Komponent religijny tych wierszy, najbardziej zadziwiający, osobny, drastyczny, w ogóle nie przekłada się na żadne poetyckie lub pozapoetyckie świadectwo wiary. Całe to porównanie nie ma zresztą charakteru źródłowego; próbuje nas tylko nieudolnie oswoić z przejmującym zjawiskiem poetyckim, jakim jest twórczość Edy Ostrowskiej. Nie ulega bowiem wątpliwości, że wiersze tej poetki nie rodzą się pod wpływem lektur, ale z dojmującego bólu duszy i ciała, z doświadczenia choroby i cierpienia, z poczucia odrzucenia, marginalizacji, biedy i buntu - kierowanego nie tyle przeciw ludziom, ile przeciw Bogu i światu.
Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Wszystkie komentarze