Ostatni raz jej prozę przeniesiono na ekran 36 lat temu. Książki wciąż się czytają, a teraz na serialową adaptację Marii Rodziewiczówny zdecydowała się TVP. Pierwsze wrażenia z "Dewajtis" są całkiem niezłe.
Zacznijmy od tego, że nie wiadomo dokładnie, kiedy... się zaczęło. Czy był to rok 1863 czy 1864? Ostatnio częściej jako rok narodzin Marii Rodziewiczówny brana jest pod uwagę ta druga data, czyli luty 1864 r. Ale słowo "sprzeczność" będzie towarzyszyło pisarce przez całe życie, co podkreśla w wydanej w tym roku biografii pisarki Emilia Padoł, autorka książki „Rodziewiczówna, gorąca dusza".
Biografię wydało Wydawnictwo Literackie, które to w latach 80. i 90. wypuściło całą serię książek Rodziewiczówny w charakterystycznych ciemnoszarych okładkach. A ja, wówczas świeżo nastoletnia, przeczytałam prawie wszystkie. Były w bibliotece, a ja po prostu lubiłam czytać.
Wszystkie komentarze
Sztuka polska, przebogata w wątki narodowe, jest dziwnie uboga w zakresie treści psychologicznych, egzystencjalnych czy filozoficznych, często nawet estetycznych. Większość jej dylematów rozgrywa się na poziomie Rodziewiczówny, co nikomu nie przeszkadza, na co najnowszych dowodów dostarcza film wg Orzeszkowej Nad Niemnem, na który publiczność waliła drzwiami i oknami do tego stopnia, że postanowiono natychmiast zekranizować inną arcybrednię wspomnianej Rodziewiczówny ?Między ustami, a brzegiem pucharu?. Na zdrowie! Tę kulawość i niepełność sztuki polskiej odczuwali dwaj, może trzej pisarze okresu międzywojennego? ? ?Witkacy, Gombrowicz, Schulz. Niezmiernie pouczająca jednak pod tym względem jest historia Gombrowicza: oto pisarz, który cały wyrósł na drwinie z narodowo-patriotycznej monomanii, czego dowodem są dwie najlepsze jego książki Ferdydurke i Transatlantyk, pod koniec życia, na emigracji, sam zaczął przeistaczać się w coś w rodzaju wieszcza, co wyczytać można w jego Dziennikach. Reszty dokonała legenda i dzisiaj powiedzieć coś złego o Gombrowiczu znaczy tyle prawie, co porwać się na Mickiewicza lub Słowackiego.
oraz:
Lektura powieści Marii Rodziewiczówny ?Między ustami a brzegiem pucharu? powinna być lekturą obowiązkową. Pokazuje ona bowiem coś, czego inne narody po prostu nie mogą pojąć, a mianowicie, że nieważne są brudne wioski, nieważne to, że inni mają fortuny, skoro nie znają zapachu zacieru wódczanego, nieważne, że babcia zrzędliwa, panna odęta, a Jasio przaśny bęcwał, skoro promienieje z nich siła moralna. Jak? Którędy? Skąd? ? Nie wiadomo. ?Amen? ? ?wymówił Jan z Wentzlem, pochylając głowę. A Jadzi zdawało się, że tego słowa nie mówił tylko mąż i brat, ale że powtarzał za nimi cały chór z grobów rozrzuconych po całym świecie?. Tym wesołym zdaniem kończy się powieść Marii Rodziewiczówny. A teraz przyznajmy się: przecież musieliśmy chyba czytać ją wszyscy, bo inaczej skąd bylibyśmy tacy, jak jesteśmy?
Powinien też powstać serial edukacyjny ?Katalog cnót niewieścich?. W pierwszym odcinku żywot Marty primo voto Kaczyńskiej. W drugim - trudne dzieciństwo Barbary Nowak. W trzecim - dni i noce Beaty Szydło w Brzeszczach.
W czwartym - przedsiębiorcza krawcowa Halina Obajtek.
I tak dalej?
I jeszcze: Elżbieta Witek - wzorzec troskliwej żony.
Proponuję nie oglądać tvpis, omijać szerokim łukiem.