Epidemia koronawirusa w Polsce i na świecie. Czytaj relację na żywo z 12 marca >>>
„Gdybym wiedziała, co się wydarzy, nie przejęłabym się naganą – mówi dr Ai Fen, szefowa oddziału ratunkowego Centralnego Szpitala w Wuhanie, kolebce epidemii. – Mówiłabym o tym [koronawirusie], gdzie i komu by się, do diaska, dało.
Od wtorku, gdy wywiad z lekarką ukazał się na łamach pekińskiego magazynu „Renwu”, w chińskim internecie trwa zabawa w kotka i myszkę. Cenzura go zdejmuje, internauci rozsyłają zrzut ekranu albo maskują treść wywiadu wśród emotikonek, albo korzystają z transkrypcji fonetycznej mandaryńskiego.
Lekarka opowiedziała, co się działo w jej szpitalu, gdy w grudniu pojawili się pierwsi chorzy z objawami nieznanej zarazy. Nowy wirus nie reagował na żaden lek. Ai Fen zaalarmowała przełożonych, którzy kazali jej milczeć. Zdecydowała się na wywiad, dopiero gdy epidemia pochłonęła życie czterech jej kolegów, w tym 34-letniego Li Wenlianga.
30 grudnia, czyli już po tym, jak zetknęła się z pacjentami z dziwnymi objawami, do szpitala trafiły wyniki testów laboratoryjnych z opisem. Ai Fen przeczytała kilka razy diagnozę, wychwytując słowa „koronawirus SARS”. Podkreśliła słowo „SARS”, zrobiła zdjęcie wyników i wysłała je koledze z innego szpitala. Do wieczora dotarły one do wielu lekarzy, w tym do Li Wenlianga.
Tego samego wieczora dyrekcja szpitala ostrzegła lekarkę, by nie przekazywała żadnych wiadomości o tajemniczym zarazku i „nie wywoływała paniki”. Dwa dni później – pisze „The Guardian” – Ai została wezwana przez szefa komisji dyscyplinarnej szpitala, który udzielił jej reprymendy za „szerzenie pogłosek” i „działanie na szkodę stabilizacji".
Do milczenia zobowiązano cały personel szpitala. Dla utrzymania spokoju wśród pacjentów przykazano lekarzom, by nie nosili maseczek i okryć ochronnych. Ai postanowiła złamać ten zakaz i kazała im zakładać okrycia pod fartuchami.
– Fałszywe informacje o tym, że wirus jest pod kontrolą i nie jest przekazywany od człowieka do człowieka, sprawiły, że lekarze i pielęgniarki działali po ciemku. Starali się robić, co mogli, by leczyć chorych, ale nie mieli pojęcia o epidemii. A kiedy już sami zachorowali, nie mogli o tym nawet poinformować – powiedziała Ai w innym wywiadzie udzielonym pekińskiej gazecie „Caixin”, która również dotarła do jej szpitala.
O tym, że w Wuhanie ma miejsce transmisja zarazka od człowieka do człowieka, władze chińskie oficjalnie poinformowały dopiero 21 stycznia. W tym czasie na dyżurze szpitala Ai pojawiało się dziennie 1523 chorych, trzy razy tyle co normalnie. Przedstawiali dziwne objawy, a niektórzy szybko umierali.
W ciągu następnych dwóch miesięcy z 4 tys. osób zatrudnionych w centralnym szpitalu w Wuhanie zachorowało 230 lekarzy i pielęgniarek. Czterech lekarzy zmarło. Jednym z nich był Li Wenliang, który stał się wkrótce słynny w całych Chinach jako bohater. Lekarz zaraził się od pacjenta.
Epidemia koronawirusa, który jest już obecny w co najmniej 117 krajach, w Chinach powoli przygasa. W środę liczba nowych infekcji spadła do 15. Nowe przypadki zlokalizowane są w Hubei. Do tej pory w Chinach zachorowało 80 980 osób, zmarły 3173, a 62 887 wyzdrowiało.
Te liczby robią wrażenie, ale wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, np.: ilu z chorych wypisanych do domu jest naprawdę wyleczonych?
„Caixin” opisuje przypadek 36-letniego mężczyzny chorego na COVID-19, który zmarł pięć dni po wyjściu ze szpitala. U pacjenta ustąpiły symptomy, ale szpital, który nie chciał ryzykować, skierował go na dodatkową dwutygodniową kwarantannę kontrolną. Miał ją odbyć w jednym z hoteli w Wuhanie i opuścić go 10 marca jako w pełni wyleczony. Jednak dwa dni przed powrotem do domu nagle źle się poczuł i zmarł z powodu niewydolności oddechowej. To nie pierwszy niepokojący przypadek w Chinach, bo takich doniesień jest więcej.
Milczy o nich propaganda chińska, która opisuje wojnę z wirusem jako heroiczną kampanię ludową z przewodniczącym Xi na czele. Uporanie się z wirusem ma być dowodem wyższości chińskiego systemu autorytarnego, który potrafił narzucić rygorystyczne środki prewencji, zamknąć przez tygodnie w domu blisko 60 milionów mieszkańców Hubei i objąć setki milionów innych rygorystycznymi ograniczeniami.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
robily dokladnie to samo.
Ja się dziwię że masz odwagę pisać nawet o Chinczykach.
a ty skąd?
Dokladnie. Dopiero w tym tygodniu przestano Wlochom mowic ,zeby sie nie martwili bo to tylko grypa. A u has co robi sie kilka testow aby mic w temewizji powiedziec , ze zwyciezamy, ze nie jest tak zle , a wszystko pod kontrola
Dzieciaku!
Wytłumacz proszę, co to jest hinczykom?
Czyli to nasza całkiem bliska przyszłość.
Dlaczego minusujecie ten post? Logika wyciagania wnioskow zawodzi? Wiekszosc rzadow ukrywa zagrozenia a dulszczyzna widac tu na calego!
Gdyż to wpis typu "a u was towarzysze to biją murzynów".
A PiS ten rachunek wyegzekwuje? Puknij się w swój pusty czerep!
PiS zajmie się tym zaraz po wyegzekwowaniu bilionów euro odszkodowania od Niemców.
Ty sam(a) jestes z laboratorium.