„Leszek już szykuje neoliberalny zamach stanu w Białorusi. Marzy mu się powtórka z Polski i roku 1989, gdy na plecach robotników inteligencja doszła do władzy i zaorała polski przemysł, stocznie, sektor badawczy, kulturę, uniwersytety i usługi publiczne. Niedoczekanie” – napisał na Twitterze Jan Śpiewak (ten "Leszek" to, ma się rozumieć, Balcerowicz).
Lewicowy działacz kibicuje pokojowej rewolucji na Białorusi, ale jest entuzjastą systemu ekonomicznego stworzonego przez Łukaszenkę. Takie rozdwojenie jaźni jest typowe dla krytyków polskiej transformacji, niezależnie od tego, czy uważają się za lewicę, czy prawicę. Przekonują oni, że wprowadzenie w Polsce gospodarki rynkowej, prywatyzacja, zamknięcie przestarzałych, niezdolnych do konkurowania zakładów przemysłowych było nieszczęściem. Według nich należało pozostawić niezmienną strukturę gospodarki wraz z mechanizmami kreującymi nieustanny niedobór. Z drugiej strony współczują Białorusinom, którzy nie tylko są pozbawieni wolności i demokracji, ale też borykają się z ubóstwem znacznie dotkliwszym niż w Polsce. Polacy w poszukiwaniu wyższych dochodów emigrują do Anglii, Irlandii czy Niemiec, ale Białorusini emigrują do Polski, gdyż nasza płaca minimalna jest wyższa niż średnia płaca w ich kraju.
Polska i Białoruś – w jakim miejscu jesteśmy dzisiaj
Według Biełstatu (urzędu statystycznego Białorusi) w pierwszym półroczu 2020 r. przeciętna płaca brutto w tym kraju wynosiła 1188,5 rubli białoruskich, czyli – według oficjalnego kursu wymiany - 1771 złotych polskich. Płaca minimalna to 330 rubli – czyli niecałe 500 zł. Biełstat podaje, że w lipcu 2020 ceny konsumpcyjne były o 5,1 proc. wyższe niż rok wcześniej.
Białoruskie publikacje dotyczące cen podawane są z opóźnieniem. W 2017 r. kg chleba żytniego kosztował 1,55 rubla, ćwierć kg masła – 3,41 rubla, kg cukru 1,79 rubla, kawy naturalnej – 33 ruble, buty męskie – 107 rubli. Dziś ceny te są o jakieś 20 proc. wyższe. Niewiele odbiegają od cen w Polsce i choć u naszych sąsiadów tańsze jest utrzymanie mieszkania, nie rekompensuje to znacznie niższych płac.
Punkt startu był wspólny
A zaczynaliśmy od podobnego poziomu. W 1990 r. PKB na mieszkańca, z uwzględnieniem siły nabywczej lokalnej waluty, wg danych Banku Światowego na Białorusi wynosił 5232 dol., a w Polsce - 6174 dol. Dobrym wskaźnikiem pokazującym poziom dobrobytu jest przeciętna długość życia. W 1990 r. mężczyzna na Białorusi żył średnio 66,3 roku, w Polsce - 66,5.
W ramach ZSRR Białoruś była jedną z lepiej rozwiniętych republik. Miała solidną bazę przemysłową i wysoki poziom studiów technicznych. W odróżnieniu od Polski nie przeszła przez załamanie produkcji wynikające z odcięcia od rynku ZSRR. Przeciwnie – otrzymywała rosyjskie surowce po cenach wielokrotnie niższych niż światowe i sprzedawała do Rosji produkty przemysłowe.
Co przyniosły polskie reformy?
Na przełomie 1989 i 1990 r. Polska przeprowadziła radykalne reformy, których celem była stabilizacja gospodarki i wprowadzenie mechanizmów rynkowych. Przez dwa lata (1990 i 1991) trwał spadek produkcji, który zapewne był mniejszy, niż pokazywały oficjalne dane GUS, gdyż nasi statystycy dopiero uczyli się mierzenia zjawisk zachodzących w sektorze prywatnym, który burzliwie się rozwijał. W 1993 r. zaczął się wzrost gospodarczy, a w 1994 r. PKB Polski było według GUS o 8,8 proc. niższe niż w roku 1989. Szybko spadała inflacja, która w końcu 1994 roku wyniosła 30 proc.
Odcięcie polskich przedsiębiorstw od rynku wschodniego było jedną z przyczyn gwałtownego spadku produkcji. W dodatku gospodarka przestawiając się na tory rynkowe pozbywała się zbędnej produkcji – stali, cementu, węgla, a przy okazji zanieczyszczeń. Bezrobocie rosło i już w końcu 1991 r. przekroczyło 10 proc., choć realnie było znacznie niższe. Uwolnione zasoby przejmowane były przez prywatnych przedsiębiorców, co sprawiało, że szybko rosła wydajność pracy.
Bolesne skutki braku reform na Białorusi
Białoruś po rozpadzie ZSRR próbowała reform rynkowych. Zaakceptowana została własność prywatna, a nawet rozpoczęto prywatyzację państwowych firm, ale jednocześnie rząd utrzymywał nad państwowymi przedsiębiorstwami parasol, nie dopuszczając do ich upadku. W efekcie dotacje do przedsiębiorstw przekraczały 7 proc. PKB.
Po objęciu władzy przez Łukaszenkę w 1994 roku wysiłki reformatorskie zostały zatrzymane. Dziś około 80 proc. przemysłu jest w rękach państwa, a inwestycje zagraniczne są nieznaczne. Kilka firm wcześniej sprywatyzowanych zostało renacjonalizowanych. Podmioty państwowe tworzą dziś 70-75 proc. PKB.
Były dwa skutki polityki białoruskich rządów. Z jednej strony bezrobocie praktycznie nie istniało, z drugiej zaś w gospodarce nie następował przepływ zasobów do bardziej wydajnych firm. Nie było też bodźców skłaniających do innowacji i podnoszenia efektywności. Produkcja mimo dotacji lub raczej na skutek dotacji spadała i w 1994 roku PKB Białorusi było o 37,4 proc. niższe niż w 1989. Dopiero w 1996 roku gospodarka białoruska po raz pierwszy od rozpadu ZSRR odnotowała wzrost.
Polska zostawiła Białoruś daleko w tyle
W latach 1990-2019 PKB na mieszkańca, liczone w bieżących dolarach z uwzględnieniem siły nabywczej lokalnej waluty, wzrosło w Polsce (obliczenia na podstawie danych Banku Światowego) 5,5 razy, na Białorusi 3,8 razy. Zaczynaliśmy niemal z tego samego poziomu, dziś Polak jest bogatszy od Białorusina o 70 proc.
Inflacja w 1993 r. przekroczyła na Białorusi 1000 proc., a w 1994 - 2000 proc. Jeszcze w roku 2000 przekraczała 100 proc., co oznaczało, że przez rok ceny się podwajały.
W Polsce mimo wysokiego bezrobocia i szoku, jaki przeżywały tysiące ludzi zmuszonych do szukania nowego zawodu i nowego miejsca pracy, długość życia rosła, na Białorusi w latach 1990-95 spadła o 3,5 roku.
Białoruska gospodarka przez lata była dotowana przez Federację Rosyjską, a jednym z instrumentów były dostawy ropy i gazu po niskich cenach. Tania ropa przetwarzana jest w białoruskich rafineriach i sprzedawana w postaci przetworzonych produktów do Europy Zachodniej. Ograniczenie tej pomocy w ostatnich miesiącach jest jedną z przyczyn głębokiego kryzysu białoruskiej gospodarki, który zaczął się jeszcze przed wybuchem pandemii koronawirusa. Rosja udziela także Białorusi kredytów, między innymi na budowę elektrowni atomowej. Bez tej pomocy poziom życia Białorusinów byłby znacznie niższy. Ale pomoc ta uzależnia 8-milionowy kraj od potężniejszego sąsiada. Putin nie musi wprowadzać swoich wojsk, by utrzymać wpływy na Białorusi. Polska dzięki udanej transformacji rynkowej doskonale sobie radzi w Unii Europejskiej, konkurując i przyciągając zagraniczne inwestycje.
Rynek uzdrowił polską gospodarkę
Przejście od gospodarki państwowej, działającej według instrukcji centralnego planisty, do prywatnej, kierującej się informacjami pochodzącymi z rynku, było doświadczeniem, które wcześniej nie było przez żaden kraj przeprowadzane. Rynek zweryfikował wiele błędnych decyzji podjętych w czasach PRL, takich jak budowa Huty Katowice produkującej stal niskiej jakości, fabryk prefabrykatów do domów z wielkiej płyty czy ogromnej fabryki nienowoczesnych traktorów, na które nie było popytu w Polsce ani za granicą. Te fabryki dawały zatrudnienie tysiącom ludzi, ale wymagały nieustannych dotacji ukrytych w gęstwinie sztucznie ustalanych cen. Upadek lub restrukturyzacja związana ze zmniejszeniem zatrudnienia tych źle funkcjonujących przedsiębiorstw były bolesne dla pracowników i ich rodzin, ale alternatywą było utrzymywanie gospodarki podobnej do białoruskiej, bez możliwości wejścia do Unii Europejskiej i oczywiście bez możliwości wsparcia ze strony Rosji, jakie otrzymuje Białoruś.
Robotnicy, którzy przed 40 laty rozpoczęli strajki, czym zapoczątkowali upadek systemu komunistycznego, nie wiedzieli, że w efekcie tego upadku zniknie wiele przedsiębiorstw, w których pracują. Ponieśli duże ofiary, ale dzięki nim żyjemy w kraju nie tylko demokratycznym, ale też coraz bogatszym.
Białorusini, wybierając rzekomo łagodniejszy wariant transformacji, stracili szansę na demokrację i dobrobyt. Dziś są niemal w tym samym miejscu co przed 30 laty.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
No, fakt. Polscy politycy się nie uwlaszczali, bo reformy Balcerowicza to nie dobre zarządzanie, a polityka spalonej ziemi.
Ale co się działo po drodze...
Hej poczekaj! Skoro naród się tak pięknie wzbogadził, nie powstała żadna oligarchia a transformacja była wielkim sukcesem, to dlaczego naród w 2015 r. wybrał PiS?
"Oligarchiczna satrapia, w której politycy uwłaszczają się na mieniu państwowym, a Naród klepie biedę" powiadasz? Mi tam brzmi mocno znajomo, więc mam nadzieję, że wpis to subtelna ironia.
mylisz się uwłaszczają się dopiero teraz na większą skalę
pelna zgoda. wprawdzie w 89mialem 10 lat mniej od ciebie, ale doskonale pamietam "dobrobyt" komuchow, jak trzeba bylo stac godzinami w kolejkach po gowniane pomarancze z Kuby (o fakturze i smaku pazdzierzu), dlatego tez nie potrafie zrozumiec zbiorowej amnezji niektorych grup spolecznych, z jakich wywodzi sie ten caly spiewak. gdyby nie Balcerowicz to dryfowalibysmy w strone oligarchii, kokedzy z dawnego pzpru rozgrabiliby resztki polski miedzy siebie a nam zostawiliby resztki. i bylibysmy w gorszej sytuacji niz Bialorus bo oni chociaz maja tania rope z Rosji...
Meble kupowane tylko na kredyt dla młodych małżeństw, narożnik bez rozpakowania, bo kolejka społeczna chciała rozerwać na strzępy (okazał się pomarańczowy), 100 g czekolady albo pół litra na kartkę, sześć godzin w komercyjnym po pół kilo szynki na imieniny ojca, trzy miesiące w kolejce po lodówkę i marzenie , żeby można było wziąć kredyt i mieć własne mieszkanie (nie z rodzicami)
przed trzydziestką a nie po czterdziestce.... Panie Śpiewaku Janie, nawet nie mam słów, żeby panu odpowiedzieć, bo nie chcę przeklinać...
to że w latach 80-tych był potworny syf, a Polska de facto zbankrutowała, nie oznacza jeszcze że najlepszą drogą by wyjść z tego bagna było zaoranie wszystkiego do poziomu gruntu i utrzymywanie tego ?low economic profile? aż do roku mniej więcej 2010 gdy pojawiły się pieniądze z Unii, która miłosiernie nas przyjęła po tym gdy kazała nam spędzić w poczekalni ?zaledwie" 15 lat.
Nie, kolego Yorkshire, albo kłamiesz celowo, albo nieświadomie się mylisz. Otóż z tego bagna nie ma innej drogi, jak właśnie to co zrobił Balcerowicz. Polska wcale nie została zaorana do poziomu gruntu jak piszesz - dużo rzeczy udało się uratować i dzisiejszy rozwój Polski (zróżnicowany, nie jesteśmy tak zależni od jednego sektora jak np. Słowacy) to wynik trudnych, ale dobrych decyzji z początku lat 90. A Polska zaczęła stawać na nogi około 2003-4, a do tego wejście do Unii uporządkowało nam system prawny i przyniosło falę inwestycji. Żaden inny kraj nie miał tak udanej transformacji jak właśnie Polska pod wpływem Balcerowicza.
Ciekawe, że Balcerowicz wcale nie był (i nie jest) tak dogmatyczny, jak go malują jego krytycy (w tym i Ty). Tylko po prostu, sytuacja Polski w 1989 była tak dramatyczna, że trzeba było ciąć do kości. Dzisiaj widać, że tu i tam można było zrobić to lepiej (PGRy chociażby). Ale ogólnie - tak, to było absolutnie najlepsze rozwiązanie.
Malkontent...takiemu nigdy dobrze
Skądinąd, analiza i prostowanie faktami postaw takich nieszczęśników, jak cytowany tu Śpiewak J., to nieporozumienie zastępowania medycyny edukacją.
Patologii lęku pierwotnego wziętego z wyuczonego społecznie grzechu wyjścia na świat z kokonu łona, którego to lęku objawem jest projekcja na świat otaczający z misją mesjasza o syndromie Munchhausena nie uleczy żadna szkoła ekonomii ani izba wytrzeźwień logiki...
Niestety, zaraza kreacji publicznych tego typu patologii stała się już kryterium doboru negatywnego, tak do ...rządów (panowie Z., M., kako i inne tako), jak i opozycji.
Ot, panie Gadomski: signum temporis ex oriente: mądremu biada. A nam wraz z cichnięciem ich.
jprdl, dawno nie czytalem takiej grafomanii... czlowieku nie pij! a skoro pijesz - nie pisz!!!
Słaba podpinka, jak to u edków - bez popitki :)
Jak idziesz w Tango - nie czytaj...
Może dlatego, że próbują porównywać sytuację i decyzje i losy Polski i Białorusi po 1989 r. tak, jakby sytuacja Białorusi była wtedy albo dzisiaj w czymkolwiek do Polski podobna?
cóż, czytanie ze zrozumieniem trudne jest....
Wasza Jagusia.