjęcie jakiejkolwiek sensownej pracy.
    już oceniałe(a)ś
    42
    12
    Ludzie z Zespołem Aspergera mają problemy w komunikacji społecznej, ale w jakiejś jednej, konkretnej dziedzinie potrafią być genialni. Potrafią dzięki temu zmieniać świat. Einstein, Newton, Bela Bartok, Bell, Bill Gates, Mozart, Tesla, Twain, Shaw, Edison- znani ludzie podejrzewani o Zespol Aspergera forum.adhd.org.pl/viewtopic.php?t=4668
    już oceniałe(a)ś
    17
    12
    Nie, nie wszystkie dzieci z zespołem Aspergera są genialne - ale zespół Aspergera wg starej definicji to objawy autyzmu przy braku zaburzeń rozwoju mowy oraz normalnej lub wyższej inteligencji. Te dzieci często kompensują brak umiejętności społecznych rozwojem umiejętności intelektualnych, a ponieważ jedną z cech autyzmu jest nieograniczona zdolność koncentracji na tym, co je interesuje i dobra pamięć, mogą mieć spore osiągnięcia. Dojrzewają długo, ale jeśli się je dobrze prowadzi, to około 30tki trudno odróżnić aspergerowca od "zwykłego ekscentryka". Z wiekiem po prostu wkuwają na pamięć, jak postępować z ludźmi.
    już oceniałe(a)ś
    26
    1
    @abbakaka Skreślisz 100% z powodu tych, którym się nie udaje? A tak poważnie: ostatnie badania o starzejących się autystykach (nie-aspergerowcach!) wskazują, że ci ludzie prowadzą zupełnie normalne życia. Okazuje się, że im dalej w las, tym więcej pożytecznych zachowań taki człowiek po prostu uczy się na pamięć i nabiera nawyków - nie intuicyjnie, jak my wszyscy, tylko tak, jakby uczył się obcego języka. Tak, że warto wyciskać maksimum potencjału, bo to po prostu procentuje. Nie musi być profesorem, ale dobrze, jeśli się nauczy utrzymywać pracę i tak dalej.
    już oceniałe(a)ś
    17
    0
    @albrecht_kalba Oto przyklady geniuszy z Aspargerem: Isaac Newton Albert Einstein Bill Gates Sama jestem matka dziecka z Aspargerem i pracuje z ludzmi z autyzmem wiec siedze w temacie od 12 lat. Moje dziecko moze nie jest geniuszem, ale swietny jest z matematyki, fizyki, astrologii. Mieszkamy w Stanach i moj syn ma indywidualne nauczanie z czytania, pisania, a z przedmiotow scislych jest w kalsie integracyjnej o wyzszym poziomie. Oprocz tego ma rehabilitantke 30 godzin tygodniowo do pomocy i naprawde sa efekty. Co roku jestem zapraszana przez szkole na zebranie ze wszystkimi nauczycielami, logopeda i dyrektorem i wspolnie ustalamy tzw "indywidualny plan nauczania" (IEP). W Stanach jest takie prawo, ze dzieci specjalnej troski musza byc albo indywidualnie uczone lub integrowane, co naprawde by sie przydalo w Polsce.
    już oceniałe(a)ś
    19
    8
    Z astrologii powiadasz? No, no, fiu, fiu
    już oceniałe(a)ś
    30
    3
    Edison byl zlodziejem i oszustem, kradnacym projekty i wynalazki od Nikolasa Tesla - tak, tak zatrudnial go ale mu nigdy nie zaplacil! wiec genialnym to on moze byl kapitalista
    już oceniałe(a)ś
    14
    1
    Ja też podejrzewam żeś GENIUSZ! I tak mi zostanie ta podejrzliwość to chyba choroba, a choroba to może ja też jestem GENIUSZEM!!! HA HA
    już oceniałe(a)ś
    5
    2
    @profesorgabka masz rację
    już oceniałe(a)ś
    1
    3
    @votan72 Ale tylko podejrzewani.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Artykuł spowodował u mnie dysonans poznawczy. Dzieciak piszący z błędami i przeszkadzający na lekcji jest być może chory, ale GENIALNY?! Musiałem sobie odświeżyć definicję geniusza. W Wikipedii są dwie: pl.wikipedia.org/wiki/Geniusz_intelektualny pl.wikipedia.org/wiki/Geniusz_%28cz%C5%82owiek_wybitny%29 W żadnej z nich nie ma mowy o pisaniu z błędami czy przeszkadzaniu na lekcji. Jest natomiast mowa o wybitnych dziełach, które ów geniusz mają potwierdzać. Trudno odnieść to do 18-latka, który nie może zrobić matury. Ma jakieś ponadprzeciętne, wybitne osiągnięcia, które kwalifikowałyby go jako geniusza? Bo samo bycie "innym" to za mało.
    @ppo tez mnie to udarzylo. moze chlopak jest ponadprzecietnie uzdolniony w kierunku technicznym? Asperger charakteryzuje sie tym, ze mozna byc genialnym w jednej dziedzinie, a opoznionym w rozwoju/kompletnie tepym w innych.
    już oceniałe(a)ś
    33
    1
    "Mój syn ma 18 lat i właśnie przechodzi diagnostykę w kierunku zespołu Aspergera. Dlaczego dopiero teraz?" - - Bo zorientowałam się, że papier się przyda na maturę? "Genialne dzieci" - O, a to jakaś nowość, że wszyscy (nawet jeszcze niezdiagnozowani) aspergerycy są genialni bez wyjątku. A może to tylko jednak opinia matki? "przynosząc kolejne zaświadczenie syna, chociażby o dysleksji" - Ale matka geniusza zdaje sobie sprawę, że zaświadczenie o dysleksji to tylko papier i wstęp do terapii, a sama dysleksja jest zaburzeniem, nad którym można i trzeba ciężko pracować? Mój najlepszy nauczyciel był dyslektykiem, o czym powiedział nam na pierwszych zajęciach, ale jakoś błędów zazwyczaj nie robił (lub wiedział, że z danym słowem ma problem i prosił nas o pomoc w pisowni). No ale on nie był z Polski, więc nie miał postawy "mam papier, więc nic nie muszę, ale mi się należy". "każdy jest inny i warto byłoby to zauważać, dostosowując metodykę pracy chociażby do potrzeb danej klasy, o indywidualizacji pracy z uczniem nie wspomnę" - Idź do 35-osobowej klasy i indywidualizuj, ucząc 6-8 takich klas w tygodniu, w sytuacji gdy dyrekcja i kuratorium ma indywidualizowanie głęboko gdzieś i patrzy tylko na cyferki, statystyki i wyniki egzaminów.
    już oceniałe(a)ś
    93
    16
    Nie przypuszczalam, ze gleboka dysgrafia i dysortografia swiadcza o geniuszu.
    Nie muszą. Wystarczy, że korelują.
    już oceniałe(a)ś
    16
    28
    No bo dziecku od maleńkości ujawniało się "sporo deficytów". Widocznie dziedziczna tępota. Co - nie ma lekarstw na deficyty? Nawet na echinokoki sOM
    już oceniałe(a)ś
    8
    21
    Najsłynniejsi dyslektycy: Leonardo da Vinci, Albert Einstein, Churchil, J. Ch. Andersen i wielu wielu innych. Dyslektycy myślą obrazami, a nie słowami, ich mózgi pracują wielokrotnie szybciej niż mózgi przeciętnych osób. Dyslektyk w tradycyjnej szkole po prosu się zmarnuje, w najlepszym przypadku zostanie przeciętnym uczniem. Nasi szanowni nauczyciele nie wiedzą na czym polega dysleksja, nigdy się o ty nie uczyli, i maja to gdzieś.
    już oceniałe(a)ś
    21
    20
    "Najsłynniejsi dyslektycy: Leonardo da Vinci, Albert Einstein, Churchil, J. Ch. Andersen" Cała ta ferajna występuje też w internecie jako najsłynniejsi wegetarianie i najsłynniejsi geje.
    już oceniałe(a)ś
    34
    13
    Nie wiem czy ta "ferajna" (co za określenie na wybitne jednostki) to tez akurat geje i wegetarianie, ja tego akurat nie wiem, ale rozumiem, że szybko sprawdziłeś w googlu bo chciałeś się popisać wiedzą, bo inteligencją na pewno nie zabłysnąłeś - chcę tylko zaznaczyć, że bycie gejem nie wyklucza bycie geniuszem, lub dyslektykiem lub wegetarianinem lub dowolnej innej kombinacji, np. wybitny dyslektyk wegetarianin, lub wegetarianin gej, lub geniusz i np. dodatkowo mający zespół Aspargera, może być np. też geniusz z ułomnością fizyczną, psychiczną, z deficytem uwagi i wiele wiele innych kombinacji.
    już oceniałe(a)ś
    15
    9
    "Cała ta ferajna występuje też w internecie jako najsłynniejsi wegetarianie i najsłynniejsi geje." Tylko do Adolfa Hitlera nie chce się nikt przyznać, mimo, że autentycznie był wegetarianinem, za babami nie latał i z komunikacją społeczną, też było u niego często nietęgo.
    już oceniałe(a)ś
    22
    2
    @eaglegolf66 Z takimi osobnikami jak ty jest dokładnie ten sam problem co z hipochondrykiem który kupił sobie książkę medyczną. Z tym, że on objawy wszelkich chorób widzi u siebie a ty u kogoś u którego chciałbyś aby występowały, bo uważasz, że będzie to nobilitowało twój konkretny przypadek. Tymczasem taki Einstein nie był ani aspergerem ani dyslektykiem a nawet wbrew powszechnej opinii pocieszających się nieuków, w szkole stopnie miał dobre i celujące.
    już oceniałe(a)ś
    17
    3
    Wszelkie te zestawienia nasłynniejsi coś tam są guzik warte i niczym nie poparte. Tak samo jak twierdzenie, że nauczyciele nie ucza się o dysleksji i nie wiedzą co to jest. Raczej z tego co piszesz wnoszę, ze ty nie masz o tym zielonego pojęcia i dorabiasz jakieś teorie do dysfunkcji mózgu. Natomiast niestety wielu rodziców uważa, że posiadanie zaświadczenia o jakiejś formie dys.. zwalnia dziecko i ich samych od jakiejkolwiek pracy. Mam w domu dysgrafika i dysortografika. Bardzo głębokiego z bardzo zaburzonymi analizatorami. Moja córka (juz dorosła osoba) i ja dobrze wiemy ile pracy wymagało od nas pokonanie najgorszych problemów. Nie twierdzę, ze pokonałyśmy wszystkie całkowicie. Córka strasznie się buntowała w dzieciństwie teraz jest nam wdzięczna, ze czyta normalnie, ma wypracowane wiele mechanizmów prawidłowego pisania i nawyk sprawdzania wątpliwości. Studiuje, czyta dużo czasem popełnia błędy. Na swojej szkolnej drodze spotkała różnych nauczycieli - lepszych, gorszych. Najmniej wspierający był nauczyciel klas 1-3. Potem już było naprawdę dobrze. Dyslektyk czy inny dys jeśli nie pracuje wytrwale faktycznie zmarnuje swoje możliwości, szkoła niewiele tu może bo brak jest w szkołach reedukatorów, gminy likwidują takie etaty,. Niestety rodzic często jest pozostawiony sam z problemem. Znam nauczycieli, którzy pomagają, wskazują sposób pracy w domu z dzieckiem ale rodzice to lekceważą a potem mają pretensje do całego świata, że ich genialne dziecko wlecze się w ogonie klasy.
    już oceniałe(a)ś
    13
    2
    Eintain był dyslektykiem czy ci się to podoba czy nie i czy pasuje do twojej teorii, miał też wiele problemów w szkole, znam dokładnie jego biografię (nie sprawdzaj w wikipedii, błagam, nie idź na łatwiznę). Stopnie miał niezłe, to prawda, ale to świadczy tylko o jego geniuszu, że mimo przeciwności losu, wrednych nauczycieli i swojej dysleksji mimo wszystko dobrze funkcjonował w systemie szkolnym.
    już oceniałe(a)ś
    5
    11
    @scibor3 Dokładnie, skąd oni biorą te dane? Kto zdiagnozował i na jakiej podstawie np. Newtona czy Da Vinci? Ludzi którzy żyli na wieki zanim ta choroba została formalnie sklasyfikowana. Przecież to bajkopisarstwo.
    już oceniałe(a)ś
    19
    2
    eaglegolf66 pedagogikaspecjalna.tripod.com/notes/Einstein.htm Cytat z powyższego linku: "Gdyby Einstein był dyslektykiem, to mielibyśmy na to dowody w jego piśmie. Byłyby, na przykład, trwałe problemy z pisownią i doborem słów. Istnieje pewien dowód na to, że Einstein miał problem z ortografią, ale, nie można na tej podstawie stwierdzić, czy miał trudność w uczeniu się. Beck i Havas, redaktorzy i tłumacze angielskiego wydania artykułów Einsteina, pisali: "Błędnie zapisane nazwy osób i miejsc (raczej częste, w szczególności w listach Einsteina i nawet w jego artykułach naukowych) są rutynowo poprawione bez komentarza; inne błędy w pisowni, oczywiście nie mogły być zachowane w tłumaczeniu". To, że błędy ortograficzne głównie odnaleziono w nazwach i w korespondencji osobistej sugeruje raczej problem z pisownią o zasięgu lokalnym, miejscowym, a nie globalnym. Co więcej, właściwa pisownia rzeczowników podlega większym wahaniom niż inne słowa. Nie ma dowodu na to, że jego problem z ortografią był tak poważny, że aż utrudniał komunikację, co sugerowałoby brak niepełnosprawności (Thomas, 2000). "
    już oceniałe(a)ś
    11
    1
    @eaglegolf66 Nie wszyscy dyslektycy myślą obrazami. To nie jest takie proste do wytłumaczenia. Ogólnie dysleksją nazywa się określone trudności w uczeniu się. Istnieją testy do wczesnej interwencji dysleksji (wtedy to się zwie ryzyko dysleksji) już u 3-latków...
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    Ja tu widzę matkę z rodzaju: no jak to moje dziecko rozrabia?! Nie no uwagi to ma bo: 1) nauczyciele się uwzieli, 2) jest geniuszem a inni tego nie lubią. A najgorsze jest to że dziecko widzi nastawienie rodzica do nauczycieli i szkoły - i jakie ma mieć? Szacunek? Do tych niedouczonych nieudaczników?
    już oceniałe(a)ś
    103
    37
    "Niby weszło rozporządzenie o zakładaniu kart pomocy. Każdy z nauczycieli ma napisać, w jaki sposób będzie wspierał moje dziecko - czytałam wszystkie. Większość to kopia stron internetowych czy książek. Tylko jedna osoba napisała adekwatnie do rzeczywistych potrzeb syna - wymienianych zresztą w opiniach. Czy system edukacji musi dyskwalifikować genialne dzieci?" l O dziecku możemy powiedzieć że jest genialne, gdy rozwija się dużo szybciej niż rówieśnicy i nauka w szkole przychodzi mu bez trudu. Dla dorosłego jest już inna definicja geniuszu- wybitne osiągnięcia w jakiejś dziedzinie i bardzo wysokie IQ, chociaż samo IQ nie musi o niczym świadczyć. Mamy tu natomiast chłopaka z dysleksją i problemami z matematyki, który przeszkadza reszcie dzieciaków w lekcji. Jeśli ma kłopoty i na języku polskim i na matematyce to jak objawia się jego geniusz? Pani syn to nie geniusz, tylko dziecko potrzebujące indywidualnego podejścia w szkole specjalnej, on nie nadąża za zdrowymi dziećmi. Straszenie nauczycieli nowymi przepisami go nie wyleczy, ani tym bardziej nie zrobi z niego geniusza. Za dużo Rain Mana się pani naoglądała.
    Ale sie niektórzy uczepili geniuszu dziecka, tudzież jego braku. Naprawdę to Was najbardziej w tym liście zainteresowało? Ukryte kompleksy się odzywają ? Bo przecież niemożliwe, żeby ten dzieciak był mądrzejszy ode mnie, nie umie nawet pisać bez błędów, więc do szkoły specjalnej go!!!! To Wasze niskie poczucie własnej wartości jest powalające. Co z tego czy jest geniuszem czy nie? Czegos wam ubedzie jakby jednak był? W innych krajach ludzie zamiast się pienic i snuć bezcelowe rozważania po prostu tworzą procedury dla takich dzieci, a potem ich przestrzegają. Tak, aby miały kiedyś swoje miejsce w społeczeństwie. I tyle. I tego należy dopilnować w polskiej szkole.
    już oceniałe(a)ś
    5
    9
    Dlaczego uważasz że szkoła specjalna jest złym rozwiązaniem? Nikt tam nie skreśli jego geniuszu, tylko dostosuje tempo i wymagania do jego możliwości. Przy 30- osobowej klasie żadne procedury nie pomogą, poza tym czy pozostałe 29 dzieci naprawdę musi słuchać po kilka razy tego samego i czekać aż nauczyciel skończy pracować z tym jednym uczniem? Gazeta ostatnio co chwilę publikuje listy roszczeniowych bab licząc, że jakiś mocny akcent pozwoli się nam się czegoś uczepić. Tutaj pani domaga się żeby każdy z nauczycieli napisał plan wspierania jej geniusza i dziwi się, że zerżnęli jakieś komunały z internetu. Miała być nagonka na bezduszny system, ale jak widać nie wypaliło.
    już oceniałe(a)ś
    8
    0