- Wyprosili Białorusinów z restauracji - słyszę rano w drodze do pracy. To nie pierwsza w ostatnich godzinach sytuacja, w której osoby pochodzące z tego kraju spotkały się z agresją.
Białoruski dyktator Aleksander Łukaszenka pozwala Rosji (oba kraje tworzą związek) atakować Ukrainę z jej terytorium. W mediach społecznościowych krążą opowieści o hejcie, z jakim od początku rosyjskiej napaści mierzą się mieszkańcy Polski pochodzący z Białorusi i Rosji, w tym z będącej częścią Rosji Czeczenii. Choć w dużej mierze to także uchodźcy.
- Od kilku dni jest nerwowo. Nie tylko na granicy, ale i tutaj - potwierdza Marina Daszuk, producentka teatralna pracująca w warszawskim Nowym Teatrze.
Daszuk razem z Iwanem Wyrypajewem, czołowym rosyjskim reżyserem od lat pracującym i żyjącym w Polsce, oraz aktorami z Polski i Białorusi przygotowują spektakl "1.8 M". Przedstawienie stworzono na podstawie tekstów białoruskich więźniów politycznych - wypowiedzi z sądu, listów z więzienia. 1,8 metra kwadratowego - tyle przestrzeni ma więzień na Białorusi.
Spotykamy się po próbie.
Igor Szugalejew - aktor i performer z Białorusi.
Inna Kawalionak - producentka teatralna i aktywistka prowadząca projekty pomocy osobom z Białorusi.
Palina Dabrawolska - reżyserka, aktorka i kompozytorka.
No i wspomniana Marina.
Marina: To trudne dni. Wszyscy zaangażowaliśmy się w pomoc osobom z Ukrainy - w wyjechaniu z kraju, znalezieniu w Polsce mieszkania. Wśród uchodźców są nie tylko Ukraińcy, ale też Białorusini, bo po sfałszowanych wyborach w 2020 r. i brutalnie stłumionej rewolucji wielu z nich wyjechało do Ukrainy. Teraz muszą uciekać do Polski.
Palina: Trzy dni temu przyjechała moja mama z bratem. Z Białorusi do Kijowa ruszyliśmy na przełomie marca i kwietnia 2021 r. Dość szybko wyjechałam do Warszawy, ale rodzina tam została. Teraz pierwszym autobusem, którym mogli, przyjechali do Polski. Podróż zajęła im dwa dni.
Palina: Nie wiedzieliśmy, co innego mieliby zrobić. Zostać? Strach. Zorganizowano autobusy dla Białorusinów. Na granicę przyjechali o drugiej w nocy. Ale nie mogli wjechać, bo do rana była zamknięta. Sześć godzin spędzili, stojąc na ulicy. W tłumie liczącym ponad trzy tysiące osób. W pewnym momencie służby zaczęły spychać tłum z ulicy, było nerwowo. O mało nie stratowano mojego brata.
Palina: 11. Na szczęście jest szybki. I te rozmowy - o śmierci, bombach. Przeżyli koszmar. Gdy już otworzono granicę, poszło szybko. Teraz są w Warszawie, ale nie mieszkamy razem. Ja z siostrą w kawalerce, mama z bratem w mieszkaniu, które udostępnił nam przyjaciel. Nie wiemy, co będzie dalej.
Marina: Z Białorusi uciekłam już dawno, w 2013 r. Wcześniej też o tym myślałam - ludzie byli zatrzymywani, aresztowani, sytuacja stawała się beznadziejna. Wiedziałam, że kiedyś będę musiała wyjechać. Po wyborach w 2020 r. zaangażowałam się w pomoc ludziom uciekającym z kraju. I myślałam, że to się wreszcie skończy. A tu znowu. Trudno to psychicznie wytrzymać.
Inna: Ostatnio chodzi za mną powiedzenie, że to czasy wybrały nas. Gdy zaangażowałam się w pracę w sztabie wyborczym Wiktara Babaryki [najpoważniejszy kontrkandydat Łukaszenki w wyborach; dostał 14 lat kolonii karnej] , to - choć o tym nie wiedziałam - podjęłam decyzję na całe życie. Kolejne są dzięki temu bardzo łatwe. Po wyborach wielu moich przyjaciół trafiło do więzienia.
Inna: Na miesiąc. To niedługo. Szybko wyjechałam. Teraz sytuacja w Białorusi będzie jeszcze trudniejsza.
Marina: Wielu Białorusinów wyjechało do Ukrainy. Nie trzeba było wiz, jest blisko, język podobny. Wiele osób już wcześniej miało tam rodziny, podobnie w Gruzji.
Igor: W Ukrainie mieszkałem trzy miesiące, potem wyjechałem do Polski. Problemy były też z wizami, bo początkowo mogliśmy mieszkać w Ukrainie tylko przez 90 dni, potem zezwolenie przedłużono do 180. Ale żeby zostać na stałe, trzeba zdobyć "pobyt", co jest trudne i drogie. Pomogły mi teatry w Polsce i konsulat w Kijowie.
Marina: Teraz podstawowym problemem jest to, że o ile wszyscy mówią o pomocy i rozwiązaniach dla Ukraińców, to nikt nie mówi o tym, co z osobami z paszportami innych krajów.
Od kilku dni jest nerwowo. Nie tylko na granicy, ale i tutaj. Słyszymy o zniszczonych samochodach, wielu problemach. Znajomi zaklejają białoruskie tablice rejestracyjne. Lepiej dostać mandat, niż stracić auto.
Mam wielu znajomych w Ukrainie i gdy zaczęła się wojna, zaczęłam od nich dostawać wiadomości w rodzaju: "Czemu nam to robicie?". Przecież to nie my! Rozumiem, że wszyscy jesteśmy w nerwach, ale Białorusini nie mają żadnego wpływu na to, co robi Łukaszenka.
Inna: Są też inne historie. Koleżanka, która jest pod obstrzałem w Mariupolu , pisała, że nie chce ode mnie pomocy, bo wie, w jakiej sytuacji byłam, i że tu też nie jest łatwo. A co będzie w przyszłości? Nie jestem optymistką - nienawiść zawsze się przeciśnie. Musimy się temu przeciwstawić od razu, bo będzie za późno.
Igor: Jana Szostak opisywała historię z Białegostoku o tym, że nie chciano przenocować Białorusinki z dziećmi. Mamy wiadomości od znajomych, którzy wyzywani są od faszystów.
Marina: Pomagamy, angażujemy się, ale nie chcemy, by ktoś myślał, że robimy to, bo czujemy się winni. Byłam strasznie zła, że mam w sobie poczucie nakazujące mi tłumaczyć się ludziom z tego, że nie chcę wojny.
Nie możemy na to tracić czasu, mamy tyle do zrobienia. Mamy podpisywać oświadczenia? Przed każdą wypowiedzią? Bojkot wszystkiego, co rosyjskie czy białoruskie, nam nie pomoże - winni są Putin, Łukaszenka, ludzie władzy.
Inna: Niedawno byliśmy w tej samej sytuacji i wiemy, co to znaczy przenosić się do innego kraju. Wiemy, co to znaczy mieć pięć minut na spakowanie się i ucieczkę.
Igor: Dla mnie to brak możliwości przyjechania na święta, Boże Narodzenie, Wielkanoc. Jestem tu od roku, ale mam mieszkanie jeszcze na dwa miesiące. Czuję, że jestem imigrantem.
Inna: Jakby ci coś wyrwano i wiesz już, że tego nie odzyskasz.
Marina: Nie analizujemy, nie myślimy o tym. Mamy gigantyczne wsparcie od teatru. Jesteśmy ludźmi kultury, tu jest dobrze.
Marina: Zmieniamy go, będą akcenty nawiązujące do sytuacji w Ukrainie, ale to dalej będzie spektakl o Białorusi.
Spektakl miał premierę pod koniec grudnia 2021 r. Kolejne spektakle: 18-20 marca w Nowym Teatrze w Warszawie
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Walczcie ? Dla przypomnienia, w Polsce w walkę z komuną zaangażowane było ok 1,5 pct społeczeństwa. Do Solidarności w 80r należało ok 1 mil osób, ale w stanie wojennym też się pochowali, także łatwo mówić ?walczcie?.