24 lutego ustawiłam budzik jak zawsze, na 5.30. Obudziłam się i przeczytałam o jakichś wybuchach, samolotach na niebie. Potem wszystko mknęło jak we śnie: pakowanie dzieci, telefon do siostry, przejście graniczne w Medyce. Nie mogłam uwierzyć, że jestem już w innym kraju, że mam nowe życie - mówi Olena.
Ten artykuł czytasz w ramach bezpłatnego limitu

Ira i Maryna 

Mieszkanie Maryny Czaplińskiej we Włochach wypełnia słodki, lepki zapach. Po domu krząta się Ira. Wykłada na stół ciasta, wstawia ekspres. Siadamy przy dużym stole. Obok stoją regały pełne książek, na ścianach wiszą obrazy. Maryna uchyla lufcik, mamy luty, a bardzo tu ciepło. 

– Odkąd moje córki stąd wyfrunęły (są już dorosłe), spore mieszkanie moje i mojego męża opustoszało. Gdy wybuchła wojna w Ukrainie, stało się dla nas oczywiste, że musimy skorzystać z tej przestrzeni. A nawet jakbyśmy jej nie mieli, tobyśmy się posunęli. Przez ten dom przewijają się więc różni ludzie, z różnych powodów, na różny czas – opowiada Maryna. 

Na początku marca przybyła do niej Ira ze swoją dorosłą córką Daryną. Pochodzą z okolic Kijowa. To miał być tydzień, góra dwa. Ira nawet nie myślała, by zacząć się uczyć polskiego.

Minął rok. 

Łapałam się na tym, że kiedy Maryna mówiła "zrobimy coś w czerwcu", dziwiłam się: jak to w czerwcu? Przecież do tego czasu to ja już zdążę wrócić do domu. 

– Wtedy Maryna sprowadzała mnie na ziemię, że do czerwca wojna się raczej nie skończy – mówi Ira.

Na początku lutego 2022 r. ignorowała sygnały płynące z ukraińskich mediów, żeby szykować walizki, bo może być wojna. Nie wierzyła. Dopiero gdy musieli z mężem zwrócić bilety lotnicze na wakacyjny urlop, zdała sobie sprawę, że to nie jest "sianie paniki". 

Ira skończyła reżyserię teatralną, ale praca w tym zawodzie nie dałaby jej takich pieniędzy, na jakie mogła liczyć w dużej ukraińskiej sieci sklepów z branży roślinnej. Pracowała w siedzibie firmy w Kijowie, jako account menegerka. 

Jej pasją była kulturystyka. Zdobywała medale i mistrzowskie tytuły na europejskich i światowych zawodach. 

Ira pokazuje w telefonie zdjęcia ze swojego Instagrama. 

Ira
Ira  Fot. Dominik Łowicki/Agencja Wyborcza.pl

– To było moje życie – mówi. Na święta dostała od Maryny prezent: karnet na siłownię. Jeszcze się tam nie wybrała. 

Mąż Iry też nie pracował w swoim zawodzie, był jej kierownikiem w tej samej firmie. Z zawodu jest żołnierzem w stopniu kapitana. Wrócił do armii 3 marca 2022 r. Gdzieś na froncie dowodzi pododdziałem artyleryjskim. 

Od roku widzieli się dwa razy. 

7 marca ub. roku Ira wsiadła w samochód i wyruszyła w drogę. Kierunek: Warszawa. Nikogo tu nie znała. Chciała być jak najdalej od Kijowa.

Znalazła tu pracę w dostawach KFC. Zaczęła się uczyć polskiego. – Chcę jednak jak najszybciej wrócić do domu, do mojego kraju, do męża i córki, która musiała wrócić do Kijowa na studia - mówi.

- Mój budynek jeszcze stoi - dodaje.

Ira
Ira  Fot. Dominik Łowicki/Agencja Wyborcza.pl

***

Jak Ukraińcy zapamiętali przyjazd do Polski? Co zmieniło się rok po wojnie? Jak ułożyli sobie tu życie? Czy im w tym pomogliśmy? Zerwaliśmy się do pomocy, ale czy jesteśmy gotowi na ich obecność w długofalowej perspektywie? Jak przygotować do wspólnego życia systemy państwa; edukację, komunikację i mieszkalnictwo? Co przed nami? Czy Polska stała się krajem imigrantów?

ZOBACZ REPORTAŻ WIDEO Pauliny Nodzyńskiej i ukraińskiej dziennikarki Haliny Khalimonyk* w ramach "Gazety Uchodźców". 

Zdjęcia: Anna Czuba, Dominik Łowicki, Marcin Tynkowski, Michał Toczek. Montaż: Michał Szyszka. Animacje: Weronika Fabjańska. 

Gazeta Uchodźców
CZYTAJ WIĘCEJ

***

Eksperci: To pierwsze takie nasze doświadczenie

Prof. Maciej Duszczyk, ekspert ds. migracji (Ośrodek Badań nad Migracjami Uniwersytetu Warszawskiego): – Szacujemy, że uchodźców wojennych, którzy uciekli z Ukrainy po 24 lutego 2022 r., jest teraz w Polsce ok. miliona. Dołączyli do miliona Ukraińców, którzy byli tutaj już wcześniej, ale nie wrócili do Ukrainy z powodu obawy o swoje życie. 90 proc. osób z tej "starej" emigracji pracuje, bo po to przyjechali do Polski.

Wśród uchodźców rozróżniamy osoby, które po wojnie dołączyły już do przebywającej w Polsce rodziny lub znajomych. To głównie kobiety z dziećmi. Ich aktywność zawodowa jest bardzo wysoka – wynosi ponad 50 proc. Jeśli spojrzymy natomiast na osoby, które przybyły do Polski po 24 lutego i nie miały tu nikogo, tu wskaźnik zatrudnienia wynosi ok. 20 proc. Musimy zrobić wszystko, żeby nie wykluczyć ich społecznie. 

I tak, kwestia pewnej deprywacji kwalifikacji zawodowych jest typowa dla migracji.  

W pierwszym pokoleniu należy przyzwyczaić się do sytuacji, że większość osób będzie pracowała poniżej swoich kwalifikacji. 

Agnieszka Kosowicz, szefowa Polskiego Forum Migracyjnego: – Wojna w Ukrainie jest pierwszym w takiej skali doświadczeniem Polski przyjmowania uchodźców bezpośrednio z wojny. W przypadku Ukrainy mieliśmy do czynienia z grupą, w której znaleźli się zamożni i niezamożni, ci z wykształceniem i ci bez. Zetknęliśmy się ze społecznością, która jest skrajnie zróżnicowana.

***

Olena

Katowice, luty 2023 r. Spotykamy się z Oleną Muzyką, która rok temu przyjechała do Polski z Wozneńska. Pracowała w administracji państwowej, teraz sprząta domy. Podczas wywiadu Olenie trudno powstrzymać łzy. Nagranie przerywają nam przechodnie. Podchodzą do Oleny, chcą się do niej przytulić. 

Olena Muzyka
Olena Muzyka  Fot. Dominik Łowicki/Agencja Wyborcza.pl

– 24 lutego nastawiłam budzik jak zawsze, na 5.30. Budzę się, wchodzę na Facebooka, a tam piszą o jakichś wybuchach, samolotach na niebie. Co to może być? Nie rozumiem. 

Dzwonię do siostry w Mikołajowie. Od 4 nad ranem słyszy potężne wybuchy, do okien wdziera się jasny blask.

Siostra też tego nie rozumie. 

Budzę dzieci, mówię im: nie pójdziecie dziś do szkoły. Mamo, co się stało? - pytają. - Zaczęła się wojna - odpowiadam.

Rosjanie wkroczyli do naszego miasta 2 marca. Wcześniej w Buczy zabili ludzi. Bałam się o dzieci. Zostawiliśmy wszystko, ruszyliśmy przed siebie. 

To wszystko było jak sen. Nagle znalazłam się na przejściu granicznym w Medyce. Tłumy ludzi, kobiety z dziećmi, zwierzęta, pozostawione rzeczy... 

Nie wierzyłam, że nie ma mnie już w moim domu, że jestem już w innym kraju.

Przyjęła nas polska rodzina. Bardzo dobrzy i mądrzy ludzie. Jestem bardzo wdzięczna Polakom za okazane nam serce, za dach nad głową. 

We wrześniu miałam wrócić do Ukrainy. Bilety były już kupione, rzeczy spakowane. Ale 19 września rakieta spadła na elektrownię jądrową, 300 metrów od reaktora. To jakieś 25 kilometrów od mojego domu. Oddałam bilety. 

***

Eksperci: Wielki zryw Polaków? Spisaliśmy się na medal 

Katarzyna Stankiewicz, psycholożka, kierowniczka Centrum Pomocy Psychologicznej Uniwersytetu Warszawskiego: – Jako społeczeństwo spisaliśmy się na medal. Pomoc była bezinteresowna, bezprecedensowa, masowa, choć był to bardzo trudny moment dla polskiego społeczeństwa, dopiero otrząsnęliśmy się z pandemii. To powiedziało o nas tyle, że w takiej akcyjnej sytuacji Polacy bardzo dobrze sobie radzą.

Prof. Maciej Duszczyk: – Jedną z rzeczy, co do których badacze – w tym ja – się pomyliliśmy, to szacunki, że tzw. compassion fatigue, czyli zmęczenie i rozczarowanie pomocą, wystąpi szybciej; mianowicie już przed wakacjami. Najnowsze wyniki badań pokazują: jedne, że 60 proc., inne, że 75 proc. Polaków jest nadal za pomocą uchodźcom wojennym z Ukrainy. 

W Polsce mieszka ok. 2 mln uchodźców wojennych z Ukrainy
W Polsce mieszka ok. 2 mln uchodźców wojennych z Ukrainy  Fot. Marcin Tynkowski/Agencja Wyborcza.pl

Agnieszka Kosowicz: – O ile rząd można pochwalić za prawne regulacje, o tyle Polaków za ich życzliwość i otwartość. To oni otworzyli swoje domy, serca, portfele po to, by ci ludzie mieli gdzie mieszkać i co jeść. Odnoszę jednak wrażenie, że od obywateli oczekiwano trochę za dużo. Trudno oczekiwać, żeby prywatna polska rodzina stała się nagle wykwalifikowanym personelem medycznym czy terapeutycznym, oferując zaawansowane usługi uchodźcom. To powinno przejmować na siebie państwo.

***

"Wynieśliśmy ją na rękach"

W naszym reportażu wideo pokazujemy też rodzinę Matjuszenko: Swietłanę, Witalija i ich 20-letnią córkę Julię. U Julii zdiagnozowano atrofię mięśni kręgosłupa. Dziewczyna porusza się na wózku. – Jest lekka, więc kiedy opuszczaliśmy Charków, mogliśmy wynieść ją na rękach.

Ale wiem od naszych znajomych, że wielu chorych zostało w schronieniach, liczyli na cud, że bomba tam nie spadnie

– mówi Witalij. Polska nie była ich celem. Wybrali nasz kraj, gdy usłyszeli, że mogą uzyskać pomoc od służby zdrowia. 

Poznajemy też Witalija Ostafijczuka, który w Katowicach otworzył szkołę języka ukraińskiego dla Ukraińców. Pomysł zrodził się w chwili, kiedy jego syna odwiedziła koleżanka; była szczerze zdziwiona, że Andriej mówi, czyta i pisze po ukraińsku. Ona potrafiła tylko po rosyjsku i po polsku. Dopiero gdy Witalij zaczął przyjmować zapisy, zdał sobie sprawę, jak ogromna to potrzeba.

Ukraińcy nie chcą już posługiwać się językiem rosyjskim.

W Katowicach odwiedzamy także Tatianę Wygowską, która w Ukrainie założyła własne wydawnictwo. Kiedy dowiedziała się, że Ukraińcy poszukują w Polsce książek w swoim języku, przywiozła z rodzinnej Białej Cerkwii 2 tys. swoich własnych i założyła polsko-ukraińską bibliotekę. 

Tatiana Rajko opowiada, jak po przyjeździe do Polski po 24 lutego, rzuciła się w wir pracy; za dnia pomagała uchodźczyniom w miejskim urzędzie w Wojkowicach, w nocy sprzątała hale sportowe. - Tam nie można było nawet usiąść. My nie chodziliśmy, my biegaliśmy - mówi. Po kilku miesiącach znalazła pracę w jednej z katowickich szkół. 

W Warszawie poznajemy młodą aktywistkę Irinę, która pierwsze dni wojny spędziła, nocując z rodziną w charkowskim metrze. Do ostatniej chwili odkładali decyzję o wyjeździe. "Albo wszyscy, albo nikt" – postanowili. W metrze robiło się coraz ciaśniej: kobiety, niemowlęta, psy.

Irina Kutsak
Irina Kutsak  Fot. Dominik Łowicki / Agencja Wyborcza.pl

Wyjechali.

W Polsce Irina poczuła spokój. Przestała słyszeć alarmy, wycie syren i wybuchy bomb. – Jednak o wojnie nie dało się zapomnieć. Zaczęłam pracę w Centrum Wsparcia Koordynacji, gdzie pomagam uchodźcom. Czuję, że tu mogę zdziałać dla mojego kraju więcej, niż gdybym była tam – mówi. 

***

Dzielimy kraj z Ukraińcami. Polska jest państwem imigracyjnym?

Katarzyna Stankiewicz: – Zryw pomocy był spontaniczny. Teraz, po roku, pomoc się stabilizuje. 

Agnieszka Kosowicz: – Ten kryzys pokazał niedociągnięcia naszego państwa. Widzimy, że musimy dostosować i zbudować permanentny system pomocy ludziom. Nie tylko Ukraińcom, ale też Polakom. Przekonaliśmy się, że nie mamy dobrze zorganizowanej opieki nad osobami starszymi czy osobami z niepełnosprawnością, nasz system wsparcia dla kobiet w ciąży nie jest idealny. Wyzwanie dla nas to teraz zastanowić się, jak chcemy sobie tu razem ułożyć życie. 

Jest też duża grupa osób, która obecnością Ukraińców jest po prostu zmęczona. Są sfrustrowani koniecznością dzielenia się zasobami, tym, że muszą czekać w kolejkach do lekarza albo do sklepów razem z Ukraińcami.

Spotykam się też z opiniami, że integrowanie dzieci nie jest w interesie Ukrainy. Budowanie w Polsce relacji, więzi. Z perspektywy Ukrainy ważne jest, żeby jak największa liczba ludzi do Ukrainy wróciła. 

Oczywiście, tylko że również w interesie Ukrainy jest to, żeby wrócili dobrze wykształceni, w dobrej kondycji psychicznej i z dobrymi wspomnieniami. 

Prof. Maciej Duszczyk: – Polska zaczęła się przekształcać w państwo imigracyjne po 2014 r., czyli od początku wojny między Ukrainą a Rosją. Szacujemy, że do 2030 r. w Polsce będzie mieszkało ok. 3,5 mln cudzoziemców, co oznacza, że co 10. członek polskiego społeczeństwa nim będzie. 

Trzeba przygotować wszystkie możliwe systemy polityki publicznej: służbę zdrowia, edukację, komunikację, mieszkalnictwo. Zapotrzebowanie będzie rosło.

Poradzimy sobie. Wiemy, jak to zrobić. Polacy pokazali w swojej historii, że potrafią się dostosować do różnych rzeczy. Na pewno będziemy mieli opory, pewna część elektoratu będzie się temu przeciwstawiała. Ale mentalnie sobie z tym poradzimy, bo to po prostu jest dla Polski korzystne. 

Oksana Safonowa
Oksana Safonowa  Fot. Marcin Tynkowski / Agencja Wyborcza.pl

 

Halina Khalimonyk – autorka jest ukraińską dziennikarką z Bielajewki koło Odessy. Od 2000 r. pracuje w mediach, od 2006 r. jest redaktorką miejskiej gazety „Wysty Bielajewka". Od 2014 r. redaktorką lokalnego portalu informacyjnego Bilyaivka.city i portalu ekologicznego Open.Dnister. Laureatka konkursów dziennikarskich o tematyce samorządowej, genderowej i ekologicznej. Z wykształcenia jest filologiem ukraińskim, ukończyła Południowoukraiński Uniwersytet Państwowy.

***

Artykuł i reportaż wideo powstały w ramach „Re:framing Migrants in the European Media". Ten międzynarodowy projekt finansowany przez Komisję Europejską został stworzony, by opracować mechanizmy, które zapewnią odpowiednią reprezentację migrantom i uchodźcom w mediach w całej Europie. Celem projektu jest pomoc mainstreamowym mediom w stworzeniu inkluzywnej i bezpiecznej przestrzeni do autoprezentacji dla migrantów i uchodźców.

Na projekt składa się wiele publikacji i wydarzeń w różnych europejskich miastach. Jego koordynatorem jest European Cultural Foundation (Holandia). Poza "Gazetą Wyborczą" udział w nim biorą jeszcze: Eticas Foundation (Hiszpania), Here to Support (Holandia), ZEMOS98 (Hiszpania) i CoCulture (Niemcy)

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich.
Więcej
    Komentarze
    Zaloguj się
    Chcesz dołączyć do dyskusji? Zostań naszym prenumeratorem
    Dlaczego account managerka a nie po prostu accountantka?
    Będzie równie koślawo i równie głupio.
    już oceniałe(a)ś
    7
    4
    Cztery miliony uchodźców i ani jednej afery z demolowaniem ośrodków, ani jednego artykułu o masowym molestowaniu kobiet na ulicach, żadnych zamieszek, podpalanych samochodów...

    Czyli jednak polacy ani nie są antyuchodźcowi, ani jednak wszyscy uchodźcy nie są sobie równi. No kto by się spodziewał.
    @ustawiamdlasiebienick
    Tak, wiem, że to bezcelowe, bo i tak nie zrozumiesz, ale co mi tam...
    Nie ma demolowania ośrodków, bo nie ma ośrodków w których Ukraińcy byliby skoszarowani, zamknięci, pozbawieni możliwości opuszczania terenu i poniżani tak jak inni uchodźcy. Gdy kogoś zamkniesz na kilka miesięcy, ledwo karmisz monotonnym jedzeniem, nie dostarczasz żadnej rozrywki ani możliwości ruchu to ludzie wariują! Co do pozostałych rzeczy - jakoś tez nie ma problemów z innymi uchodźcami. A incydenty sa zapewne tak samo (proporcjonalnie0 liczne jak z obywatelami Ukrainy. Tylko (jeszcze, choć podejrzewam, że w miarę zbliżających się wyborów maska PiSu będzie opadać i podejście do Ukraińców będzie takie jak z przedednia wojny, czyli choroby, pasożyty i Wołyń), że na razie nie sa nagłaśniane zdarzenia z udziałem Ukraińców tak jak są nagłaśnianie zdarzenia z udziałem innych uchodźców, którzy nie maja w Polakach takiego wsparcia (nawet wbrew władzy) jak Ukraińcy.
    już oceniałe(a)ś
    13
    4
    @ustawiamdlasiebienick

    Afery o chorobach roznoszonych przez uchodźców to może sobie kręcić taki życiowy straponiarz jak Kaczyński.

    Ja nie żyję strachem, ja się nie boję życia. Ja się cieszę, że żyję, wiem, że kiedyś umrę i życie jest dla mnie radością. Nie muszę szukać sobie strachu, by w nim żyć. Nie mam zamiaru bać się uchodźców. A życiowi straponiarze widocznie muszą sobie sami dopie...ć. Bo wszyscy na PiS głosujący to właśnie tacy straponiarze.
    już oceniałe(a)ś
    11
    3
    @bazbaz1973
    Zamieszki w Szwecji to nie robota żadnych zamkniętych ani poniżanych uchodźców. Nieproporcjonalny odsetek przestępców czy zamachy terrorystyczne to również w większości 2-3 pokolenie imigrantów wychowanych w Europie.

    Ale ty i tak nie zrozumiesz.
    już oceniałe(a)ś
    8
    8
    @bialywywiad
    No tak, kto nie łyka lewackiego bełkotu, ten na pewno pisowiec. Jesteście nudni i przewidywalni z waszymi idiotycznymi teoriami przeczącymi faktom i danym.
    już oceniałe(a)ś
    4
    10
    @bazbaz1973
    Bo Ukrainki i Ukraińcy się nie koszarują, nie tworzą gett i nie przesiadują zakapturzeni z petem w zębach na murku, gwiżdżąc na przechodzące nastolatki, jak młodzież z Maghrebu. Wynajmują pokój lub mieszkanie, znajdują pracę, uczą się miejscowego języka i wykuwają sobie przyszłość. Tak samo, jak Polacy na saksach.

    Podejście do Ukraińców to się zmieni jak już wygrają wojnę. I do żon, dziewczyn i dzieci w Polsce dojadą ich mężowie, faceci i ojcowie - frontowi weterani. Oni będą bardziej asertywni.
    już oceniałe(a)ś
    10
    5
    @nikanor
    Szkoda strzępić klawiaturę, ci debile naprawdę nie widzą różnicy między ukrainką z dwójką dzieci, a 20-letnim kongijczykiem z białoruską wizą w paszporcie, który nie ma najmniejszej ochoty z nikim się integrować.
    już oceniałe(a)ś
    7
    5
    @ustawiamdlasiebienick
    Pan z Konga na prawo, pani z Ukrainy może na lewo. Na naszej rampie musi być porządek!
    już oceniałe(a)ś
    7
    3
    @bazbaz1973
    Pan z Konga niech się po prostu buja i wraca do domu, chyba że pokażesz mi przykłady trzech krajów, których masowa imigracja z afryki i bliskiego wschodu wyszła na dobre.
    już oceniałe(a)ś
    7
    5
    @ustawiamdlasiebienick
    ty musisz kiedyś wybaczyć matce tą jedną pijacką noc, mulacie.
    już oceniałe(a)ś
    5
    2
    @KR_LDZ
    Morda, śmierdzący kacapie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    4
    Wiecznie mam problem, jaki przekład na wzrost ekonomiczny, gospodarczy, naukę i wszystko co buduje cywilizację mają sportowcy?.. oprócz pompowania bańki ekonomicznej i opłacania różnej maści działaczy i łapówkarzy? Co to za zawód, kulturystka? Mam większy szacunek dla osób które trudnią się dostarczaniem towarów czy sprzątaniem niż dla sportowców typu lewandowski, który tak na prawdę nie wnosi od siebie nic budującego, a zarabia niebotyczne kwoty. Tak, wiem... rynek reklamowy. I nie to, że neguję łączenia pracy zawodowej z pasją i hobby, tym czymś co lubi się normalnie wykonywać.
    już oceniałe(a)ś
    1
    2
    jeśli wykonują śmieciową robotę to ok
    już oceniałe(a)ś
    0
    4
    Kulturystka? A dlaczego nie walczy teraz w Donbasie, albo w ukraińskim WOT jak inne silne kobiety ukraińskie? Nie będzie teraz żadnej banderowskiej ofensywy, skoro silni ukraińcy wieją przed wojskiem.
    @proiforma
    Ty też możesz...
    już oceniałe(a)ś
    11
    2
    @proiforma
    Wypier...
    już oceniałe(a)ś
    6
    2
    @proiforma

    A ty dlaczego siedizsz przed komputerem zamiast walczyc dla putina?
    już oceniałe(a)ś
    12
    4
    @proiforma

    Zassałeś po jajca straponiarskiej melodii.
    już oceniałe(a)ś
    2
    5
    @proiforma
    Nie walczy bo twoja stara to robi
    już oceniałe(a)ś
    1
    2
    @proiforma
    Zryj gruz onuco śmierdząca
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @proiforma
    Won za Don , putinTROLLU
    już oceniałe(a)ś
    2
    0