Dr Adam Bodnar jest rzecznikiem praw obywatelskich
W ostatnim tygodniu duże emocje wzbudził organizowany przez Kampanię przeciw Homofobii „Tęczowy piątek”. Środowiska polityczne i religijne wraz z Ministerstwem Edukacji Narodowej i kuratorami oświaty wytoczyły najcięższe działa, aby akcję zdusić w zarodku. W niektórych miejscach to się udało. W niektórych dyrektorzy szkół i uczniowie postanowili nie ulec presji.
Atak na „Tęczowy piątek” jest syndromem głębszego problemu – braku rzeczywistej edukacji antydyskryminacyjnej w polskich szkołach. Bo przecież gdyby były rzeczywiste zajęcia nt. przeciwdziałania dyskryminacji, to nikt by się nie przejmował tym, że raz do roku uczniowie postanawiają trochę więcej uwagi poświęcić osobom LGBT, założyć tęczowe symbole i pokazać, że szkoła jest miejscem otwartym na różnorodność. Może Dominik z Bieżunia, który w 2015 r. popełnił samobójstwo, przygotowywałby się teraz do matury.
W kwestii braku edukacji antydyskryminacyjnej pisałem wielokrotnie do MEN. Otrzymywałem odpowiedź, że nie ma potrzeby wprowadzania specjalnych programów, bo przecież prawa człowieka i przeciwdziałanie dyskryminacji są w podstawie programowej różnych przedmiotów. W tym roku obchodzimy 70-lecie Powszechnej Deklaracji Praw Człowieka. Pójdźmy zatem tym tropem. Zastanówmy się, jak mogłyby wyglądać lekcje w polskiej szkole organizowane w ramach „Tęczowego piątku” – tak aby mieściły się w podstawie programowej.
Zacznijmy od lekcji historii. Z pewnością uczniów zainteresowałby los osób homoseksualnych z czasów II wojny światowej – pozbawianie ich wolności, oznaczanie różowym trójkątem w obozach koncentracyjnych oraz systemowa eksterminacja. W Berlinie znajduje się specjalny pomnik pamięci osób homoseksualnych prześladowanych przez nazizm. Co więcej, na tle praktyk nazistowskich Niemiec Polska mogłaby się rysować jako miejsce akceptacji. Kodeks karny z 1932 r. nie kryminalizował aktów homoseksualnych i na tle innych nowożytnych demokracji jawił się jako niezwykle liberalny. Przecież w Niemczech jeszcze przez wiele lat po wojnie osoby homoseksualne były ścigane przez prokuratorów.
Skoro jesteśmy przy II wojnie światowej, to można trochę więcej czasu poświęcić opowieści o maszynie Enigma. Choć nasza krajowa narracja postuluje, aby doceniać wyłącznie dzieło polskich matematyków, to jednak Alan Turing, wybitny brytyjski naukowiec, miał także swój udział w jej złamaniu. Można uczniom powiedzieć, jaki los go spotkał już po wojnie – jak był przymusowo leczony i poddawany terapii hormonalnej, co w efekcie doprowadziło do jego samobójstwa. Niedawno premier Wielkiej Brytanii Gordon Brown przepraszał w imieniu całego narodu brytyjskiego za całkowicie niesprawiedliwe potraktowanie Turinga. Zatem jego życie może stać się podstawą do wspomnienia na lekcji biologii, że homoseksualizmu się nie leczy, bo nie jest to jednostka chorobowa, a przymusowe terapie hormonalne czy zamykanie w szpitalach psychiatrycznych prowadzić mogą do głębokiej krzywdy.
Lekcje biologii mogą też posłużyć dyskusji na temat płciowości – dlaczego niektórzy ludzie nie czują się dobrze we własnym ciele i jakie są procedury, aby przywracać im sens tożsamości oraz godności. Znów historia z Polski – to dzięki orzecznictwu naszych sądów jeszcze z lat 60. można w Polsce dokonywać korekty płci. Opowiadając o naszej bohaterce z czasów „Solidarności” – Ewie Hołuszko – można przejść na lekcję wiedzy o społeczeństwie. Wszak Ewa Hołuszko, kiedy działała i walczyła o wolną Polskę, nie była jeszcze Ewą. Musiała przejść długą drogę, co zostało znakomicie sportretowane w filmach i reportażach. Na jej przykładzie można także pokazać, na czym polega proces legislacyjny – jak wraz z Anną Grodzką podejmowały działania na rzecz uchwalenia ustawy o korekcie płci, jak ustawa została uchwalona przez Sejm, a następnie prezydent pokazał swoją konstytucyjną siłę i ją po prostu zablokował. Czyż jest lepsza ilustracja znaczenia prezydenckiego weta?
Ale można również wrócić do czasów komunistycznych i opowiedzieć o akcji "Hiacynt” – zastraszaniu osób homoseksualnych i zmuszaniu do współpracy przez Służbę Bezpieczeństwa. Przecież podobne praktyki SB stosowała wobec księży katolickich, co powinno Kościół zmuszać do szczególnej wrażliwości. Dlatego właśnie preambuła do Konstytucji RP wskazuje, że musimy być „pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane”.
Tematyka praw osób LGBT siłą rzeczy zmusza do porównań, chociażby w zakresie regulacji małżeństw osób tej samej płci oraz związków partnerskich. Skoro porównujemy się do innych państw, to musimy sięgnąć po mapy. A skoro są mapy, to jesteśmy na lekcji geografii. Uczniów z pewnością zainteresuje to, że w niektórych metropoliach powstają dzielnice przyjazne osobom LGBT – dzielnica Castro w San Francisco czy Greenwich Village w Nowym Jorku – oraz na czym polega specyfika urbanizacji tego typu miejsc i jak wpływają one na tożsamość danego miasta.
Skoro jesteśmy już w USA, to niechybnie musimy trafić na lekcje języka angielskiego. Już samo tłumaczenie skrótu LGBT może być wyzwaniem. Ale co bardziej ambitni nauczyciele mogą się zabrać do wspólnej lektury Matthew Shepard Act. Ta ustawa, przyjęta za czasów Baracka Obamy w 2009 r., jest pomnikiem wystawionym dla upamiętnienia tragicznej śmierci M. Sheparda, który został zamordowany z powodu swojej orientacji seksualnej. Pozwala na walkę z przestępstwami z nienawiści, a ich ściganie uznaje za zadanie federalne.
Z kolei lekcje języka polskiego to znakomita przestrzeń do dyskusji na temat przeciwdziałania dyskryminacji. Można rozpocząć od analizy, co oznaczają słowa „tolerancja” i „akceptacja”, jak rozumieją je uczniowie. Można spojrzeć na wersy Wisławy Szymborskiej o tym, jak nienawiść jest „wciąż sprawna, jak dobrze się trzyma w naszym stuleciu”. Ale można również sięgnąć do biografii takich pisarzy jak Oscar Wilde, Jarosław Iwaszkiewicz czy Maria Konopnicka. Z ambitnymi uczniami można porozmawiać o pojęciu literatury queer.
Mówi się, że z faktami się nie dyskutuje oraz że fakty należy znać. Nauczyciele są przewodnikami uczniów i uczennic. To od nich zależy, o jakich faktach powiedzą, a jakie przemilczą.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Podziwiam panią Monikę że miała odwagę powiedzieć to co uważa wbrew poprawności nakazującej popieranie propagandy LGBT.
Co do meritum to badania środowisk LGBT wykazały że z całej populacji tylko 10% miało uwarunkowania genetyczne, pozostałe 90% swoją orientację nabyło w wyniku uwarunkowań środowiskowych, przypadku, w okresie poprzedzającym dojrzewanie
Czy chcemy w szkole promować postawy LGBT? Czy też szkoła powinna nauczać o LGBT?
Jaki jest pożądany społecznie model, hetero czy homoseksualny? Nie można tej kwestii stawiać w jako równoważne, zwłaszcza w szkole w której uczniowie dopiero budują swoją tożsamość.
Szkoła ma uczyć uniwersalnych wartości, szacunku i tolerancji wobec drugiego, czasem innego od nas człowieka, ale nie wolno jej wkraczać w zmienianie osobowości, a niestety tym w moim odczuciu jest akcja Tęczowego piątku.
To wszystko tobie i panu RPO do przemyślenia.
To od Putina łykasz te brednie o propagandzie (reklamie homo), która zmienia ludzkie popędy seksualne?
Czemu ta promocja nie działa w drugą stronę - żaden gej jeszcze nie doświadczył przemiany w heteryka, a wielu dałoby sporo żeby to osiągnąć.
Napisz coś o swoich zmianach osobowości, choć temat dotyczy popędu biologicznego, a nie osobowości. Zmień sobie popęd, a potem wróć do starego, a potem znów sobie zmień.
Twoja wiedza w temacie formowania osobowości u dzieci jest przeogrooomna.
za wysoki poziom dla wyborcow "suwerena"
A pomysl i logika - wspaniale!
Dziekuje!
A to juz na lekcji religii. OK. Zartuje. :)
A ja nie żartuję. Pamiętam jak w mojej trzeciej klasie podstawówki, tuż po niekonstytucyjnym wprowadzeniu religii do szkół i w trakcie podbijania przez Kościół katolicki polskich urzędów i służb mundurowych katechetka zaserwowała nam opowieść o ateistach. Dowiedziałem się m.in., że ateista to prawie już nie człowiek, a istota nieskończenie nieszczęśliwa i głupia.
Jeżeli mówiła, że "że ateista to prawie już nie człowiek", to znaczy, że dojrzała w ateistach prawie już postczłowieka; nie dziwota, że go nie rozumie (jako i swojego boga, tylko boi się powiedzieć o nim "głupi", więc mówi "niepojęty")