Dyskusja na temat śladów trotylu we wraku tupolewa przybiera groźną formę. Nowoczesne metody analityczne cechują się niewiarygodną wprost czułością. Na przykład, niektóre pierwiastki można wykrywać jeżeli ich koncentracja wynosi 1 atom na 10 miliardów atomów badanej próbki.
Gdyby policja posiadała metody o podobnej czułości i wydajności to istniałaby możliwość znajdowania, w ciągu kilku minut, wśród wszystkich ludzi w na Ziemi pojedynczego człowieka o określonych cechach, na przykład o znanych liniach papilarnych.
Istnieje duże prawdopodobieństwo znalezienia w próbkach z tupolewa cząsteczek trotylu. Członkowie komisji Macierewicza twierdzą, że w USA wykryto na przedmiotach z wraku takie cząsteczki i nie ma powodów, aby im nie wierzyć.
Osoby, które przeprowadziły te badania powinny jednak wyjaśnić, czy koncentracja znalezionego trotylu jest na tyle wysoka, że świadczy to o wybuchu. Nie jest to oczywiste, co wyjaśnię na przykładzie.
Organizm ludzki produkuje dziennie 3 g alkoholu etylowego, który jest łatwo wykrywalny we krwi każdego człowieka. Jednak stwierdzenie alkoholu we krwi świadczy o spożyciu napojów alkoholowych dopiero wtedy gdy stężenie etanolu przekracza ok. 10 razy jego średni naturalny poziom.
Za kilka miesięcy spodziewane są wyniki dokładnych badań próbek z samolotu prezydenckiego. Specjaliści powinni już teraz określić, jakiego stężenia trotylu można się spodziewać po wybuchu. Po zakończeniu badań powinno się podać, czy ilość ewentualnie wykrytego trotylu świadczy o możliwości wybuchu czy też go wyklucza. Jeśli się tego nie zrobi, za kilka miesięcy możemy mieć w Polsce piekło.
Prof. dr hab. Jan Stanek, Zakład Fizyki Medycznej, Instytut Fizyki Uniwersytetu Jagiellońskiego
Czekamy na Wasze listy. Napisz: listydogazety@gazeta.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze