W sytuacji masowych protestów na Białorusi zastanawia mało zdecydowana i późna reakcja polskich władz. Dlaczego Polska, kraj „Solidarności”, lider przemian demokratycznych w regionie i jeden z ważniejszych europejskich przywódców podczas porównywalnej sytuacji – pomarańczowej rewolucji na Ukrainie w 2004 r. – oddała „koszulkę lidera” Litwie?
Po 1989 r. Polska wspierała powstawanie niepodległych państw na gruzach Związku Sowieckiego i akcentowała potrzebę podjęcia przez nie transformacji demokratycznej oraz poszanowania praw człowieka. Demokratyzacja sprzyja zachowaniu bezpieczeństwa i stabilności, a o to chodziło za wschodnią granicą. Mówił o tym pierwszy minister spraw zagranicznych III RP Krzysztof Skubiszewski w wystąpieniu sejmowym pt. „Czym jest polska racja stanu…” na początku 1993 r.: „nasza racja stanu wymaga wspierania naszych sąsiadów jako niepodległych państw i ich transformacji demokratycznej. Nie ma lepszej gwarancji dla stabilizacji naszej wschodniej ściany jak powiązanie niepodległości z demokracją”. Za aktywnym zaangażowaniem na rzecz demokratyzacji Białorusi przemawiała też obecność polskiej mniejszości narodowej, której sytuacja i jakość życia były w znacznym stopniu uzależnione od stopnia przestrzegania praw człowieka.
Oferty dla społeczeństwa, nie dla reżimu
Wyborcze zwycięstwo Aleksandra Łukaszenki w 1994 r. i referendum w 1996 r. zawróciło Białoruś z drogi ku demokracji. Od tego czasu głównym założeniem Polski było nielegitymizowanie antydemokratycznego reżimu Łukaszenki. Polska ograniczyła kontakty na najwyższym szczeblu, krytykowała białoruskie władze za łamanie praw człowieka oraz inicjowała zainteresowanie organizacji międzynarodowych sytuacją na Białorusi, m.in. OBWE i ONZ. W reakcji na represje wobec Związku Polaków na Białorusi Polska wzywała na konsultacje polskiego ambasadora w Mińsku. Uprawiała tzw. krytyczny dialog - stale zapewniała o gotowości do współpracy, ale z demokratyczną, respektującą prawa człowieka Białorusią. Priorytetem był rozwój relacji z przedstawicielami białoruskiej opozycji, choć w praktyce bywało z tym różnie.
Wyjątkiem była polityka rządu SLD po 2001 r., kiedy doszło do spotkania ministra spraw zagranicznych Włodzimierza Cimoszewicza oraz szefa BBN Marka Siwca z ich białoruskimi odpowiednikami. Spotkania te wywołały krytykę państw NATO i Unii Europejskiej, a białoruska administracja rządowa przedstawiała je społeczeństwu jako sukces swojej polityki zagranicznej. Nie było szansy na rzeczywiste zbliżenie Białorusi z Polską ani na jej demokratyzację. Epizod ten stanowił nauczkę, że oferty współpracy trzeba kierować do białoruskiego społeczeństwa, a nie białoruskiego reżimu.
Chodziło o stwarzanie takich możliwości dla Białorusinów, aby mogli chłonąć idee wolności, demokracji i ideały integracji europejskiej. Służyły temu studenckie programy stypendialne oraz przedsięwzięcia mające na celu dostarczanie na Wschód niezależnej informacji poprzez serwisy internetowe, Radio Racja, Europejskie Radio dla Białorusi i oczywiście telewizję Biełsat.
Warto dodać, że Polska przeciwstawiała się unijnej polityce izolowania Białorusi. Szukała możliwości budowania związków gospodarczych, uznając, że mogą one sprzyjać otwarciu tego państwa na standardy zachodnie. Starała się kierować fundusze przeznaczone na politykę rozwojową na projekty demokratyzacyjne i modernizacyjne. Białoruś stała się wręcz jednym z priorytetowych państw na liście biorców polskiej pomocy rozwojowej.
Taka polityka była w gruncie rzeczy jedynym możliwym i pragmatycznym podejściem. Nie ma prostych i szybkich rozwiązań wobec niedemokratycznych reżimów. Liczą się spójność, systematyczność i wsłuchiwanie się w głos społeczeństwa, którego przekonania i determinacja są kluczowe, gdy nadarza się okazja do obalenia reżimu.
Dlaczego Polska straciła pewność siebie wobec wydarzeń na Białorusi w 2020 r.?
Polska dokonała ograniczonego, ale jednak zwrotu w polityce wobec Białorusi po zmianie rządu w 2015 r. Doszło do spotkania na bezprecedensowym szczeblu wicepremiera Morawieckiego i prezydenta Łukaszenki w Mińsku w 2016 r. Polski kurs na ocieplenie stosunków z Białorusią, którego symbolem stały się słowa marszałka Karczewskiego „Łukaszenka to taki ciepły człowiek” był trudny do zrozumienia w Europie, a jeszcze mniej zrozumiały dla prześladowanej białoruskiej opozycji, nawet jeśli od czasu do czasu władza wykonywała wobec niej pojednawcze gesty. Tak się traci wiarygodność.
Czy można było liczyć na porozumienie z dyktatorem, który regularnie używał przemocy wobec demonstrantów po nieuczciwych wyborach? Stosował represje wobec mniejszości polskiej? Kłamliwie wypowiadał się o polskiej polityce? W następnym roku zagrożona okazała się telewizja Biełsat, której rząd groził odebraniem finansowania bez istotnych powodów, w czym doszukiwano się cichego porozumienia z prezydentem Łukaszenką.
Co gorsza, po dekadach wysiłków na rzecz promocji standardów demokratycznych na Białorusi to Polska zaczęła przyjmować standardy rodem ze Wschodu. Po 2015 r. pogorszyły się zakres wolności mediów i niezależności sądów oraz warunki pracy dla organizacji pozarządowych. Obniżono standardy procesu wyborczego. Dyskredytujące wypowiedzi polityków i działania dotyczyły starających się o status uchodźcy i osób LGBT. Sami Białorusini mogli obserwować na granicy w Brześciu nową skandaliczną politykę Polski wobec uchodźców ze Wschodu. Oto Polska, która w latach 90. potrafiła sobie poradzić z napływem czeczeńskich uchodźców, nagle zaczęła utrudniać wjazd starającym się o status uchodźcy, narażając ich na poniżenie i dodatkowe koszty. Łamiąc prawo międzynarodowe, doczekała się skazującego wyroku Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w tej sprawie.
Rysa na wizerunku państwa
Na Polskę spadła fala krytyki zarówno ze strony UE, Rady Europy, instytucji ONZ, jak i europejskiej prasy. Ostentacyjny brak solidarności z europejskimi partnerami w sprawie uchodźców próbujących dostać się do Europy przez Morze Śródziemne oraz brak poszanowania dla praworządności spowodowały trudną do zatarcia rysę na wizerunku państwa. Tak jak w podręcznikach praw człowieka Polska zapisała się jako kraj, który wstrzymał się w głosowaniu nad historyczną Powszechną Deklaracją Praw Człowieka w 1948 r., tak w podręcznikach integracji europejskiej będzie wspominana jako pierwsze państwo członkowskie, które zostało poddane procedurze art. 7 traktatu o Unii Europejskiej uruchamianego, gdy istnieje zagrożenie naruszenia najważniejszych wartości UE. Różnica polegała na tym, że w 1948 r. Polska była uzależniona od Związku Sowieckiego i nie podejmowała suwerennych decyzji, po 2015 r. poszła na zderzenie z UE na własne życzenie.
Pogorszenie relacji z największymi państwami UE osłabiło pozycję Polski w Europie. Tym samym zmniejszyła się jej wiarygodność jako państwa, które z sukcesem przeszło transformację demokratyczną oraz jej zdolność do bycia adwokatem wschodnich sąsiadów w instytucjach europejskich i transatlantyckich. Słabszy potencjał Polski został zauważony na Białorusi i Ukrainie. Polska ograniczyła sobie w istocie możliwość oddziaływania na sytuację za wschodnią granicą. Tylko jako państwo konsekwentnie demokratyczne może prowadzić skuteczną politykę w regionie.
Polska oczywiście nie dysponuje mocą sprawczą na Białorusi, która nie dość, że jest ugruntowaną dyktaturą, to jeszcze w dużej mierze kontrolowaną gospodarczo i wojskowo przez Federację Rosyjską. Ma jednak obowiązek dbać o morale białoruskiego społeczeństwa, dając przykład własną demokracją. Odwracanie się od demokratycznych wartości i rządów prawa w polityce wewnętrznej jest wbrew międzynarodowym interesom Polski, która traci w ten sposób na wiarygodności i ogranicza sobie możliwość prowadzenia skuteczności polityki zagranicznej. Jest też wbrew interesom wolnej Białorusi.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Nieograniczony dostęp do serwisów informacyjnych, biznesowych,
lokalnych i wszystkich magazynów Wyborczej.
Polski rząd ma obowiązek przede wszystkim dbać o Polskę. Autorka "zapomniała" także, że Polska jest członkiem UE i NATO i nie może samodzielnie uprawiać polityki na wschodzie. USA, Niemcy i Francja nie są zaś zainteresowane eskalacją konfliktu na wschodniej granicy UE. Poza tym, Polska bardzo łatwo naraża się tu na zarzut neoimperializmu, którego nikt nie stawia Litwie. Lepiej, aby to Litwa artykułowała wspólne stanowisko. Nie można także zapominać, ze Łukaszenko ma wciąż sporo instrumentów do zemsty na Polsce: półmilionowa mniejszość polska, może blokować tranzyt polskich towarów albo może otworzyć granice dla migrantów. Jak na Bugu pojawią się setki tysięcy migrantów z Azji i Afryki to co niektórzy zrozumieją, że przewidywalny sąsiad jest ważniejszy od sąsiada niestabilnego choćby i bardziej demokratycznego.
Jak lepiej dbać o Polskę?
Wg. Azzo klęcząc przed Łukaszenką ze strachu przed jego zemstą...
Rząd i tak rubelka nie zarobi, a cnotę już stracił.
"Polska jest członkiem UE i NATO i nie może samodzielnie uprawiać polityki na wschodzie"
Sowiecka mentalność Azzo. Ale w sumie, czego oczekiwać?
"Wszystko jest w rękach Moskwy. Zachód na Białorusi nie ma nic do powiedzenia" [WYWIAD]
Unia została wyeliminowana z dyskusji o uregulowaniu kryzysu. Co gorsza, większość obecnej białoruskiej opozycji nie wydaje się w ogóle zainteresowana tym aspektem - komentuje w rozmowie z Onetem Alaksandr Milinkiewicz*, wieloletni przywódca białoruskiej opozycji, kandydat na prezydenta w wyborach w 2006 r.
ZRODLO: "Wszystko jest w rękach Moskwy. Zachód na Białorusi nie ma nic do powiedzenia" [WYWIAD]
h ttps://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/bialorus-milinkiewicz-moskwa-zdecyduje-zachod-na-nie-ma-nic-do-powiedzenia/bvp3mpt,79cfc278
PS.
Polska jest z winy rezimu Kaczynskiego na marginesie politycznym Europy i swiata, mimo ze jest czlonkiem UE i NATO. Moze dzialac albo wspolnie z czlonkami tych dwoch organizacji, albo wcale. Wiec dla Bialorusinow jest nawet lepiej ze nie miesza siesamodzielnie w ich sprawy. Moze tylko zaszkodzic.
Oczywiście, ?reżim Kaczyńskiego wybrany głosami prymitywnego, wiejskiego motlochu?.
Tak, to chciałeś powiedzieć? Polityka zagraniczna ma być zgodna propaństwowa i zgodna z Polska racja stanu. Akurat w kwestii Białorusi niecwidze by popełniono jakieś większe błędy.
Gdyby teraz rządziło PO to pewnie prowadziłoby podobna politykę wobec Białorusi.
Mam wrazenie, ze gadasz sam ze soba. I jak zawsze od rzeczy.
Nie zapomnij o "moscie balkanskim", pomoscie miedzymorskim i co tam jeszcze #dojnazmiana wyduma.
Obecnie to już matoły dyplomowane.
Zgadza się należy przede wszystkim zachować spokój i nie reagować chaotycznie jest to zgodne z Polską racją stanu zauważmy że Białoruska opozycja też jest bardzo podzielona większość Białorusinów opowiada się np. za przynależnością Krymu do Rosji zresztą podobne zdanie ma też Aleksiej Nawalny skąd inąd bardzo pozytywna postać dobrze że przeżył ostatni zamach
Bo Bialorus nalezy do Litwy a nie do Korony :-)
Nie mogła oddać czegoś czego nie miała, tj. "koszulki lidera". I tyle!