Kraków
Szanowny Panie Redaktorze!
Z wielką uwagą przeczytałem pański tekst "My, ateiści" ("Gazeta" z 4-5 lutego br.) w świątecznym wydaniu "Gazety Wyborczej", który, jak sądzę, jest bardzo uczciwą i komunikatywną deklaracją światopoglądową, stanowiącą niezły punkt wyjścia do rzetelnej dyskusji.
Ośmielam się jednak zauważyć, że przytaczane przez pana argumenty przeciw wierze chrześcijańskiej są raczej przestarzałe (już Wolter był zniesmaczony zagładą Lizbony) - były one przez wierzących rozważane i zostały odrzucone, nie bez przyczyn. Jeśli bowiem, zaiste nieogarnione, cierpienia ludzkości wydają się absurdalne ateiście, to chrześcijanin wierzy, że Bóg potrafi zamienić je w dobro. Chrześcijanin wierzy, że zło na ziemi zostanie przezwyciężone dobrem w Królestwie Bożym, które to dobro swoją nieskończonością przewyższa każde zło ziemskie.
Stąd też, to co wydawało się argumentem przeciw istnieniu Boga - absurdalność cierpienia - wymaga wcześniejszego założenia nieobecności Boga w świecie. Jeśli bowiem rzeczywiście Łaska Boża przenika ten świat, to cierpienie ludzkie (a może i zwierzęce) nie jest absurdalne! Główny argument za ateizmem okazuje się uwikłany w sprzeczność: jeśli dobry Bóg istnieje, jest on fałszywy; jeśli nie istnieje, nie ma znaczenia.
Dlaczego jednak Bóg dopuszcza zło? Cóż, czysta wiara wymagałaby przyznać się do niewiedzy i poczekać na odpowiedź do czasów sądu ostatecznego. Prowizoryczna odpowiedź, pozostająca czystą spekulacją, jest taka, że Bóg nie jest wcale wszechmocny, jest tylko dobry. Stworzył Człowieka, dając mu wolność, i tym samym umożliwił istnienie zła. Zło jest ceną za wolność, przetrzymując Człowieka w tym złym świecie, Bóg pozwala mu zaznać wolności, której raczej już nie będzie w stanie zbawienia, kiedy Człowiek postawiony wobec całego Boskiego Majestatu nie zdobędzie się na sprzeciw wobec Niego.
Także sprawa związków religii i moralności wymaga wyjaśnień. Nie jest artykułem wiary chrześcijańskiej twierdzenie, że ludzie wierzący są moralnie lepsi od niewierzących. Prawdą wiary chrześcijańskiej jest teza, że wszyscy, ale to wszyscy, jesteśmy grzeszni, a Jezus Chrystus jest naszym Zbawicielem, wreszcie, że Łaska Boża jest do zbawienia koniecznie potrzebna.
Teza, że chrześcijanie przypisują sobie monopol na dobro, jest jawnie krzywdząca. Z kolei teza, że upadek wiary miał wiele negatywnych konsekwencji jest, co najmniej, hipotezą wartą rozpatrzenia. Doprawdy, wielcy mordercy ludzi: Lenin, Stalin, Dzierżyński, Jeżow, Beria, Hitler, Himmler, Heydrich, Mao Zedong, Pol Pot byli zupełnymi ateistami, wolnymi od wpływów "mitologii chrześcijańskiej". Religijni byli wprawdzie Czingis-chan, Batu-chan i Timur, dwaj pierwsi wyznawali jednak szamanizm, a Timur - islam. W porównaniu z wyczynami tych osobników wszyscy chrześcijańscy inkwizytorzy razem wzięci mają na sumieniu kilka tysięcy spalonych heretyków i kolejne tysiące więzionych i torturowanych, wszystko to na przestrzeni 700 lat. Nie neguję ani istnienia zbrodni popełnianych przez chrześcijan, ani tego, że gorliwość wyznaniowa mogła się do nich przyczynić, proszę tylko o ostrożność w ocenach.
Inkwizycje i wojny religijne to zresztą sprawy z przeszłości, wielokrotnie odgrzewane kotlety, w dzisiejszym świecie to chrześcijanie są prześladowani - od Nigerii po Indie i Pakistan, co zresztą ateistyczni obrońcy praw zwierząt typu Peter Singer znoszą z zadziwiającym spokojem.
Dodam jeszcze, że nie podzielam Pana wiary w "racjonalny ateizm". W istocie jest on sam pewnym rodzajem wiary, w dodatku mocno uwikłanym emocjonalnie. Szczególnie silne wydają się w pańskiej publicystyce emocje antykatolickie, silne, choć nie gorące a przybierające kształt zimnej pogardy. Zgoda, że wiara występuje czasem w postaci drażniącej pana redaktora. Proszę jednak przyjąć do wiadomości, że przekonanie nowych ateistów (Dawkins czy Singer), że wystarczy zlikwidować religię, aby na ziemi zapanował pokój i dobrobyt, wydaje się skrajnie naiwne. Wolę tysiąc kazań arcybiskupa Michalika od pięciu minut ateistycznego kaznodziejstwa.
Dariusz Grzybek
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze