Obrazki z rosyjskich protestów, które poszły w świat, bardzo przypominają te, które widzieliśmy i ciągle widzimy od sierpnia na Białorusi. OMON w akcji, pałowanie, aresztowania tysięcy ludzi, brutalna telewizyjna propaganda mająca zohydzić i zastraszyć uczestników demonstracji oskarżanych o zaprzedanie ojczyzny i działanie w interesach Zachodu...
Cóż, sytuacja rzeczywiście jest podobna. I tu, i tam protestuje się - w sposób pokojowy - przeciwko autorytarnym praktykom długoletnich władców, a dużą rolę w mobilizacji uczestników demonstracji odgrywa internet. No i wszystko rozpoczęło się od aresztowania popularnego blogera!
W dodatku na ulicach wielu rosyjskich miast pojawiły się biało-czerwono-białe białoruskie flagi, skandowano też „Żywie Białoruś” i inne tamtejsze hasła rewolucyjne.
To pokazuje, że Białoruś i jej pokojowa walka z reżimem Aleksandra Łukaszenki stały się symbolem, pewną odnośnią także dla przeciwników Władimira Putina w Rosji.
Łukaszenka ma teraz satysfakcję
Reżimowe media relacjonują rosyjskie protesty ze źle ukrywaną satysfakcją, podkreślając wszelkie podobieństwa do sytuacji na Białorusi.
Chodzi o to, że Łukaszenka, zabiegając o rosyjskie wsparcie militarne - w wypadku, jeśli sytuacja wymknie mu się spod kontroli - od samego początku przekonywał Putina, że Białoruś jest dopiero rozgrzewką. Że tak naprawdę światowemu spiskowi z udziałem USA, Polski, Litwy i innych chodzi o zadanie ciosu Rosji.
- Zachód rozpoczął krzyżową krucjatę (...). Miejcie na uwadze, będziecie następni! - mówił Łukaszenka w wywiadzie dla rosyjskiej telewizji państwowej Rossija 1.
Teoria o przerzucających się z jednego państwa na drugie i wzajemnie się napędzających kolorowych rewolucjach to dla postradzieckich autorytaryzmów główne zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa. Przykładem ma być arabska wiosna, kiedy to w latach 2010-12 niczym kostki domina zaczęły jeden z drugim padać arabskie autorytaryzmy: Tunezja, Libia, Egipt... Rewolucyjna fala przenosiła się na kolejne państwa, napędzając stracha autokratom na całym świecie.
Teraz ta teoria przechodzi sprawdzian w postradzieckiej rzeczywistości.
Rosjanie rzeczywiście odwołują się do przykładu pokojowej walki sąsiadów, a zmęczonym, ale wciąż niepoddającym się Białorusinom, rosyjskie protesty wyraźnie dodają otuchy i przywracają nadzieje na zwycięstwo. Jeśli Rosjanie obaliliby Putina, Rosja przestałaby wspierać białoruski autorytaryzm. Wtedy dni Łukaszenki byłyby policzone. Jeżeli Białorusini obaliliby zaś Łukaszenkę, dodałoby to pewności przeciwnikom Putina w Rosji i zmobilizowało ich do długotrwałych protestów.
Wskrzesić sowieckie imperium
W 1994 r., wygrywając wybory prezydenckie na Białorusi, Aleksander Łukaszenka głosił skrajne antydemokratyczne i antyzachodnie hasła, zapowiadając odbudowę sowieckiego imperium.
Odwoływanie się do sowieckiej spuścizny historycznej, wychwalanie osiągnięć ZSRR, przeciwstawianie tego zgniłemu Zachodowi i postradzieckiej rzeczywistości – to wszystko Łukaszenka jako pierwszy zdołał skutecznie wykorzystać do zdobycia władzy. Później za jego przykładem ta mętna fala posttotalitarnego rewanżyzmu rozlała się po terenie byłego ZSRR.
To Rosja - od momentu pojawienia się na szczytach władzy Władimira Putina - podążała za Białorusią, powtarzając i wdrażając u siebie kolejne autorytarne „osiągnięcia” i rozwiązania reżimu Łukaszenki. Niszczenie niezależnych mediów, rezygnacja z wolnych wyborów, wszechwładza służb specjalnych i wysoki poziom korupcji - to wszystko jak ulał pasuje dziś tak do Białorusi, jak i do Rosji.
Dlatego rosyjskie protesty i hasła są teraz bliźniaczo podobne do białoruskich. Dlatego też Putin bez chwili namysłu wspierał Łukaszenkę, zaś protestujący w Rosji tak samo chętnie się odwołują do białoruskich przykładów. Ten białorusko-rosyjski autorytarny węzeł może się rozwiązać równolegle albo nie rozwiąże się wcale.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
obsesyjnymi i maniakalnymi minusami nie zakrzyczycie prawdy !
Pogadamy trollu jak gostek przebrany za niedzwiedzia wedrze się do rosyjskiego parlamentu...
"Prawda" nie jedno ma imię. Była już sovietskaja prawda też. To ta twoja jest chyba podobna.
prawdy to ty bys smierdzaca onuco nie poznal nawet jakby cie w zopy kopnela
A w SeSzeA Negrów linczujut!
To spie...j.
Kosz.
Putin ma specjalistyczne miejsca odosobnienia na Syberii.
Każdy kto się tam znajdzie, w jakiś sposób uda się mu przeżyć to po powrocie staje zupełnie innym człowiekiem co może poświadczyć Chodorkowski. Po powrocie zupełnie porzucił działalność polityczną.
Parę lat temu aktywiści Greenpeace zajęli szyby naftowe na Morzu Północnym na terytorium Rosji.
Zostali skazani na karę kilku lat pobytu w kolonii karnej na Syberii.Po kilkunastu miesiącach Putin ich łaskawie zwolnił.W tym również naszego rodaka.
Po zwolnieniu całe towarzystwo oddaliło się co sił w nogach z tego kraju i od tej pory działacze tej organizacji szerokim łukiem omijają najmniejszy skrawek terytorium Rosji.
Siła perswazji kolonii karnej na Syberii jest zatem dosyć przekonywująca. Pobyt tam / według interpretacji władz rosyjskich/służy tylko resocjalizacji.
A resocjalizacja w ocenie prawnej państw demokratycznych jest najwyższą wartością w stosowaniu prawa karnego.
Trudno będzie więc zarzucić Putinowi łamanie prawa do resocjalizacji więźniów.
Czas pokaże.
Nie prawda, sprawdź czym się zajmuje Chodorkowski.
W kontekście tego zdania "nieprawda" pisze się razem.
Tak w szkołach uczą.
:)
w zasadzie potwierdziłeś tą tezę.
> niezatapialnej, na razie, łodzi.
_Na_razie_.
Mimo to, mam wrażenie, że jej koniec jest bliższy, niż możnaby się tego spodziewać.