Andrzej Pisalnik jeszcze we wtorek został wezwany do prokuratury w Grodnie, gdzie mieszka z rodziną. Tam przeprowadzono z nim „rozmowę ostrzegawczą”.
Dziennikarz dowiedział się, że jeśli nie przestanie mówić w mediach, także zagranicznych, że Polacy na Białorusi są prześladowani, czeka go oskarżenie o „rozniecanie waśni na tle narodowym”, proces i wyrok do 12 lat łagru.
Potem prokuratorzy za pośrednictwem agencji BiełTa zakomunikowali: - „Treść publicznych wypowiedzi Andrzeja Pisalnika jest niezgodna z wymogami prawa białoruskiego, dotyczącego mniejszości narodowych i przeciwdziałania ekstremizmowi”.
A następnego dnia milicja przyszła do mieszkania Pisalników i zabrała oboje do Mińska do Komitetu Śledczego. Przez cały dzień nie było z nimi kontaktu.
Przesłuchanie w sprawie Borys i Poczobuta
Wieczorem okazało się, że było to tym razem „tylko” przesłuchanie w sprawie działaczy polonijnych (w tym Andżeliki Borys, prezes Związku Polaków na Białorusi i korespondenta „Gazety Wyborczej” Andrzeja Poczobuta) aresztowanych pod zarzutami „rozsiewania waśni narodowych" oraz „rehabilitacji nazizmu”.
Pisalnikowie wieczorem mogli więc wrócić do domu.
Kto jak kto, ale Pisalnik ma pełne prawo mówić o prześladowaniach Polaków białoruskich i ma też wiele do powiedzenia na ten temat.
Sam poznałem go osobiście przed laty na sali rozpraw sądu w Lidzie, gdzie był nie wiedzieć już który raz skazywany za udział w „nielegalnych” działaniach całkiem przecież legalnego Związku Polaków na Białorusi. A i potem takich procesów i skazywania na areszt było jeszcze dużo.
Twardy głos znad Niemna
Jego „grzechem" w świetle tak zwanego prawa wprowadzonego przez Łukaszenkę jest też stałe śmiałe opisywanie tego, co władza wyprawia i z Polakami białoruskimi, i Białorusinami, w polonijnym „Głosie znad Niemna", który redagował, czy w „Rzeczpospolitej".
Ludzie dyktatora Łukaszenki będą chcieli wymusić na Ines i Andrzeju, który ma kłopoty ze zdrowiem, zeznania przeciw działaczom polonijnym. Ale się zawiodą.
Pisalnik, tak samo zresztą jak Andrzej Poczobut, jest miłym i ugodowym człowiekiem. Ale obaj, jak przystało ludziom znad Niemna, są przy tym bardzo twardzi i odpowiedzialni.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Łukaszenka był pierwszym w kolejności tyranem. To jego zaczął naśladować Putin. W tym sensie możemy mówić, że Putin to uczeń Łukaszenki. Ten cwaniak jest naśladowcą kołchozowego żulika i tak jak on nie chce ustąpić z tronu ?cara? Wszechrusi! Należą do politycznego bractwa socjopatów!!!
Białorusią rządzi bezwzględna mafia, zorganizowana grupa przestępcza na bazie KGB, a Łukaszenka jest ich twarzą. Jak się zużyje, znajdą drugiego, by chronić swoje złodziejskie interesy i utrzymać status quo. Co spowoduje niezmierne koszty!!!
Mamy na pewno skandaliczny kryzys polityczny. Łukaszenko sam raczej nie ustąpi. Ale wypowiedzi Ławrowa i Pieskowa nie wskazują na to, żeby Rosja chciała powtórzyć siłowe rozwiązania jak wobec Ukrainy. Wskazywały raczej na delikatniejsze rozwiązanie, na bardziej dyplomatyczne działania. To może jednak spowodować, że Łukaszenko zostanie zastąpiony kimś innym, kto będzie posłuszny Rosji. Kreml chce reform jedynie we własnym interesie, aby mógł sterować białoruską polityką! Kolejnego takiego pacjenta na oddział Rosja po prostu nie jest w stanie przyjąć. Dlatego utrzymanie gospodarczej odrębności Białorusi jest Moskwie na rękę. Wystarczy polityczne podporządkowanie.
W Europie musi nadejść czas narodowej współpracy i solidarności tyranizowanymi narodami! Teraz albo nigdy trzeba wesprzeć jedność całej białoruskie społeczności i pomóc uztskać należną Wam wolność i demokrację! Życzę powodzenia!!!