W ostatnich dniach z wielu stron docierają do nas różne koncyliacyjne apele. Również ze stron najmniej spodziewanych, o których jeszcze chwilę temu powiedzieć moglibyśmy wszystko, ale na pewno nie to, że wielbią koncept wspólnoty, która nikogo nie wyklucza.
Słyszymy, że musimy się teraz wszyscy zjednoczyć. Że jak nigdy wcześniej potrzebujemy dzisiaj zgody ponad podziałami. Że powinniśmy chodzić pospołu – i bez względu na wszelkie dotychczasowe różnice – w wielkich marszach. Że najlepiej wykorzystamy ten trudny czas, milcząc. Ewentualnie jeszcze modląc się. Tak, módlmy się, najlepiej wszyscy, niewierzący również. Łączmy się w ciszy i w modlitwie. I jeszcze: nie upolityczniajmy tej zbrodni.
Tego rodzaju postulaty, prośby, deklaracje i – może przede wszystkim – marzenia mnożą się na potęgę. Niestety, wszystkie wydają się tyleż potrzebne i szlachetne, ile naiwne i niemożliwe do spełnienia.
Wspólnota. Tylko z kim?
W sierpniu minionego roku pojechałem do Gdańska, by zrobić wywiad ze Stefanem Chwinem. Chciałem go zapytać, czy coś nas, Polaków, jeszcze ze sobą łączy. Już wcześniej przeczuwałem, że odpowiedź będzie krótka: nie bardzo. A jeśli nawet kiedyś coś, to dawno i nieprawda. I rzeczywiście, pisarz zderzył mnie z brutalną i prostą prawdą: nie ma, nie będzie i nigdy nie było czegoś takiego jak narodowa wspólnota.
Dzisiaj znowu słyszymy: musimy się zjednoczyć. Chętnie. Tylko z kim? Z tymi, którzy jeszcze przed momentem jątrzyli, wyzywali, nienawidzili, a nagle – przerażeni tym, do czego doszło w niedzielę wieczór – zapałali wielką żądzą ponadpartyjnej zgody, wzajemnego szacunku i wspólnego maszerowania? Z tymi, którzy dyskurs „kochajmy się” wykorzystują do tego, by zamieść pod dywan swoje dopiero co popełnione grzechy, nienawistne wystąpienia czy propagandowe szczucie?
Wspólnota? Owszem, ale z tymi, którzy naprawdę chcą ją współtworzyć, a nie z tymi, którzy jak dotąd zajmowali się głównie wykluczaniem.
Szacunek? Jak najbardziej, ale z bolesną świadomością, że może być on wykorzystywany przez tych, którzy pospiesznie przywdziali nowe szaty i zaprezentowali nowy wizerunkowy makijaż na Twitterze czy Facebooku.
Milczenie? Wiadomo, jest złotem, ale chyba niekoniecznie wobec tych, którzy dosłownie chwilę temu sobie nie żałowali i krzyczeli ile sił w płucach.
Hejt nasz powszedni
Ponad siedem lat pracowałem w jednym z największych polskich portali internetowych i z rosnącym przerażeniem obserwowałem eskalację nienawiści pod praktycznie każdym newsem, artykułem, wywiadem, felietonem. A może raczej powinienem napisać: z coraz większym znużeniem, przyzwyczajając się do hejtu naszego powszedniego, zżywając z nim i traktując go jako coś oczywistego, normalnego, zabawnego nawet. Hejterzy regularnie przypominali mi, że znowu zapomniałem wziąć leki, a – podaję w wersji solidnie ocenzurowanej – moja matka trudni się najstarszą profesją świata, aktualnie w Izraelu. To od anonimowych internautów dowiedziałem się któregoś razu, że „autor tego artykułu nie nadaje się nawet do tego, by studenci medycyny pocięli jego ciało na zajęciach w prosektorium”. No trudno się nie zaśmiać, prawda?
Hejty pod tekstami publikowanymi w kolejnych latach szły – dosłownie – w setki, czasami tysiące. Tysiąc, dwa, trzy tysiące hejtów pod jednym felietonem czy wywiadem. Nic nadzwyczajnego. Zarazem jeszcze gorszy pieniądz konsekwentnie wypierał zły, tj. bardziej zrównoważonych „komentatorów” szeroką ławą zastępowali prawdziwi profesjonaliści w sianiu nienawiści, plujący jadem trolle i hejterzy. Można było odnieść wrażenie, że normalni internauci zniknęli z planety Ziemia.
Hejt, o którym piszę, był w zdecydowanej większości anonimowy. Jednak i w tej kwestii doszło do istotnej zmiany. Oto po ataku na prezydenta Adamowicza, jak również dzień później, już po informacji o śmierci, wszedłem na najpopularniejsze profile facebookowe prawicowych i nacjonalistycznych gazet i portali. Przeczytałem tam o radości z tego, że „gdański Fuhrer kaputt”. Że „w końcu ktoś się wkurwił i złapał za widły”. Że „teraz Rafałek”. Że nożownika, który zasługuje na „medal i odznaczenie”, można „nazwać bohaterem narodowym”.
Wszystkie te hejty napisane zostały przez internautów podpisanych imieniem i nazwiskiem, ze zdjęciem profilowym obok, szczerze, od serca i pod otwartą przyłbicą. Wystarczy kliknąć dalej, by obejrzeć urocze zdjęcia autorów z dziećmi, żonami, ukochanym pieskiem. Reprezentanci naszej wielkiej narodowej wspólnoty, zatrudnieni w sklepach, bankach, hurtowniach, firmach kurierskich, szpitalach etc. Tak głupi, że aż nierozważni? Czy raczej: tak odważni, bo całkowicie bezkarni?
Rzesze ludzi bez wątpliwości
„Rozkręcane w mediach seanse nienawiści nakręcają tysiące do plucia jadem w sieci. Dla niektórych taka dawka nienawiści może wywołać znacznie mocniejszy skutek – klawiaturę zamieniają na pałkę, pistolet czy nóż” – napisał w „Gazecie Wyborczej” tuż po ataku Mikołaj Chrzan.
Dla jednych od razu było oczywiste, że prezydenta zabił szaleniec, chory psychicznie. Dla innych – że zabił go PiS, Kaczyński, propagandyści TVP. Jeszcze inni natychmiast obwinili WOŚP i Jerzego Owsiaka. Pojawiły się nawet teorie, że „to robota Platformy”, która w ten sposób – „poświęcając jednego ze swoich” – postanowiła wygrać najbliższe wybory. Nie zapominajmy też o działaczach Młodzieży Wszechpolskiej, którzy w wystawionym Adamowiczowi już w 2017 r. „akcie zgonu” jako przyczynę śmierci wpisali: „liberalizm, multikulturalizm, głupota”.
W licytacji na temat przyczyn udział wzięli jednak nie tylko internauci, jawni i anonimowi hejterzy, ale także liczni publicyści, politycy, duchowni. Teorie spiskowe wymieszane z racjonalnymi przypuszczeniami, mowa nienawiści z własnymi projekcjami. Całe rzesze ludzi, którzy WIEDZĄ. Którzy NIE MAJĄ WĄTPLIWOŚCI. Którzy SĄ PRZEKONANI.
A ja przyznaję się niniejszym do publicystycznej porażki. Bo – choć mam swoje teorie i przypuszczenia oraz zdaję sobie sprawę, jak wygląda i do czego prowadzi mowa nienawiści – przede wszystkim nie wiem. I mam mnóstwo wątpliwości. A przecież jako publicysta powinienem bić mocno i zdecydowanie, zwłaszcza w cudze piersi.
Wspólnota bezradnych
I gdybyście wpadli jeszcze na szalony pomysł, by zapytać mnie: "Co dalej? Co z tym wszystkim zrobić?", moja odpowiedź brzmiałaby właśnie: "Nie wiem". Jestem bezradny. I nie mam pojęcia, jak zasypać istniejące podziały. Co zrobić z hejtem w internecie. W jaki sposób poradzić sobie z mową nienawiści. Jak nie myśleć źle o nienawidzących nas przeciwnikach ideowych, politycznych, religijnych etc.
I myślę, że właśnie to uczucie – bezradność – łączy nas dzisiaj bardziej niż cokolwiek innego. Być może to właśnie bezradność jest tym Świętym Graalem mitycznej polskiej wspólnoty, naszym zwornikiem ponad podziałami politycznymi, partyjnymi i wszelkimi innymi.
Czy nasza ujawniana na zewnątrz pewność sądów i opinii – że „prezydenta zabił psychopata”, że „zabił Kaczyński”, „zabił Owsiak”, „zabiło TVP” – nie jest często właśnie maskowaniem mojej/naszej bezradności? Nie wiemy, co robić, więc strzelamy na oślep. Słowami, frazesami, zniekształconymi pojęciami. Plwociną, żółcią, nienawiścią. Na pozór – twardzi, pewni siebie, święcie przekonani do swoich racji, a w środku bojaźń i drżenie, bezmyślnie powtarzane ideologiczne formułki, notoryczne problemy z autorefleksją.
Być może więc – pośród wszystkich tych aż nazbyt pewnych siebie opinii, sądów ostatecznych i niepodlegających żadnej instancji wyroków – rację ma mój wspomniany przyjaciel? Zapytałem go, czy podobnie jak wszyscy dookoła również ma sprecyzowane poglądy na temat tego, co się wydarzyło. Odpowiedział: „Tak, mam. Zamordowano człowieka. Nie wolno tego robić”.
Być może to jedyny konsensus, na jaki nas w tej chwili stać? I tylko z tym truizmem są dzisiaj w stanie zgodzić się dosłownie wszyscy, niezależnie od poglądów, wierzeń, posiadanych legitymacji partyjnych czy dziennikarskich?
Wyznanie niewiary
Więc, niestety, nie wierzę. Nie wierzę w żadną abstrakcyjną wspólnotę narodową. Nie wierzę w porozumienie ponad podziałami. Nie wierzę, że wszyscy Polacy to jedna rodzina. Nie wierzę, że przed nami cisza i spokój, bo przecież „doszliśmy do ściany”. Więc teraz tylko zgoda, miłość i wzajemny szacunek.
Naprawdę chciałbym się mylić, ale obawiam się, że będzie jeszcze gorzej. Że czeka nas dalsza eskalacja – podziałów politycznych i medialnych, polaryzacji postaw i poglądów, internetowego hejtu, obrzydliwej „szczerości” w social mediach.
Najlepszym dowodem skandaliczne (notabene, czy bywają jeszcze inne?) wydanie „Wiadomości” TVP z poniedziałkowego wieczoru, w którym m.in. część odpowiedzialności zrzucono na WOŚP, a jako twórców słownej agresji zaprezentowano prawie wyłącznie polityków PO.
Kiedyś wierzyłem, że „możemy różnić się pięknie”. Ale mi przeszło, bo od dawna różnimy się bardzo brzydko.
Do niedzielnego wieczoru wierzyłem również w to, że nie chcemy się wzajemnie pozabijać.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Pamietam tez zjednoczenie dla papieza. Glownie kiboli.
Media wtedy coś bredziły o wspólnocie pokoleniowej i pokoleniu JP II. Czy to oni zasilają teraz szeregi ONR i Młodzieży Wszechpolskiej?
Katastrofa smoleńska nikogo nie zjednoczyła nawet na chwilę. Z kim zjednoczony był Twoim zdaniem Jarosław Kaczyński w te dni?
Katastrofa smoleńska co najwyżej zatrzymała na chwilę dziki pęd i dała może 2-3 dni na refleksję.
A fakty sa takie że trwała nieustajaca wojenka podjazdowa, zapewne pamietacie spory na linii zakresu kompetencji prezydent-rząd - przepychanki o krzesło, taki przykład. Ostatecznie znalażlo to epilog w rozdzieleniu wizyt w Smoleńsku i całym bałaganie organizacyjnym.
Śmierć 96 osób tylko na chwilę zatrzymała ten cyrk, by natychmiast powrocić Wawelem (sic!) oraz słowami Kaczyńskiego, który natychmiast podjal grę by na fali traumy i współczucia iść po władze na trumnach. I na ytm skończyłoby sie jakiekolwiek zjednoczenie.
"Ostatecznie znalażlo to epilog w rozdzieleniu wizyt w Smoleńsku"
Bzdura. Do Smoleńska miał lecieć premier Tusk na zaproszenie premiera Putina i tyle. Ale że był to rok wyborczy, bracia Kaczyńscy umyślili sobie zrobić kampanię w Katyniu, i uparli się, że też polecą. Wyszło jak wyszło, ale żadne "rozdzielanie wizyt" nie miało miejsca.
Z proszkami od psychiatry?
Litości! Zrozum raz, że jeśli pisiory coś w kółko powtarzają, z oskarżycielskim tonem, to Twoim psim obowiązkiem jest to przynajmniej wyguglać i się upewnić, zanim powielisz na forum. I jeszcze w odpowiedzi do mnie. Na pisopropagandę od razu dostaję wysypki. Chcesz mnie mieć na sumieniu?
Z "rozdzielenia wizyt" chcieli zrobić akt oskarżenia, ale nawet ich prokuratorzy pukali się w głowę. To się ograniczyli do oddziaływania na co słabsze umysły, bez obrazy.
Może zatem najpierw trzeba odtworzyć Państwo, przywrócić Konstytucję, zaprowadzić prawo i w duchu południowoafrykańskiego pojednania rozliczyć sprawców oraz wprowadzić do szkół prawdziwą edukację obywatelską (w miejsce religii/etyki, czy jakichś gó.nianych przedsiębiorczości i częściowo historii).
I skończmy bajać, że społeczeństwo to "rodzina" - te genetyczne analogie tylko ośmielają rasistów. Społeczeństwo to społeczeństwo - zbiór ludzi żyjących na jakimś obszarze, w którego interesie jest posiadanie sprawnej organizacji i relacje społeczne pozwalające unikać przemocy przy rozwiązywaniu sporów oraz wypracowywać kompromisowe rozwiązania dla umiejętnie diagnozowanych i analizowanych problemów i wyzwań.
Państwa nie pozbawiono nas "stopniowo". Na długo przed wyborami było całkowicie jasne, co będzie dalej, gdy wygra PiS. Przedwyborcza głupota i ślepota od podkarpackich wioch po intelektualistów - wcale nie z tvpis - porażała. Dziś zresztą też.
Zasadniczo zgoda - PiS i środowiska nacjonalistyczno - ultraprawicowe (i jeszcze kilka określeń) bardzo nam zepsuły państwo i stosunki społeczne, zachwiały systemem prawnym, wprowadziły język wojny i niepokój o przyszłość.
Ale uważam, że trzeba oddać sprawiedliwość - te siły zdobyły przewagę dzięki kardynalnym zaniedbaniom poprzedniej ekipy, która sama po cichu przyznawała, że państwo to ....kamieni kupa, ale nie miała zamiaru nic z tym robić. Jeżeli ktoś rządzi państwem i uważa, że ono istnieje tylko teoretycznie to powinien natychmiast to ogłosić i podać się do dymisji! Rozpisać nowe wybory i niech rządzi kto inny, ktoś, kto będzie chciał ratować sytuację a nie - tkwić w bezruchu i beznadziei.
Ponadto to poprzednia ekipa poprzez rozprzestrzenieni się umów śmieciowych, realne obniżanie dochodów (niektórym grupom wręcz nominalne obniżenie wypłat), wpędzenie setek tysięcy osób w pułapki kredytowe, uwolniła STRACH ! Lęk o dalsze życie, utrzymanie, mieszkanie, o dzieci o przyszłość. A to właśnie lęk i strach są źródłami agresji, ludzie tak samo jak zwierzęta atakują najczęściej ze strachu. To z powodu lęku o przyszłość PiS wygrał wybory. I wygra następne, jeśli opozycja nie znajdzie sposobu, aby przekonać ogół Polaków, również tych uboższych, że pod ich rządami nie będą musieli się martwić o przyszłość.
A teraz, tak jak Autor felietonu czekam z niecierpliwością, żeby dowiedzieć się kim jestem. Trollem Putina to już wiem, teraz zapewne jeszcze Kaczyńskiego, może jeszcze jakieś pomysły??
Wiem, że nie będę zrozumiany, bo znakomita większość tu i teraz komentujących to samotni pracownicy korpo markujący pracę i udzielający się aktualnie na forum - no i właśnie oni nie zrozumieją obaw tzw. "szarego człowieka", który ma dom, dzieci, rodzinę i niepokój o ich dalsze życie. Nie doświadczyli - nie rozumieją. A jak się nie rozumie to dalej, zniszczyć go, zaszczuć, wyzwać od faszystów! No to jazda!
"Społeczeństwo to społeczeństwo - zbiór ludzi żyjących na jakimś obszarze, w którego interesie jest posiadanie sprawnej organizacji i relacje społeczne pozwalające unikać przemocy przy rozwiązywaniu sporów oraz wypracowywać kompromisowe rozwiązania dla umiejętnie diagnozowanych i analizowanych problemów i wyzwań`' - i tego chcesz uczyć ? człowieku, przecież 90% tego kraju to wtórni analfabeci
"uwolniła STRACH ! Lęk o dalsze życie, utrzymanie, mieszkanie, o dzieci o przyszłość."
No nie, qrwa, bo Wolska to normalnie oaza bezpieczeństwa na wzburzonym oceanie Europy. Nikt się nie boi o utrzymanie, los dzieci, przyszłość... Co ty palisz?
"znakomita większość tu i teraz komentujących to samotni pracownicy korpo markujący pracę i udzielający się aktualnie na forum - no i właśnie oni nie zrozumieją obaw tzw. "szarego człowieka", który ma dom, dzieci, rodzinę i niepokój o ich dalsze życie."
Na jakiej podstawie tak twierdzisz? Bo pasuje Ci do Twojej teorii?
Przyjmij do wiadomosci, ze sie mylisz co do mnie, co do kilkorga moich znajomych tu piszacych i pewnie wielu innych.
Straszna to bzdura, naprawde.
demokracji nie da sie wprowadzic, ona musi ewoluowac, dziesiatki lat.
[Spoleczenstwa mocno katolickie nie maja szans na demokracje] Sam watykan nie ma nawet konstytucji i jest monarchia.
podstawową relacją w kościele jest hierarchiczna relacja pan - władca, podczas, gdy w demokracji jest to obywatel - urzędnik. Dlatego państwo musi być świeckie z bezwzględnym rozdziałem kościoła od państwa, bo jeśli da się kościołowi "palec", to demokracja przestanie istnieć.
Tylko, że urzędnik to też obywatel. To że siędzie na urzędzie zmienia go w COŚ?
piszę o relacji.
a dokładniej o realicji między rolami
Nie dorośliśmy, bo mamy w głowie feudalizm. Urzędnik, nawet niezbyt wysokiego szczebla czuje się ważny jak carski czynownik na stołku. A mówię tu o Polsce zachodniej, nie o byłym zaborze rosyjskim!
W ogóle nie za wiele napiszę, bo musiałbym podać nazwiska osób z pierwszych stron gazet. O urzędnikach samorządowych wysokiego szczebla, którzy pod żadnym pozorem nie spotkają się ze swoimi podwładnymi ani nie odpowiedzą na listy od nich. Że trzeba szukać znajomości, żeby ten list w ogóle dotarł do ich rąk. Wiem, że nikt tego nie zrozumie jak to możliwe, ale nie chcę mieć piekła w tym, co robię i nie mogę podać więcej szczegółów. Nadal pracuję.
Zmarginalizowani?! nie ten co dowodzil podpalaniem wiedzial, ze to oczekiwania niewyzytych msciwych lobuzow, ktorzy tylko czekali na przyzwolenie do takich i innych dzialan. Ktos madrze powiedzial i nie pamietam czy nie byl to pan Urban. Niepodleglosc nie przyniosla temu krajowi nic dobrego. W tym znaczeniu, ze podzielony narod przez wieki, nie da sie zjednoczyc pod jednymi haslami i oczekiwaniami.Tak jak wsrod Polakow. kazdy sobie rzepke skrobie..... No moze KK umial trzymac za twarz trzymal i bedzie trzymac swe owieczki. I nie ma to nic wspolnego z wiara.
Na ewentualny wynik wojny domowej patrzyłbym pesymistycznie - Trepy głosują na PIS.
Tez to pamietam i zgadzam sie, ze juz wtedy wykluwalo sie to zlo, ktore teraz w pelni rozkwita.
No tak, ale ja mieszkam w pisiej Małoposce, a przy takim podziale chciałabym należeć do Polski Północnej
Małopolsce
Ja też zgadzam się z powyższym.....a w Gdańsku mamy rondo o nazwie: Wolne Miasto Gdańsk....nazwa może być prorocza...taki chichot historii??! Pozdr.serdecznie
Ja też, ale się przeprowadzę, jesli będzie trzeba.
Jakoś raźniej mi. Pozdrawiam
Wszyscy chcecie się w jednym Gdańsku pomieścić? Poza tym, czy jest tam idealnie i nie ma żadnych pisowskich elementów? Nie mieszka tam Kaczyńska? Nie ma kiboli?
Nie wydaje mi się, żeby racjonalna strona chciała kogokolwiek zabijać. Nie wydaje mi się, że istnieje symetria między faszystą maszerującym w pochodzie na wzór lat '30, a "lewakiem", który chce "terroryzować" Polskę "nadmiarem tolerancji". Sądzę, że istnieje granica między nienawiścią, a zwykłym wkurwem, między "a na drzewach", a "przestan pan piedl.. i idź pan wch.., daj mi pan spokój".
Od wczoraj jeden z internautów na tym portalu prześladuje mnie tekstami w stylu "twój język jest bliski faszyzmowi, który zwalczasz". Jeśli ten internauta to czyta, to proszę, napisz tutaj, o co ci chodzi. Przyjrzyjmy się dokładniej temu.
Pewnie upadl na glowe
i mu sie wszystko miesza.
Trzeba medyka.
Pisze, bo mu kazali "równoważyć" pisi hejt. Taka robota.
I co? Nie zjawił się?
masz ochote go zastapic?:)
Sluszna uwaga. Trzeba wziac sie za mordy szybciej
Kto winny? Władza która nie ściga, nie karze, nie zabrania a wręcz zachęca, "rozumie" zbirów kopiących i pastwiących się nad człowiekiem bo jest nie z ich opcji politycznej. Władza która nie karze a nagradza awansami i poklepywaniem po plecach, jest odpowiedzialna za atmosferę przyzwolenia.
Ten zbój nie uciekał, nie kryl się a wręcz głośno przez mikrofon chwalił się ze sceny tym co zrobił. On, karząca ręka sprawiedliwości w kraju gdzie władza walczy z sądami, mianował się sądem, wydal najwyższy wyrok i go wykonał.
A wielu mu na różnych forach przyklaskiwało. Można się założyć, że żadne konsekwencje wobec nich nie będą wyciągnięte. Natomiast napis "Lech Niewielki" - o, to dopiero zbrodnia nienawiści.
Masz rację!
Największa zbrodnia to słowo KONSTYTUCJA