60-letni Takeshi Ebisama jest sądzony na Manhattanie za wsparcie Iranu w rozwijaniu jego programu nuklearnego. Grozi mu dożywocie.

Szef japońskiej yakuzy, 60-letni Takeshi Ebisama, na celowniku amerykańskich służb znalazł się w 2020 r., gdy w rozmowie z działającym pod przykrywą agentem DEA (Agencja do Walki z Narkotykami) przyznał, że ma na sprzedaż duże ilości materiałów radioaktywnych, w tym uranu. W późniejszym czasie zaproponował także innemu agentowi, podającemu się za irańskiego generała, dostęp do plutonu-239, który może posłużyć do budowy broni jądrowej.

Jak poinformował Departament Sprawiedliwości USA jeden ze wspólników Ebisawy twierdził, że yakuza jest w posiadaniu m.in. "ponad 2000 kilo promieniotwórczego toru-232 i ponad 100 kilo wzbogaconego uranu". Materiały miały pochodzić od jednej z partyzantek z Mjanmy walczących z tamtejszą juntą.

Twoja przeglądarka nie ma włączonej obsługi JavaScript

Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej

Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.

Łukasz Grzymisławski poleca
Czytaj teraz
Więcej
    Komentarze
    Mają interesy w Polsce? Bo na zdjęciu wygląda, jakby pozował z prezentem dla Szymczyka.
    już oceniałe(a)ś
    29
    1
    Ma rozmach, sku...syn.
    już oceniałe(a)ś
    17
    1
    Ebisama czy Ebisawa? Zdecydujcie się.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0