„Rodem warszawianin, sercem Polak, a talentem świata obywatel” – te słowa Cypriana Kamila Norwida o Fryderyku Chopinie powinien znać każdy, kto przeszedł przez polską szkołę. Ale co „świata obywatel” dziś dla ucznia i jego nauczycieli znaczy?
O szkolnych trendach i przyszłości dzieci dyskutowało w marcu w Dubaju 40 ministrów i 2 tys. ekspertów edukacyjnych ze 140 państw na Global Education & Skills Forum (GESF).
***
„Szacunek dla różnorodności” – to dla 84 proc. ankietowanych uczestników GESF cecha charakteryzująca obywatela świata. Następne: wiara, że ludzie są równi (80 proc.), empatia (76 proc.), ciekawość, by dowiedzieć się o świecie więcej (75 proc.), wiara, że każdy człowiek ma znaczenie i może „zrobić różnicę” (75 proc.), zaangażowanie na rzecz społecznej sprawiedliwości, dbałość o środowisko i działania na rzecz zrównoważonego rozwoju (73 proc.). Dopiero potem praktyczne umiejętności, np. zdolność do łatwego porozumiewania się i przełamywanie barier językowych (65 proc.).
Wniosek: bycie obywatelem świata to bardziej sposób myślenia niż zestaw twardych umiejętności. Znajomość obcych języków nie jest tak ważna jak zdolność spojrzenia na problem z cudzego punktu widzenia.
Julia Gillard, była premier Australii, komentowała: – Jeśli zgadzamy się na pewne globalne wartości, to właśnie ich powinniśmy uczyć.
– Jeśli zawiedziemy przy wychowywaniu obywateli świata, będziemy obserwować rosnące nierówności i dalszy rozpad tkanki społecznej – mówił w Dubaju Andreas Schleicher, niemiecki naukowiec, nazywany „nauczycielem świata” i odpowiedzialny w OECD za jedno z najważniejszych edukacyjnych badań – PISA, w którym mierzy się postęp umiejętności 15-letnich uczniów.
***
Kluczowe jest tu słowo „badanie”. A nie „test”, jak lubią mówić o PISA politycy PiS, zwłaszcza minister edukacji Anna Zalewska (nie było jej w Dubaju). Bardzo dobre wyniki naszych 15-latków nie pasują do jej rewolucji kasującej gimnazja.
Schleicher jest zdeklarowanym wrogiem testowania. To on najgłośniej nawoływał, by uwolnić nauczycieli od wiecznego egzaminowania. W polskiej szkole zbyt często zaczynamy i kończymy na rankingach, choć egzaminy są potężnym źródłem wiedzy o tym, co w szkole nie działa i sprawia dzieciom trudność. Z PISA wiemy, że nasze 15-latki mają kłopoty z tzw. problem solving, czyli rozwiązywaniem problemów przy użyciu technologii. Wyniki egzaminu gimnazjalnego z historii pokazują, że mają też trudności z chronologią.
Co z tą wiedzą robimy? Zwykle po takim sprawdzianie dziecko w Polsce... kończy szkołę, a w niej samej niewiele się zmienia, bo dzieci z problemem już się pozbyliśmy. Nieskuteczne metody z czystym sumieniem powielamy na następnych, a nauczyciele, zamiast poprawiać swoją pracę, walczą o kolejny suchy wynik, bo z tego są rozliczani.
– Jesteśmy bardzo dobrzy w mierzeniu ludzkich talentów, ale znacznie gorsi w ich rozwijaniu – przyznał Schleicher w Dubaju. – Powinniśmy się skupić na wszystkich uczniach i odejść od testowania w poszukiwaniu „najlepszych”. Nie sztuką jest wybranie tych, którzy już dobrze sobie radzą.
I – nie do końca żartem – dodawał: – Google wie dziś o nas więcej niż najlepszy szkolny egzamin.
Schleicher zbierał owacje, gdy mówił: – Historie największych sukcesów biorą się z kreatywności. Im bardziej zróżnicowane doświadczenia i zainteresowania dzieci, tym chętnie współpracują z rówieśnikami, by rozwiązywać problemy na nowe sposoby. Dzięki temu będą lepiej przygotowane do życia w erze cyfrowej.
***
Czego i jak uczyć, by je do nowej ery przygotować? – Problemem nie jest to, co włożymy do pudełka z podstawą programową. Problemem jest pudełko samo w sobie – podkreślał Schleicher.
I gdy u nas spieramy się o szczegółowe zapisy – daty, nazwiska, teorie – świat dyskutuje o tym, jak uelastycznić program, by co parę lat nie pisać go na nowo. – Nasza podstawa programowa z historii ma jakieś dwie strony – chwalił się jeden z irlandzkich nauczycieli.
Daty i nazwiska to informacje, które najłatwiej wyszukać i zapisać, a zadania na nich oparte zautomatyzować, zlecić komuś – mówił Schleicher. – Trzeba uczyć rozwiązywania złożonych problemów, kompleksowych metod postępowania i współpracy – dodawał.
Polska od pierwszej klasy wprowadza od września naukę kodowania, jak Wielka Brytania i Finlandia. Ale ostrożnie z zachwytem. – Nie uczcie kodowania albo... uczcie, jeśli chcecie. Ale najpierw dzieci powinny wiedzieć, co to w ogóle znaczy być cyfrowym obywatelem – apelował Thomas Friedman, amerykański publicysta, autor nagradzanych książek o globalizacji. W pełnej retorycznych zwrotów przemowie zwracał uwagę na to, że w zalanej fałszywymi newsami cyberprzestrzeni nie ma dziś „wszechmocnego”.
Tak dochodzimy do sedna edukacyjnych dyskusji nie tylko na biednych Filipinach czy w Jordanii (gdzie w klasach jest po stu uczniów mówiących w kilkudziesięciu różnych językach), ale też w USA i Wielkiej Brytanii. Wszędzie kluczowe powinny być dziś weryfikowanie informacji, analiza danych i krytyczne myślenie.
W Polsce elementy edukacji globalnej znalazły się w podstawie programowej z 2009 r., ale z licznych raportów wynika, że nie szło nam najlepiej. Gdy mówimy o Afryce – to o głodzie, HIV, bezradności. Gdy o USA – to o wielkich miastach, gdy o Brazylii – to o slamsach. Za mało o świadomej konsumpcji, sprawiedliwym handlu, migracjach, zrównoważonym rozwoju. Napisane pośpiesznie przez rząd PiS podstawy nie posuwają nas ani o krok.
***
Poziom wykształcenia jest ściśle związany z podatnością na populistyczne postulaty. Donald Trump z rozbrajającą szczerością podkreślał, że „kocha źle wyedukowanych” wyborców. – Największą porażką szkoły są nie ci słabo wyedukowani, tylko ludzie na papierze dobrze wykształceni, którzy wierzą w teorie spiskowe, a nie wierzą w globalne ocieplenie – mówił w Dubaju były premier Grecji Jeorjos Papandreu. Choć część problemów społecznych szkoła może utrwalać, przestrzegał, by nie robić z niej kozła ofiarnego. – To nie ona jest winna nierównościom i masowym migracjom, a to one są paliwem populistów – uważa.
– Populistyczni politycy nie inwestują w szkoły. Ich liderzy lubią kierować ignorantami – zauważa Irina Bokowa, dyrektor generalna UNESCO. – A edukacja to nie tylko przekazywanie wiedzy, to przede wszystkim nauka życia w świecie pełnym różnic.
Polscy wykładowcy akademiccy od miesięcy alarmują, że studentom brakuje krytycznego myślenia, zajęć z logiki czy filozofii, która mogłaby te umiejętności wzmacniać. Zajęcia z filozofii (kiedyś obecne w polskiej szkole) postulował wicepremier Jarosław Gowin, ale minister Zalewska nie podejmuje wyzwania. W spotach promujących jej reformę możemy zobaczyć małych programistów, ale nie dzieci, które rozpoznają fałszywe newsy w sieci albo walczą z mową nienawiści.
***
Papandreu, który sam był uchodźcą, uważa, że z populizmem trzeba walczyć, koncentrując się na nierównościach gospodarczych i zmianach w technologii, które wykluczają część obywateli z życia społecznego. – Maszyny zajmują miejsca pracy, a to prowadzi do głębokiego poczucia niepewności. Osoby wykluczone cyfrowo będą prawdziwymi przegranymi globalizacji – podkreśla były premier.
W 2019 r. rządy będą wydawać na nowe technologie w edukacji 19 mld dol. Zaki Khoury z Microsoftu uważa, że mogą one wzbogacać edukację, tak jak gra w „Minecrafta” może być lekcją współpracy, a wirtualna rzeczywistość pozwala uczniom odwiedzić miejsca w odległych zakątkach. Ale dobry nauczyciel wie, że to za mało.
– Interaktywne tablice są największym oszustwem w historii – twierdzi Antony Jenkins, choć sam jest twórcą technologicznego start-upu 10x Future Technologies. – Nie dodają żadnej wartości, kosztują furę pieniędzy, które można by wydać na coś, co naprawdę ma znaczenie. Na nauczycieli i uczniów.
To nie sztuka postawić interaktywną tablicę, jeśli nauczyciel prowadzi lekcję tak jak w epoce kredy. Mogłaby o tym pamiętać szefowa MEN, która w zeszłym roku chwaliła się: – W każdej klasie, podkreślam, w każdej klasie, będzie interaktywna tablica. Będziemy zachęcać spółki skarbu państwa, sponsorów, przyjaciół szkoły: „Chcesz zrobić prezent – przynieś tablicę".
Schleicher: – Cyfrowy wiek będzie wyzwoleniem dla tych, którzy będą wiedzieli, jak go wykorzystać. Ci, którzy zostaną pozostawieni bez odpowiedniego wykształcenia i umiejętności, będą narażeni na źle płatną pracę bez świadczeń i ubezpieczenia.
– Kiedy ja dorastałem, musiałem szukać pracy. Gdy dorastają moje dzieci, muszą wynajdywać nowe zawody. Jeśli nie uczycie dzieci do zawodów, które nie istnieją, w ogóle ich nie uczycie – mówił nauczycielom Friedman.
***
Nauczyciele powinni być wykwalifikowanymi profesjonalistami, których narzędziem jest wiedza. Powinni pokazywać młodym, jak rozwiązywać problemy na nowe sposoby. Czuć odpowiedzialność nie tylko wobec uczniów i ich rodzin, ale również wobec swoich kolegów.
Solidarność nauczycielska i poczucie wspólnego celu – z tym Polacy będą mieli problem. Reforma Zalewskiej już skłóciła pedagogów. Groźba zwolnień powoduje, że czują się zastraszeni i sfrustrowani – nie tylko w gimnazjach. Ci w podstawówkach częściej niż dotąd słyszą: „Coś ci nie pasuje? Tysiące czekają na twoje miejsce”.
Narzekamy, że polscy nauczyciele, którzy w tygodniu spędzają w klasach 18 godzin, pracują za mało. W Singapurze, który ma jeden z najwyżej ocenianych systemów edukacyjnych, nauczyciele stoją pod tablicą od 11 do 16 godzin. Ale... setki godzin w roku poświęcają na współpracę z innymi nauczycielami i rozwój zawodowy. Są dobrze opłacani. – Zamiast małych klas lepiej mieć lepszych i zmotywowanych nauczycieli – przekonuje Schleicher.
***
„Nauczyciele mają znaczenie” – to przekaz Varkey Foundation, głównego organizatora GESF. Zwieńczeniem spotkania w Dubaju jest spektakularna gala przypominająca rozdanie Oscarów, na której jeden nauczyciel otrzymuje nagrodę Global Teacher Award i milion dolarów nagrody.
Polskę reprezentowali nauczycielka wczesnoszkolna Jolanta Okuniewska z Olsztyna i nauczyciel przedmiotów zawodowych Mariusz Zyngier z Połańca. Okuniewska w 2016 r., a Zyngier w 2017 r. znaleźli się w gronie 50 najlepszych nauczycieli, pokonując tysiące kandydatów z całego świata.
W tym roku wygrała Maggie MacDonnell z kanadyjskiej Arktyki. Tylko 1 proc. populacji zdobywa tam edukację na poziomie college’u. Wśród rdzennych Inuitów problemem są nastoletnie ciąże i nierówność płci. Chłopcy mają kłopoty z nałogami, często popełniają samobójstwa, dziewczęta obciąża się obowiązkami domowymi.
MacDonnell udało się zwiększyć frekwencję, szczególnie wśród dziewcząt. Stworzyła centrum sportowe, organizuje wycieczki po parkach narodowych, przygotowała drużynę do półmaratonu.
– W imieniu wszystkich Kanadyjczyków, jak jeden nauczyciel drugiemu, gratuluję – mówił w specjalnym nagraniu premier Kanady Justin Trudeau. – Wybrałaś pracę w odległej wiosce. Można się tam dostać tylko drogą powietrzną i jest tam naprawdę zimno. Dziękuję za każdego nauczyciela w tym miejscu Arktyki. Macie zobowiązania wobec uczniów, rodziców, lokalnej społeczności. Ale jesteście odpowiedzialni za coś znacznie większego. Za naszą przyszłość.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze