W czwartek wieczorem do mieszkania Niny Bagińskiej w Mińsku próbowało wejść trzech funkcjonariuszy komitetu śledczego. Wszyscy byli w maskach i odmawiali okazania służbowych legitymacji. Tłumaczyli, że chcą przeprowadzić rewizję w części mieszkania, która należy do jej wnuczki Jany.
- Powiedzieli, że mają informacje, iż są tam przechowywane zabronione rzeczy i że jest postanowienie o rewizji - opowiadała Bagińska.
W związku z tym, że wnuczki nie było było w domu, Bagińska nie chciała ich wpuścić, zwłaszcza że nie wylegitymowali się. W rezultacie wezwany został OMON i ostatecznie funkcjonariusze weszli do środka. W trakcie rewizji jeden z nich złamał krzesło.
- Wzięłam to złamane krzesło i uderzyłam go. Jakim prawem łamie meble - opowiadała później Bagińska.
Ostatecznie - po przeprowadzeniu rewizji - funkcjonariusze skonfiskowali jedynie biało-czerwono-białą flagę (historyczne białoruskie barwy zakazane przez Aleksandra Łukaszenkę, który w ich miejsce wprowadził czerwono-zielone), nie zabrali ze sobą Bagińskiej.
Zatrzymano natomiast pięć osób, które na wieść o tym, że odbywa się u niej rewizja, udały się tam, by zademonstrować solidarność ze znaną opozycjonistką.
Emerytka, bohaterka protestów
73-letnia emerytka od wielu lat bierze udział w akcjach protestu przeciwko dyktaturze Aleksandra Łukaszenki, zawsze trzymając w rękach biało-czerwono-białą flagę. Była wielokrotnie zatrzymywana i nękana przez służby specjalne. Połowę jej niewielkiej emerytury zabiera komornik - na poczet wielokrotnie nakładanych na nią kar grzywny.
Od 9 sierpnia, kiedy to reżim sfałszował wynik wyborów prezydenckich na rzecz Łukaszenki i wybuchła wielka fala protestów, Nina Bagińska niemal codziennie bierze udział w akcjach ulicznych w stołecznym Mińsku.
Ta drobna starsza pani stała się jedną z bohaterek protestów (i postacią emblematyczną), kiedy dzielnie nie dawała odebrać sobie biało-czerwono-białej flagi przez kilku potężnych OMON-owców. Została zauważona przez media, pisały o niej najważniejsze światowe tytuły, a tłumy demonstrantów na ulicach Mińska zawsze owacyjnie ją witają.
Łukaszenka: Nie zatrzymujcie Bagińskiej!
W ostatnich tygodniach zaostrzono represje wobec protestujących Białorusinów i wszelki opór stawiany milicjantom pociąga za sobą natychmiastowe zarzuty karne i areszt. Jednak na razie uderzenie milicjanta krzesłem nie sprowokowało retorsji wobec Bagińskiej.
Dwa tygodnie temu, w trakcie jednej z narad z udziałem wyższych rangą urzędników, Aleksander Łukaszenka niespodziewanie wypowiedział się o niej: - Tylko uważajcie, by Niny Bagińskiej nie zabierać z demonstracji. Nie zatrzymujcie jej (...).
Po tej wypowiedzi siłowicy rzeczywiście nie podejmowali prób zatrzymania Bagińskiej. Dlatego wkroczenie służb specjalnych do jej mieszkania było dużym zaskoczeniem.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.