Klną studentki, matki, artyści, a nawet ikona stylu Beata Tyszkiewicz. Polakom zdaje się to nie przeszkadzać - skargi oburzonych są sporadyczne.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Katowice. Dwie młode dziewczyny rozmawiają w autobusie. Mówią o egzaminach. Trwa sesja.

- Jeszcze nam, kurwa, jedno zaliczenie zostało - martwi się jedna.

- Pojebany jest ten gość - przytakuje druga.

Palarnia w jednym z katowickich biurowców. Wchodzi grupa. Mężczyźni pod krawatem. Kobiety w eleganckich szpilkach.

- Zajebista była ta impreza. A widzieliście, jak się ten dupek załatwił? Ale się najebał! - śmieją się, paląc.

Ulica w centrum Katowic. Na środku stoi matka z dzieckiem, które płacze.

- Uspokój się! Jezu, jak się przez ciebie wkurwiam! - matka potrząsa chłopcem.

Żaden z przechodniów uwagi nie zwraca. Nikt nie komentuje.

Kochamy przeklinających?

"Jeszcze nikt mi nigdy nogami tak na stole przede mną nie zapierdalał" - powiedziała niedawno do jednej z par Beata Tyszkiewicz, aktorka i jurorka programu Polsatu "Taniec z gwiazdami".

- Dostałam mnóstwo SMS-ów. "Pani Beato, kocham panią" pojawiało się najczęściej - mówi Tyszkiewicz. Czy aktorce nie było wstyd za słowo, które jej się wypsnęło? - Nie. Nie miałam też przez to problemów, nikt niczego przykrego mi nie powiedział. Chyba najbardziej oburzają się tylko ci, którzy sami często klną - uważa.

Kamil Durczok, dziennikarz, przyznaje, że w jego przypadku kac moralny i poczucie wstydu były ogromne. Zawsze już będzie pamiętał swoje słowa: "Nie wkurwiaj mnie, dobrze? Od dwóch dni jest tak upierdolony stół tutaj, że tylko dlatego, że zlikwidowaliśmy ten jebany przerywnik, który jedzie z góry, to jeszcze się to jakoś, kurwa, uchowało i ludzie tego nie widzą".

Zawierający te zdania filmik - nagrany przez kogoś tuż przed emisją "Faktów" - zrobił furorę w sieci.

- Byłem na siebie bardzo zły. A najbardziej było mi wstyd przed moim dzieckiem, które nigdy ojca w takiej akcji nie widziało - przyznaje Durczok. Jak zareagowało otoczenie? - Nawet już nie pamiętam. Miałem w sobie takie pokłady złości na samego siebie, że nie zwracałem na to uwagi. Mam nadzieję, że ludzie mi wybaczyli - zaznacza dziennikarz, któremu w pracy się upiekło, bo od 2006 r. nieprzerwanie jest zarówno redaktorem naczelnym, jak i prezenterem "Faktów".

- Co ty mi tu, kurwa, dajesz! - zagrzmiał w 1996 r. z sejmowej mównicy Józef Zych (PSL), marszałek Sejmu. Nie zauważył, że mikrofony są włączone. Dziś przypomina, że jedna ze stacji radiowych od razu zrobiła na ten temat sondę uliczną. - Wśród wielu głosów potępiły mnie tylko dwie starsze panie. Czytałem publikacje o tym incydencie. Naukowcy apelowali, żeby się mnie nie czepiać. Inni chwalili: "Zych się odbrązowił". W ciągu tygodnia moje notowania podskoczyły o sześć punktów. Tylko żona miała pretensje - wspomina dziś polityk.

Osobowości mogą kląć

Katarzyna Twardowska, rzeczniczka Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, sprawdziła, czego dotyczą skargi telewidzów związane z wulgaryzacją języka. - Najczęściej dotyczą kabaretów prezentowanych na żywo. Pojedyncze przypadki tyczą programów typu talent show. Na panią Beatę Tyszkiewcz wpłynęła jedna skarga. Skierowaliśmy do stacji Polsat upomnienie - mówi rzeczniczka. Jak dodaje, ostatnia kara finansowa nałożona przez Radę to 50 tys. zł dla Polsatu. - Nie chodzi jednak o przekleństwa, ale o treści zaprezentowane w jednym z odcinków serialu "Malanowski i Partnerzy" - przyznaje Twardowska. Na odcinek zatytułowany "Rzeźnik" w ramach akcji zorganizowanej przez jeden z portali internetowych wpłynęło 1568 skarg. Rada karę nałożyła, bo odcinek, w którym ćwiartowano zwłoki, był przeznaczony dla widzów od 12. roku życia.

Twardowska nie przypomina sobie, aby wpływały do Rady jakieś skargi związane z prezentowanymi wypowiedziami polityków czy programami publicystycznymi.

- Pewnie dlatego, że przekleństwa nam spowszedniały - uważa prof. Katarzyna Popiołek, psycholog, dziekan Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Katowicach. Jej zdaniem ludzie nie tylko potrafią wybaczyć, ale też akceptują przekleństwa człowieka tylko o wyjątkowej osobowości. Dziś jest tak w przypadku Kazimierza Kutza, reżysera i polityka. W jednym z felietonów publikowanych na łamach "Wyborczej" pisał: "Jak ktoś mnie atakuje, to ja łagodnieję, zadając sobie takie pytanie:" Ty kutafonie, proszę bardzo. Możesz o mnie mówić najgorsze rzeczy, masz do tego prawo, ale co ty zrobiłeś w życiu, żeby mi tak dojebywać? ". Zwykle okazuje się, że niewiele". Gazeta nie otrzymała żadnego pisma protestacyjnego.

- Bo Kutz jest postacią kolorową, waleczną, wywodzącą się z robotniczych Szopienic. Tam się tak mówiło! Przykładem historycznym jest marszałek Piłsudski. Na przekleństwa mógł sobie pozwolić nie tylko ze względu na wielką charyzmę, władzę i pozycję, ale też na fakt, że był żołnierzem. Tworzył legiony, był utożsamiany ze specyficznym środowiskiem - dodaje Popiołek.

Ingmar Villqist, dramatopisarz, reżyser, były wicedyrektor warszawskiej Zachęty, przypomina sobie, jak sam trafił do wojska. - W moich koszarach stacjonowali niemal sami absolwenci wyższych uczelni. Klęli wszyscy. By rozładować napięcie z powodu odseparowania od świata. By bronić się przed strachem, niepewnością, bezradnością - wspomina.

Ta męska intymność

Naukowcy nie są zgodni. Część z nich uważa, że słowo "kurwa" zostało zaczerpnięte z łaciny. W tym języku oznaczała linię krzywą, zakrzywienie. Inny pogląd mówi, że początek "kurwie" dała kura. Zniekształcone "kura" na "kurewa", później "kurew" - oznaczało nierządnicę. Ale od samego początku występowało jako brzydkie słowo. Akta sądowe, kodeksy już z 1415 r. pokazują, że za jego użycie prowadzone były sprawy sądowe.

- Już wówczas "kurwa" była obrazą, za którą groził sąd - mówi prof. Krzysztof Kłosiński, kierownik Zakładu Historii Literatury Poromantycznej Uniwersytetu Śląskiego.

W pierwszej połowie XVIII w. poetka Elżbieta Drużbacka przed używaniem "kurwy" przestrzegała w jednym z wierszy:

Już od lat wielu moda do nas wpadła,

Że damy nowe mają abecadła (...)

I jam się kiedyś uczyła a. b. c.

Lecz nie pamiętam, żebym tak dalece

Z reguł zwyczaju odstępować miała,

Wprzód k. niźli a. w początkach czytała.

W tym wieku insza alfabetu szkoła,

Damę mysz strwoży, ona k. zawoła".

Prof. Krzysztof Kłosiński przypomina słynne obiady czwartkowe króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Przy deserze każdy z uczestników miał pod talerzykiem obsceniczny wiersz pełen nieprzyzwoitości. Jeden z nich zaczynał się słowami: "Kpię ja z kurew".

- Uczestnikami byli tylko mężczyźni. Wśród nich również biskupi. Wiąże się to z tradycją przynależności do męskiego klubu, w którym posługiwano się specjalnym szyfrem - mówi profesor. - Dobitniej ilustruje to tradycja angielska. Zamknięte kluby, osobne męskie gabinety. Świat, do którego kobiety nie mają dostępu. Męska intymność. Później to, co było w męskim klubie, przedostało się na ulicę. Wulgaryzmy stały się pospolite

Lepsza autentyczność niż grzeczność

Józef Zych przypomina, że k...wa mu się wyrwała z nerwów.

- Był początek obrad. Jeden z posłów podszedł, zaczął mi zawracać głowę, żebym mu wyrobił kartę do głosowania, bo swoją zostawił w domu. Za wszelką cenę nie chciałem opóźnić obrad. Ale też nikogo obrazić. Z nerwów bluzgnąłem - przyznaje. Podobnie o swojej sytuacji mówi Durczok. - To nie było personalne, nie chciałem nikomu dokopać. Za chwilę miałem prowadzić program na żywo. Każdy, kto był - jest - na moim miejscu, wie, że nerwy, stres są wtedy ogromne - wyjaśnia.

- Trzeba znać znaczenie słowa "zapierdalać". Chodzi o "przyspieszać". Zresztą przekleństwo jest rzeczą umowną. Zmienia się wraz z otaczającą rzeczywistością. W latach 60., 70. nie mogłabym czegoś podobnego powiedzieć - uważa Beata Tyszkiewicz.

Prof. Jacek Warchala, językoznawca z Uniwersytetu Śląskiego, jest zdania, że mowa potoczna, w tym również przekleństwa, jest wszechobecna, bo bardziej dziś cenimy autentyczność niż grzeczność. Bezpośredni, spontaniczny kontakt niż kulturę. Ta kojarzy się z dystansem, nieprzystępnością czy wyniosłością.

- Jeśli ktoś będzie się posługiwał polszczyzną sienkiewiczowską, zostanie odebrany jako ktoś nieprawdziwy. Piękny język przestał być wartością - zaznacza naukowiec.

Zdaniem Villqista prawie żadne środowisko, w tym artystyczne, nie jest wolne o przekleństw. - Dziś w bardzo niewielkim stopniu liczy się merytoryczna argumentacja. W dyskusji posługujemy się emocjami. Bo łatwiej jest powiedzieć "kurwa, nie rób tak", niż to uzasadnić. Ludziom nie chce się podejmować wysiłku intelektualnego. Wolą iść na łatwiznę - ocenia.

Prof. Popiołek uważa, że przekleństwa mogą być wybaczane, jeśli padają w sytuacji wyjątkowego napięcia. - Piłsudski nigdy nie używał ich jako przecinka - zaznacza. Jeśli ktoś używa słów wulgarnych bez emocji, bez kontekstu wypływającego z sytuacji, skazany jest na ostracyzm. - Rozmowy Belka - Sienkiewicz, Rostowski - Sikorski były prowadzone w określonej stylistyce. Wszelkie przekleństwa, ich ogromne nagromadzenie, użyte zostały bez jakiegokolwiek uzasadnienia. Dlatego bulwersują - ocenia.

Prof. Warchala uspokaja z kolei, że choć otwieramy się na emocjonalność, to konwenanse wciąż działają. Ciągle widzimy różnicę.

- Inaczej w ogóle przecież byśmy o tym przeklinaniu nie rozmawiali - dodaje językoznawca.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Używanie prostackiego języka może mieć dwie przyczyny: 1. Brak kompetencji językowych umożliwiających wyrażanie swoich emocji w inny sposób (potocznie nazywane chamstwem). 2. Chęć wykazania, że jest się takim swoim chłopem, który tylko na pokaz jest sztywniakiem, ale w ogóle to równiacha. Czyli zmniejszenie dystansu do rozmówcy. Znając niektórych z bohaterów nagrań sądzę, że w większości wypadków był to ten drugi powód. PS. Nie wszyscy Polacy przeklinają. Sam nie przeklinam nigdy, nie robią tego również osoby z mojego bliskiego otoczenia. Może to jakaś stara, wymierająca szkoła.
    @gienowefek O, to tak jak ja! Znam również wielu wykształconych durniów i sporo zwariowanych abstynentów. I nic z tego nie wynika.
    już oceniałe(a)ś
    29
    9
    @kamyk_wj Artykuł nie dotyczy durniów i abstynentów , bo są to kategorie indyferentne z punktu wiedzenia poruszanego tu tematu towarzysko-obyczajowej moralności i tzw. bon-tone'u.
    już oceniałe(a)ś
    18
    12
    Powiedz szukać w Czechach na ulicy i zobacz jak ludzi na ciebie spojrzą, w Polsce powiedz ku... i co, i nic. Mamy kraj chamów i nie ma się z czego cieszyć, tylko brać za siebie, a emocjonalność to jest dla nastolatków, nie dorosłych ludzi
    już oceniałe(a)ś
    176
    17
    Przeklinać potrafi każdy głupi. Ale do tego, żeby nie przeklinać i nie podnosić głosu w czasie dyskusji trzeba mieć klasę...
    @popijajac_piwo Z jednej strony racja. Z drugiej - nieraz można człowieka zmieszać z błotem bez powodu i bez wulgaryzmów. Klasę ma ten, co rzeczowo i bez złych emocji potrafi skrytykować cudze zdanie, argumentując to inaczej niż "głupi jesteś".
    już oceniałe(a)ś
    7
    0
    Nie przeklinam, tłumaczyłam swoim dzieciom,że jest to nielogiczne i świadczy o małym zasobie słów, taki przerywnik jak yyyyyy. Tak samo jest z biciem dzieci, brak czasu koncepcji i cierpliwości na ich wychowanie, odreagowuje się biciem.
    już oceniałe(a)ś
    140
    15
    Wulgaryzmy w wypowiedzi pojawiają się wówczas, gdy mowa nie nadąża za emocjami i natłokiem myśli, którymi chcemy się podzielić z rozmówcą. Pani Tyszkiewicz była zaskoczona i poruszona szybkością nóg tancerza i dlatego użyła tego właśnie słownictwa. Gdy zaskoczenie i emocje opadły, na pewno inaczej relacjonowała to zdarzenie. Zdenerwowana matka krzycząca na dziecko, nie radzi sobie - w tej właśnie chwili - ze swoimi emocjami wobec dziecka. Później zapewne inaczej opisze całe zdarzenie. Biedni są ludzie, którzy klną na okrągło. Oni nie radzą sobie z całym życiem.
    już oceniałe(a)ś
    101
    13
    Ja tez się wk....iam przez moje dzieci. Standard. Dzieci potrafią wk...ć rodziców. Ale nigdy w życiu nie powiem tego przy dziecku, bo bardzo szybko podłapie wyraz i będzie powtarzał i nie zamierzam obarczać go jakimiś poczuciami winy czy czymś w tym stylu, tylko dlatego, że jest dzieckiem. Nie tędy droga. W ogóle to całe przeklinanie i wulgaryzmy w każdym zdaniu, to moim zdaniem "przedłużanie małego" i wynik strasznych kompleksów. Dotyczy również kobiet.
    już oceniałe(a)ś
    71
    11
    Wiekszosc ludzi w Polsce ma wiejskie, chlpskie pochcodzenie (tzw odciagnieci od pluga). Dlatego polszczyzna ulega takiej degradacji. Pragne zaznaczyc, iz uzywanie tak prostego i wulgarnego jezyka jest domena klas nizszych, ktore w polskim spoleczenstwie dominuja (arystokracje , szlachte i inteligencje nam wyrzneli lub zagazowali podczas II wojny swiatowej). Ludziom z wyzszych sfer spolecznych takiego jezyka uzywac nie wypada bo to w zlym guscie i nie na miejscu.
    @ontean a P. Tyszkiewicz? w konuc z arystokracji sie wywodzi.
    już oceniałe(a)ś
    14
    6
    @ontean Gdyby to było prawda to Polacy mówili by obecnie gwarą wiejską. Kogo odo pługa odciągnięto? Pewnie, że i dzisiaj przyjeżdżają do miast ludzi ze wsi (ale mówią już w miarę standardową, telewizyjną polszczyzną) , ale chłopstwo to się w Polsce dawno skończyło. Owszem, przed wojną było (ale i wówczas ludzie ze wsi przeprowadzali się do miast i stawali robotkami), lecz po wojnie przemienili się w klasę robotniczo-chłopską. Po kuszę się o generalizację, ale większość Polaków to ma najwyżej dziadków albo pradziadków którzy byli z klasy chłopskiej a i tak często tylko częściowo. Ja miałem babkę, , dziadka niby też ale już przed wojną pracował w mieście (tapicer), mama z rolą już nie miał nic wspólnego (kosmetyka, fryzjerstwo), ojciec z rodziny drobnomieszczańskiej (jego ojciec, mój dziadek był księgowym już przed wojną). To akurat moja rodzina ale podobnych "mieszańców" klasowych jest w Polsce wielu. Co do wybicia arystokracji, szlachty inteligencji. Arystokracja jak i szlachta już w okresie międzywojennym nie odgrywały większej roli (cześć z nich przeistoczyła się w inteligencję, choć inteligencja to też inne grupy - wykształcone mieszczaństwo a nawet potomkowi chłopów XIX wiecznych. Mimo, że te klasy zostały częściowo zniszczone przez Niemców, a i przez Sowietów w czasie wojny jak i po wojnie, to jednak trochę ich się ostało (zresztą arystokracji Niemcy aż tak nie ruszali, bo to były często rodziny spokrewnione z nimiecką arystokracją). Cześć polskiej inteligencji wykładała po wojnie na uniwersytetach, choć wielu po jakimś czasie wylatywało z pracy z rożnych powodów. Kabaret Starszych Panów nie był plebejski, a przecież nie wziął się z chłoporobotników. Obecna wulgaryzacja języka nie wynika chłopskiego pochodzenia, jak już to prędzej z robotniczego, ale ogólnie taki jest trend na świecie (zachodnim) - filmy amerykańskie :) W Polskim kinie do końca PRLu mało przeklinano (no może poza sceną z hasłem w Seksmisji), ale po 89, zwłaszcza w 90 latach bluzg się wylał na ekrany i to także ukształtowało obecny język, a nie pochodzenie chłopskie. Ogólnie większe przyzwolenie społeczne, które ma miejsce w wielu europejskich krajach jak i w USA. Anglojęzyczni, nawet wykształceni nagminnie używają Fck (wiadomo, nie wszyscy)
    już oceniałe(a)ś
    22
    1
    Elyty, elyty... Ostatnie elity wybili niemce i ruskie, zostało się to co widać. Woźnice od dostaw węgla.
    @rodzaj_konta A co z elytą żoliborską? Może nie używa języka godnego żula ale ile esencji jadu w nim tkwi.
    już oceniałe(a)ś
    25
    9
    @rodzaj_konta A Ty kto, przedstaw się.
    już oceniałe(a)ś
    12
    4
    @kaza40 Inteligencja w drugim pokoleniu
    już oceniałe(a)ś
    6
    12
    @rodzaj_konta to się dobrze maskujesz:-)))
    już oceniałe(a)ś
    12
    3
    @rodzaj_konta Powtarzasz obiegowe opinie, które nie do końca są prawdziwe. Trochę się inteligencji po wojnie ostało. Popatrz jakie robiono programy w TV w latach 60, czy 70 kabaret starszych panów, wielka gra, teatr telewizji, gazety/magazyny typu przekrój, kino. Zresztą od wojny już było wystarczająco dużo czasu aby wytworzyły się nowe elity.
    już oceniałe(a)ś
    15
    0