Ostatnio w "Gazecie" pojawiło się kilka artykułów na temat aborcji. Jestem chrześcijanką i mam jasno określone poglądy moralne: białe jest białe a czarne - czarne. Czy Państwo ze swoim nieudolnym egzekwowaniem prawa może wpłynąć, że aborcji będzie mniej? Szczerze wątpię!
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Czekamy na Wasze listy. Napisz: listydogazety@gazeta.pl

Mam 35 lat. Prowadzę własną firmę, mam cudowną rodzinę. Ogromne problemy z tarczycą. Pani endokrynolog powiedziała mi jasno: leki są ustawione właściwie - lepiej nie można. Część wyników jest w porządku, ale jeśli chcę zajść w ciążę, to może być problem z jej utrzymaniem. Odstawiłam antykoncepcję.

W zeszłym roku poznałam bardzo miłego faceta. Wszystko wskazywało na to, że uda nam się zbudować dobry związek. Ale. zaszłam w ciążę. Ot tak wpadka! Pierwsze pytanie po moim oznajmieniu "jestem w ciąży" brzmiało: "czy chcę urodzić dziecko"? Moja odpowiedź była twierdząca. Oczywiście, że chcę urodzić moje dziecko! Na początku ojciec mojego dziecka nawet mi się oświadczył i wyraził chęć bycia ze mną. Z czasem jednak kobieta w ciąży okazuje się nudnym kompanem do życia. Więc zrobił mi dość spektakularną awanturę i wyprowadził się ode mnie. Bo dziecko to moja wina!

Dlaczego o tym piszę? Bo wszyscy mówią, że aborcja to decyzja kobiety. Kobiety usuwają ciążę! Wszystkiemu winne są kobiety! Ale chwila: kobieta sama nie zachodzi w ciążę! Ojciec mojego dziecka wyraźnie liczył na to, że zmusi mnie do aborcji. Po awanturze przyszedł z bukietem kwiatów, przeprosinami i kopertą z 1000 zł! Dziś po zakończeniu tej znajomości myślę sobie, że te pieniądze były właśnie na aborcję, tylko ja nie byłam domyślna! Ale JA miałam to zrobić!

Panowie Posłowie, Panowie Księża, Biskupi: do spłodzenia dziecka potrzebne są dwie komórki: jajowa kobiety i plemnikowa mężczyzny. A może należy więcej mówić o tym, żeby faceci, idąc z kobietą od łóżka, brali na siebie odpowiedzialność za chwilę przyjemności? I przede wszystkim nie zmuszali jej do aborcji!

Mam silną pozycję społeczną, nikomu nie muszę się tłumaczyć, że jestem w ciąży, stać mnie na utrzymanie siebie i dziecka, mam ogromne wsparcie ze strony najbliższej rodziny i moich kochanych Przyjaciół. Narodziny mojego dziecka, mam nadzieję, będą najszczęśliwszym wydarzeniem w moim życiu. Co mają zrobić kobiety, które zostają same, pracują w korporacji, mieszkają w wynajętym pokoju w dużym mieście a rodzice/rodzina w małej miejscowości gdzieś np. na Podlasiu i są praktykującym katolikami? Panna z dzieckiem? Skandal! Rodzina wyklnie, bo co sobie ludzie pomyślą! Dziecko bez ślubu? Ksiądz nie ochrzci! I nie ważne, że Ksiądz ma dzieci.

Panowie, aborcji dokonujecie wy, pozostawiając kobiety same!

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Mikołaj Chrzan poleca

Przydatne linki

Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Zaraz, a ten pan co to niemota, która nie wie co to prezerwatywa i skąd dzieci się biorą. Nie chciał dziecka to powinien się zabezpieczyć albo nie bzykać się. A po jego zachowaniu widać, że g... go obchodziło.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Rany, co za bzdury. Mogłaś - zanim poszłaś do łóżka ze swoim panem - wczesniej z nim POROZMAWIAĆ. Może dowiedziałabyś się tego, ze on dziecka mieć nie chce ? Sorry, ale to Ty go postawiłaś przed faktem dokonanym. Miałaś wybór, wiesz ? Mogłaś kontynuować antykoncepcję, mogliscie użyć prezerwatywy... No, ale widzę, że Twój egoizm i parcie na dziecko (zegar tykał, co?) kompletnie Ci rozum odjęło, a teraz masz pretensję, że ktoś nie chce w tym uczestniczyć. Zbulwersowała mnie Twoja wypowiedź. Jestem na NIE jeśli chodzi o takie 'wrabianie' facetów!
    już oceniałe(a)ś
    0
    1