Ulubione, z patosem zapowiadane święto Putina uratował przywódca Chin Xi Jinping, który przyjechał do Rosji na cztery dni i stał się główną postacią obchodów. Bez niego głów państw na obchodach byłoby nie 28, lecz znacznie mniej.
Premier Słowacji Robert Fico i prezydent Serbii Aleksandar Vučić, którzy zapowiadali wcześniej, że przyjadą, kilka dni temu raptem pochorowali się dyplomatycznie. Kiedy jednak okazało się, że w Moskwie będzie Xi, natychmiast wrócili do zdrowia. Więc dzięki chińskiemu koledze trybuna na Placu Czerwonym nie świeciła pustkami. I mniejsza z tym, że łatali ją przede wszystkim dostojnicy z byłych republik ZSRR oraz Afryki i drobniejsi klienci Kremla, tacy jak „prezydenci" nieuznawanych w świecie odłupanych przez Rosję od Gruzji Abchazji i Osetii Południowej.
Wszystkie komentarze
Jesteście w czarnej, chińskiej dupie
Tyle wam zostało - możecie sobie podefilować
==========
7 listopada 1941 roku oddziały defilujące przed Stalinem z okazji rocznicy rewolucji październikowej prosto z Placu Czerwonego maszerowały na front. Jakieś 30 km dalej.
I tego im na przyszły rok życzę. ;-)
Bo we wsi Moskal stoi
nogami do góry po trafieniu dronem.
Jego nieobecność właśnie temu służyła. Mydleniu oczu naiwnym.
!) czy ROSJA (WIELKA , NIEPODLEGŁA I SŁOWIAŃSKA) zniknie (skona) w braterskich objęciach CHIN?
!) czy KITAJCE "podzielą się z braćmi Rosjanami " nadwyżką" mężczyzn ( bo Putin wytępił słowiańskich wojowników)?
Dla Chin Europa jest o wiele większym rynkiem i wiedzą, że go utracą jeśli jawnie wspomogą Putlera.
NiePiS