Artykuł aktualizowany
W środę narodziła się nowa forma protestu - kobiety ustawiały się w tzw. łańcuchy solidarności, protestując w ten sposób przeciwko przemocy milicji. Podobnie jak wcześniej protestujący wychodzili na ulice późnym popołudniem.
Po godz. 22 reporterzy Biełsatu podali, że w całym Mińsku trwa brutalna pacyfikacja protestów. W niektórych częściach miasta ludzi rozpędzało wojsko. Słychać było wystrzały. "Na każdą eksplozję granatów hukowych ludzie odpowiadają okrzykami: Niech żyje Białoruś!" - czytamy. W dzielnicy Kamienna Górka protestujący ustawili prowizoryczną barykadę.
Protest przeciw sfałszowanym wyborom prezydenckim i brutalności służb pacyfikujących demonstracje. Mińsk, 12 sierpnia 2020 Fot. AP
- Aktywiści, którzy w sobotę byli naszymi przewodnikami, radzą nam nie wychodzić. Całe miasto sterroryzowane. Mówi się, że polują na dziennikarzy - relacjonował z Mińska korespondent portalu OKO.press.
Aleksijewicz do Łukaszenki: Odejdź, póki nie jest za późno
Zdaniem białoruskiej noblistki Swiatłany Aleksijewicz władze wypowiedziały wojnę własnemu narodowi. Pisarka wezwała Aleksandra Łukaszenkę do ustąpienia. - Widzę, jak na moich oczach radykalizuje się społeczeństwo. Tego, jak zachowuje się OMON, nikt nie mógł sobie nawet wyobrazić. Po prostu wyłapują ludzi na ulicy. Zatrzymani siedzą w halach sportowych bez jedzenia i wody. A najważniejsze jest to, że to absolutnie pokojowo nastawieni ludzie. Nikt wokół siebie nie widzi tych, którzy kochają Łukaszenkę, i tych, którzy bronili go tak jak wcześniej. Odejdź, póki nie jest za późno, zanim nie wtrącisz narodu do strasznej otchłani, do otchłani wojny domowej. Odejdź – mówiła w wywiadzie dla Radia Swoboda.
Kolejna ofiara brutalności milicji
Niezależne media podały, że w Homlu po zatrzymaniu i przetrzymywaniu w więziennym samochodzie zmarł 25-letni Aleksander Wikhor. Biełsat informuje, że w dzień wyborów chłopak jechał na randkę, zupełnie nie interesował się polityką. W aresztach brakowało miejsc, więc mimo upału był przetrzymywany w radiowozie. Miał kłopoty z sercem, zaczął prosić o pomoc. Milicjanci uznali, że jest chory psychicznie, i zawieźli go do szpitala psychiatrycznego. Dopiero tam wezwano karetkę, ale było już za późno, by go uratować.
- Straciłam dziecko, straciłam obywatela Republiki Białorusi. Głosowałam na tego prezydenta, głosowałam za porządkiem w naszym kraju - mówi portalowi TUT.by matka Aleksandra, Swietłana.
Agencja AFP podała, że białoruskie władze potwierdziły informacje o śmierci zatrzymanego.
Białorusini znów na ulicach
Podobnie jak we wtorkowy wieczór ludzie gromadzili się w środę w mińskiej dzielnicy Kamienna Górka. Reporterzy Biełsatu informowali o dużej liczbie milicyjnych busów w tych okolicach. Pisali też, że wielu protestujących miało ze sobą białe balony.
Około tysiąca osób zgromadziło się w okolicach stacji Puszkinska. Pobliskie ulice były przez dłuższy czas zakorkowane, samochody próbowały zablokować dojazd do stacji milicyjnym więźniarkom. TUT.by opublikował na swoim Twitterze materiał z zatrzymań, do których doszło w okolicach stacji. Portal podał, że milicja nie ruszała kobiet, które stoją tam w łańcuchu solidarności.
Kolejne aresztowania dziennikarzy
Trwały zatrzymania dziennikarzy. Aresztowano dwójkę dziennikarzy Biełsatu: Lubou Łuniową i Zmiciera Sołtana. Reporterzy nagrywali wideo z okna samochodu. Biełsat podaje też, że brutalnie pobito Witala Cyhankowa – komentatora politycznego i dziennikarza Radia Swoboda. – Samochód zatrzymał funkcjonariusz drogówki, kazał wyjść z auta. Odmówiłam. Milicjant zaczął opuszczać okno, przystawił mi do głowy pistolet i kazał wychodzić. Dlatego ruszyłam z miejsca – opowiadała żona dziennikarza. – Otoczyło nas kilka samochodów drogówki, Witala wyrzucono z samochodu, pobito i rzucono na asfalt. Teraz jesteśmy na komisariacie.
Z pracy w mediach państwowych zrezygnowała w środę piątka dziennikarzy.
Polscy senatorowie apelują do Łukaszenki
W środę rezolucję ws. wydarzeń na Białorusi przyjął polski Senat. Wzywa władze w Mińsku do zaprzestania represji i nawiązania dialogu z obywatelami.
Senatorowie zwrócili się też do prezydenta i rządu RP o wywarcie nacisku na białoruskie władze oraz zwołanie Rady Bezpieczeństwa Narodowego. Chcieliby, by polskie władze przedstawiły, jakie działania podejmą na rzecz wsparcia Białorusinów domagających się wolności i demokracji. A także by rząd omówił stan przygotowań Polski do przyjęcia Białorusinów, którzy mogą szukać u nas schronienia. Senat apeluje o "szczególne w obecnej sytuacji" wsparcie dla niezależnych mediów i międzynarodowych organizacji praw człowieka.
Protest mińskich lekarzy
W środę zaprotestowali lekarze. Jak podaje niezależny portal TUT.by, zebrali się przed budynkiem Uniwersytetu Medycznego w Mińsku. Przyjechali z różnych stołecznych szpitali, by zaprotestować przeciwko przemocy władzy. Wzięli ze sobą plakaty m.in. z napisami „Medycy przeciwko przemocy” i „Stop przemocy”. Potem założyli białe fartuchy i ustawili się wzdłuż alei Dzierżyńskiego. Mówią, że nie zamierzają wykrzykiwać żadnych haseł.
Do protestujących przyjechał minister zdrowia Vladimir Karanik. Zaproponował rozmowy w auli uniwersytetu, odmówili i zostali na ulicy.
W środę przed południem setki kobiet stanęły w milczącym łańcuchu w centrum Mińska. Większość była ubrana na biało, trzymały też w rękach białe kwiaty. Ich manifestacja była wyrazem solidarności z tymi, którzy cierpią teraz z powodu przemocy. Milicja ściągnęła na miejsce protestu więźniarkę, ale nie zdecydowała się na interwencję. Podobne manifestacje zorganizowano także w innych miastach.
Protest przeciw sfałszowanym wyborom prezydenckim i brutalności służb pacyfikujących demonstracje. Mińsk, 12 sierpnia 2020 Fot. AP
MSW przyznaje, że użyło ostrej amunicji
Białoruskie MSW poinformowało, że we wtorek w Brześciu milicja po raz pierwszy użyła ostrej amunicji przeciw uczestnikom protestów. - Agresywna grupa obywateli zaatakowała milicjantów. Nie powstrzymały ich strzały ostrzegawcze. Aby chronić życie i zdrowie milicjantów, użyto broni. Jeden z napastników został ranny - powiedziała rzeczniczka MSW Olga Chemodanowa. Na zdjęciach udostępnianych w białoruskich mediach społecznościowych widać mężczyznę z plamą krwi na brzuchu. W środę na chodniku ze śladami krwi mieszkańcy Brześcia zostawiali kwiaty.
Białoruski OMON uderza, w kogo popadnie
Milicja, wojsko i OMON stosują brutalną przemoc, pałki, kule gumowe, granaty hukowe i błyskowe. Atakują, gdziekolwiek napotkają grupkę ludzi. Wybijają szyby w autach trąbiących na znak poparcia dla protestujących. Aresztują też dziennikarzy i opozycjonistów, którzy mogliby stworzyć przywództwo ruchu demokratycznego. W środę w Mińsku zatrzymano m.in. pięciu byłych członków sztabu niedoszłego kandydata na prezydenta Wiktara Babaryki osadzonego od niemal dwóch miesięcy w areszcie KGB.
– Tysiące osób szukają swoich bliskich, którzy zaginęli podczas protestów. Areszty są przepełnione, milicja nie informuje rodzin o zatrzymaniu, a zatrzymanemu odmawia kontaktu z bliskimi – mówi Andriej Stryżak z niezależnej, broniącej praw człowieka organizacji Wiesna.
Białorusini protestują od niedzieli przeciwko sfałszowanym wynikom wyborów prezydenckich. Zgodnie z nimi Aleksander Łukaszenka, który rządzi krajem od 1994 roku, miał zdobyć 80 proc. głosów. Protesty są brutalnie rozpędzane przez milicję. Władze informują, że przez trzy ostatnie dni zatrzymano ponad 6 tys. uczestników demonstracji, 250 manifestantów zostało rannych, zginął jeden mężczyzna.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Mieliśmy farta raz na milion że ktoś nas chciał w NATO i UE. Nie zmarnujmy tego, bo następnym razem każdy oleje nasze aspiracje
Lepiej, żeby wprowadzić odpowiednie zakazy w Polsce, póki jeszcze można!
Od 2015 r. już nie można. Nie zauważyłeś?
Być może naprawdę to ostatni moment!
Tak się zdenerwowałeś, że wypiłeś latte bez mleka. To ty Zandberg?
Straszny sku...el z ciebie.
Zresztą Ziobro, Wójcik, Szymczak i Marczak też mówią o brutalnych atakach na naszą szlachetną milicję. Paraleizm rozumowania paranoicznie niebezpieczny!
typowe dla dyktatury wrzutka z aresztem, narastający protest i pacyfikacja, a jednocześnie strojenie się w piórka kochających wolność i demokrację i jeszcze do tego brak elementarnej logiki bo, że wykorzystano ich do ziobrowskiej prowokacji to widać gołym okiem. Areszt był niepotrzebny bo było nagranie, zatrzymać też nie chcieli gdy dobrowolnie prosiła policjantów potrzebny był spektatularny efekt mrożący, potem też kilka godzin wożono aresztowanych by "niezwłocznie" postawić im zarzuty. Jednym słowem wierchuszka policji realizuje polityczne cele ziobry i spółki uczestnicząc w prowokacji i najgorzej na tym wychodzą funkcjonariusze nie mówię o pseudo bo dla takich to woda na młyn.
Taki jeden pwiedział jak: "800 rubli".
Naród to wspólnota urojona. Dasz prymitywom trochę kasy, przywilejów, władzy i będą wiernie służyć.
Zawód policjanta często bywa pokrewnym do zawodu ulicznicy. Jeszcze niżej w hierarchii etycznej stoją milicjanci. Potem są już tylko tituszki i inne wynajęte zbiry po cywilu.
Policja w Białorusi doskonale wie, że wylecą z pracy i żadnej nie znajdą jak Łukaszenko przestanie być prezydentem. To jest walka o byt. Miejmy nadzieję ze WoT nie wpadnie na taki sam pomysł.
WOT chto?
Już wpadł...
ht tps://twitter.com/hashtag/%D0%96%D1%8B%D0%B2%D0%B5%D0%91%D0%B5%D0%BB%D0%B0%D1%80%D1%83%D1%81%D1%8C?src=hashtag_click&f=live
Łajat arp jak śnięty karp coś tam ględzi sam nie wie co, byle jakiś ruch wokoło wtedy wie że jednak nadal żyje, a nie sen to ?
Cynizm stulecia.
Paszoł won!
Chory człowieku! Daj sobie spokój choćby z powodu szacunku dla ofiar. Nie kompromituj się.
Milicjanci - pałkami "leczą" z zaufania do władzy. Tylko z demokracji pałki nigdy nie "wyleczą", wprost przeciwnie...
A kto więcej zarabia? Zgadnijcie..