Według wstępnych wyników niedzielnych wyborów prezydenckich na Białorusi urzędujący prezydent Alaksander Łukaszenka otrzymał 80,2 proc, głosów, a jego główna rywalka Swiatłana Cichanouska - 9,9 proc. - poinformowała w poniedziałek Centralna Komisja Wyborcza. Oddano też ponad 6 proc. głosów nieważnych. Frekwencja wyniosła 84,23 proc.
Sztab Cichanouskiej nie uznał wyników wyborów ogłoszonych przez CKW. - Uzyskane przez nas dane nie są zgodne z tymi, które ogłoszono - powiedziała Cichanouska dziennikarzom. Jej zdaniem, to ona zwyciężyła w niedzielnych wyborach prezydenckich na Białorusi.
Cichanouska w niedzielę wieczorem nie udała się do centrum Mińska z obawy o bezpieczeństwo ludzi i aby nie dać pretekstu do prowokacji. A tam trwał już protest osób, które uważają, że wyniki wyborów zostały sfałszowane.
Starcia w cały kraju
Po ogłoszeniu wyników w Mińsku zebrało się tysiące demonstrantów. Centrum miasta zostało obstawione przez milicję i wojska wewnętrzne MSW - podaje Biełsat. W mieście trwają starcia uczestników protestu ze służbami. Zatrzymano już kilkadziesiąt osób. Milicja i oddziały OMON rozbijają demonstracje. Do tłumienia protestów użyto granatów hukowych, gumowych kul, armatek wodnych i gazu łzawiącego. Ludzie uciekali przed nacierającym OMON-em. - Faszyści! - krzyczał w ich stronę tłum. Reuters podaje, że na miejscu protestów było widzianych kilka karetek pogotowia. Na jednym z nagrań widać, jak policyjna furgonetka wjeżdża w protestujących. Niezależne białoruskie media informują o rannych.
W poniedziałek rano Reuters poinformował, że w starciach demonstrantów z policją zginęła co najmniej jedna osoba (to najprawdopodobniej mieszkaniec Gdańska), a kilkadziesiąt zostało rannych. 3 tys. protestujących osób zostało zatrzymanych przez siły rządowe: tysiąc - w samym Mińsku, reszta - w ponad 30 miastach całej Białorusi.
Reuters informacje o ofierze śmiertelnej podał na podstawie danych przekazanych przez Valentina Stefanovica z centrum praw człowieka Wiasna w Mińsku. Białoruskie MSW twierdzi, że w wyniku zamieszek nikt nie zginął, a informację o zabitym nazywa "fejkiem". Natomiast - zdaniem MSW - rannych zostało 40 milicjantów.
Białoruskie władze wszczęły już śledztwo "w sprawie zamieszek i aktów przemocy wobec funkcjonariuszy MSZ". – Podczas oględzin odnotowano wykorzystanie jako narzędzi przestępstwa kontenerów na śmieci, ławek, pałek, kamieni brukowych oraz substancji łatwopalnych – powiedział szef Komitetu Śledczego Iwan Naskiewicz. Szef Komitetu nie zdradził liczby osób, wobec których wszczęto postępowania. Wyjaśnił, że część osób, które brały udział w zamieszkach, jest wciąż identyfikowana. W miejscach, w których odbyły się zamieszki pracuje ok. 100 śledczych.
Jak wyglądały zamieszki?
Z różnych stron miasta szły marsze. Uczestnicy skandowali: "Łukaszenka, odejdź", "jeden za wszystkich, wszyscy za jednego", "wierzymy, możemy, zwyciężymy", "Łukaszenka, wyjdź do nas". Samochody trąbią na znak poparcia dla protestujących, w autach ludzie wywieszają zakazane biało-czerwono-białe flagi. - Jestem tu, bo chcę żyć w wolnym kraju - powiedział "Wyborczej" Paweł, uczestnik protestu.
Atmosfera jest bardzo napięta. Prawie cała Białoruś została odcięta od internetu. Drogi do Mińska zostały zamknięte.
W Brześciu ludzie skandowali: "Niech żyje Białoruś". Radia Swaboda podaje, że do zatrzymań doszło też w Witebsku. W Mohylewie milicja rozpędziła protestujących - poinformował portal Tut.by.
Po godzinie 2 w nocy czasu białoruskiego demonstranci w Mińsku zaczęli się rozchodzić.
MSA potwierdza zastosowanie "specjalnych środków"
Białoruskie MSW potwierdziło w nocy z niedzieli na poniedziałek zastosowanie „specjalnych środków" przeciwko uczestnikom demonstracji w Mińsku. - Funkcjonariusze służb stojących na straży prawa byli zmuszeni zastosować specjalne środki przeciwko uczestnikom zamieszek. Zastosowano specjalną technikę i granaty hukowe – powiedziała rzeczniczka MSW Białorusi Wolha Czemadanawa. Według niej sytuacja w Mińsku „jest pod kontrolą", a w mieście zastosowano wzmożone środki bezpieczeństwa.
Główna rywalka Łukaszenki Swiatłana Cichanouska zaapelowała do swoich zwolenników i białoruskich służb o powstrzymanie się od przemocy. Oświadczyła, że odpowiedzialność za wydarzenia na ulicach Mińska ponoszą władze, które „nie są w stanie zapewnić bezpieczeństwa obywatelom i w znaczniej mierze sprowokowały taką sytuację".
Na Białorusi zamieszki po ogłoszeniu sondażowych wynkków wyborów. Główna rywalka Łukaszenki Swiatłana Cichanouska (na zdjęciu) zaapelowała do swoich zwolenników i białoruskich służb o powstrzymanie się od przemocy. Mińsk, 9 sierpnia 2020 Fot. AP
– Chcę poprosić milicję i wojsko, aby pamiętali o tym, że są częścią narodu. Chce też poprosić swoich wyborców: unikajcie prowokacji, nie trzeba dawać powodu do stosowania wobec was przemocy – podkreśliła Cichanouska.
Apel prezydenta Dudy do Łukaszenki
Premier Mateusz Morawiecki zaapelował do szefa Rady Europejskiej Charlesa Michela i przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen o zwołanie nadzwyczajnego szczytu Rady Europejskiej w sprawie sytuacji na Białorusi.
Michel napisał na twiterze: "Przemoc wobec protestujących nie jest odpowiedzią Białorusio. Wolność słowa, wolność zgromadzeń, podstawowe prawa człowieka muszą być przestrzegane". Z nieoficjalnych informacji PAP wynika, że szef Rady Europejskiej Charles Michel nie wyklucza, iż temat Białorusi może pojawić się na szczycie UE w Brukseli we wrześniu.
Do białoruskich władz wspólnie zaapelowali prezydenci Polski i Litwy Andrzej Duda i Gitanas Nauseda. - "Wzywamy do powstrzymania się od przemocy i do respektowania podstawowych wolności, praw człowieka i obywatela, w tym praw mniejszości narodowych i wolności słowa. Wierzymy, że dialog stanowi zawsze najlepszą metodę zapewnienia rozwoju społecznego oraz dyskusji na temat reform i działań politycznych" - napisali prezydenci we wspólnym oświadczeniu.
Duda i Nauseda uważają, że w interesie Białorusi leży bliska współpraca z Unią Europejską, dlatego "pozostajemy w gotowości do dalszego wspierania Białorusi na drodze do pogłębiania relacji ze zjednoczoną europejską rodziną".
Zaniepokojenie wydarzeniami na Białorusi wyraziło też polskie MSZ, które pisze o "brutalnej pacyfikacji powyborczych manifestacji". - "Ostra reakcja sił porządkowych, użycie siły wobec pokojowo protestujących, arbitralne areszty są nie do zaakceptowania. Apelujemy do władz Białorusi, by zaprzestały działań eskalujących sytuację i zaczęły respektować podstawowe prawa człowieka" - czytamy w oświadczeniu MSZ.
Opozycja: "Polska musi być bardziej aktywna"
Jednak opozycja uważa, że polskie władze powinny bardziej zaangażować się w wydarzenia na Białorusi. - "Konieczna jest interwencja Komisji Europejskiej, Rady Europy i Parlamentu Europejskiego. Tak, jak w przypadku Ukrainy i Gruzji, to polski prezydent i rząd powinni inicjować aktywność Europy" - napisał były szef Platformy Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.
Zdaniem posła KO Michała Szczerby (przebywa w Mińsku i na żywo obserwował wybory) Polska i UE powinny być bardziej aktywne. "Mam wrażenie, że polski rząd przespał ostatnie kilka miesięcy, kiedy to naród Białorusi się przebudzał, kiedy bardzo chciał zmiany" - powiedział poseł w programie Tłit WP.
Zdaniem Szczerby "dzisiaj jest potrzebna reakcja, ale Białorusini wzięli na siebie 100 procent walki o wolną, europejską i demokratyczną Białoruś i muszą mieć czytelny sygnał z Unii Europejskiej, że jest z nimi".
Natomiast poseł KO Paweł Zalewski zawnioskował do marszałek Sejmu o zwołanie Komisji Spraw Zagranicznych w celu przedstawienia przez MSZ oceny sytuacji na Białorusi i informacji o związanych z nią działaniach polskiego rządu.
Protesty pod ambasadami Białorusi
Tłum zgromadził się też przy ambasadzie w Warszawie. Białorusini czekali nawet kilka godzin, żeby wziąć udział w wyborach, ale ambasada nie przedłużyła głosowania. Białorusini zorganizowali równolegle swoje alternatywne wybory, niemal wszystkie głosy oddano na Cichanouską. Łukaszenka dostał trzy.
Protest odbył się również przed białoruską ambasadą w Moskwie.
Białoruś: Łapanki na ulicach Mińska
W Mińsku napięta atmosfera trwa od soboty: po południu na ulicach białoruskiej stolicy doszło do łapanek, przypadkowi przechodnie byli brutalnie zatrzymywani przez milicjantów w cywilu, na drogach pojawił się sprzęt wojskowy, milicyjne autobusy i duża liczba umundurowanych funkcjonariuszy.
W niedzielę napięcie tylko eskalowało. Władze wygłuszyły internet, by utrudnić komunikację i relacjonowanie ewentualnych protestów (o godz. 14 sieć działała już tylko w domach na stałych łączach).
Wczesnym popołudniem funkcjonariusze powalili na ziemię i zabrali w nieznanym kierunku m.in. dziennikarzy niezależnej rosyjskiej telewizji Dożd, wśród nich korespondenta Władimira Romińskiego. Chwilę wcześniej reporterzy rozmawiali z jedną z trzech liderek sztabu Cichanouskiej Marią Kolesnikową. Z kolei Weronika Cepkało, żona Walerego, niedoszłego kandydata na prezydenta, wyjechała do Moskwy, co potwierdził jej mąż (który już wcześniej wyemigrował).
Zatrzymano również czterech dziennikarzy Biełstatu: Irynę Slaunikaw, Kaciarynę Tkaczenkę, Alesia Kajrysa i Alaksandra Sajenkę.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Taki ciepły człowiek, może także dlatego, ze dzięki niemu tysiące uchodźców politycznych z Białorusi zasiedliło Polskę dostając azyl i obywatelstwo?
Nawet przykład im daliśmy:
""Ostra reakcja sił porządkowych, użycie siły wobec pokojowo protestujących, arbitralne areszty są nie do zaakceptowania [...]" - czytamy w oświadczeniu MSZ".
Zupełnie jak u nas.
Każdy może się mylić.
tam też milicja tłucze ludzi za parę miedziaków, jak u nas...
Wiele kart nie dało się wynieść po drabinie. Kaczystan podobnie robił.
Na razie tylko Exit Poll, więc jeszcze nie wszystko stracone!
Na TT jest post niezależnego źródła, które mówi o 77% dla Cichanouskiej. Nie wiadomo na ile to wiarygodne, ale na pewno bardziej niż prawie 70 % dyktatora, którego już prawie nikt nie lubi.
Wyniki rządowego late pool wskazują na 107 procent dla Łukaszenki
No nie. Pisowcy sfałszowali wybory na "przyzwoitym" poziomie.
już Ziobro blokch startowych, pokazał nam w piatek jaki ma pomysł na dialog ze społeczeństwem jak zajmie miejsce po JK
O 4 czerwca 1989 r. słyszałeś?
Strajk generalny
to zawoalowany apel do zwolenników kanapy w związku z oczekiwaną długością życia Sfilcowanego Sułtana?
demodamas już ruszył.
Ten, co sobie nick ustawia także.
I JEST stawiana, czyż nie, panie Kaczyński?
Ach, jak to dobrze...
W jakim pięknym kraju żyjemy...
(na tle Białorusi).
kompleksy jakieś masz, czy co?
Ależ nie mam żadnych, ale to absolutnie żadnych kompleksów. Przecież Polska może być stawiana całemu światu za wzór powszechnych (...) i równych wyborów prezydenckich.
I jest stawiana, czyż nie, Azzo:)?
Kaczyński okazał się ludzkim panem. Mógł sprawić że Duda wygrałby z 80% poparciem w I turze, a zadowolił się tylko 51% poparciem.