Jak informuje portal Tut.by, Kalesnikawa została w poniedziałek rano w centrum Mińska wciągnięta przez zamaskowane osoby do busa, który następnie odjechał w nieznanym kierunku. Ta była szefowa sztabu wyborczego niedoszłego kandydata na prezydenta Wiktara Babaryki, który został uwięziony przez białoruskie władze, wchodziła również w skład Rady Koordynacyjnej. Jej celem jest rozpisanie nowych wyborów prezydenckich.
Kalesnikawa zniknęła bez śladu
Z informacji portalu wynika, że służby rozpoczęły w poniedziałek zatrzymania innych osób. Kontakt urwał się z Antonem Rodnenkowem, rzecznikiem Rady Koordynacyjnej. Białoruskie ministerstwo spraw wewnętrznych oficjalnie informuje, że nie ma żadnej wiedzy na temat zatrzymanych osób. A w przypadku Kalesnikawej rzeczniczka MSW Wolha Czemodanawa stwierdziła, że „nie może nic powiedzieć” na jej temat.
Według resortu ubiegłego dnia służby zatrzymały podczas protestów 633 osoby. MSW szacuje skalę antyrządowych demonstracji na 31 tys. osób, zdaniem opozycji było ich co najmniej 100 tys.
Władza nazywa demonstrantów kryminalistami
Władze nazywają protestujących przeciwko sfałszowanym w sierpniu wyborom kryminalistami. Rządowa agencja Bielta, relacjonując poniedziałkowe spotkanie Łukaszenki z szefem rządowego komitetu śledczego, pisze, że w ostatnim czasie wzrosła liczba "przestępstw związanych z technologią informacyjną".
Według Białoruskiego Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" wczoraj w samym Mińsku zostały zatrzymane 194 osoby, większość podczas antyrządowych demonstracji. Wśród zatrzymanych byli również inni członkowie Rady Koordynacyjnej.
"Bratnia pomoc" Rosji
Poza Mińskiem w niedzielę służby aresztowały jeszcze demonstrantów w Baranowiczach, Mohylewie, Brześciu i Witebsku.
W poniedziałek Kreml poinformował o planowej wizycie Łukaszenki w Moskwie, jaka ma mieć miejsce za kilka dni. Rosjanie zobowiązali się do "bratniej pomocy" w siłowym rozwiązaniu demonstracji na Białorusi, jeśli Łukaszenka wyrazi takie życzenie. Przed zbrojną interwencją Rosji w tym kraju przestrzegają Amerykanie, grożąc sankcjami.
Unia Europejska i sankcje
Coraz bliżej ich nałożenia na Białoruś jest Unia Europejska. Według Reutersa Bruksela przygotowała wstępną listę 31 osób z otoczenia Łukaszenki (m.in. ministra spraw wewnętrznych oraz jego zastępcę), które zostaną objęte zakazem podróżowania do Unii oraz gdzie zamrożone zostaną ich majątki. Na liście nie ma zaś samego prezydenta, który wciąż może podróżować do Unii.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Za zajęcie Krymu sankcje już są kilka lat. Będą kolejne, trudno. Siła nacisku = zero.
Sankcje, żeby nie mieli co jeść i dostali pomoc humanitarną z Rosji?
Putin i jego doradcy weszli do gry.
Putin to by truł. Chociaż może Łukaszenko nie daje rady ubłagać Putina o "chociaż troszeczkę nowiczoka".
wytaerp będzie Ciebie zaraz pytał, czy są wyroki sądowe w tych sprawach.
To dane z Rossiji?
No i co z tego wynika?
A co ma piernik do wiatraka, głupcze?
A u was Murzynów biją! Tak, tak, znamy ten argument rosyjskich trolli.
Nie karmić trolla, kosz!
Może jesteś tylko głupi, a może ...upę masz w miejscu głowy. Nieweryfikowalne.