- Od wybuchu ponad dwa tygodnie temu epidemii zmarły 463 osoby, a wyzdrowiały 724 - poinformował w poniedziałek podczas wieczornej konferencji prasowej szef włoskiej obrony cywilnej, komisarz Angelo Borelli.
Spośród prawie 8 tys. zakażonych w całym kraju aż 5 tys. 469 pochodzi z regionu Lombardia.
Zamknięte szkoły, muzea i teatry. Alitalia, największy włoski przewoźnik, odwołał wszystkie loty z Malpensy, głównego mediolańskiego lotniska.
O godz. 18 pustoszeją ulice lombardzkich miast, bo to region najbardziej dotknięty epidemią COVID-19 i jest to jedno z postanowień ostatniego rządowego dekretu. Zamykają się nawet – z własnej inicjatywy - księgarnie słynnej sieci Feltrinelli. Opustoszał plac wokół głównej katedry w Mediolanie, lombardzkiej stolicy, zawsze pełen turystów i przechodniów.
Lokalne szpitale z coraz większym trudem stawiają czoła epidemii. W niedzielę przybyło prawie 770 nowych zakażonych (ich łączna liczba, jak podał Giulio Gallera, asesor zdrowia Lombardii, wynosiła w niedzielę prawie 4,2 tys.). Lekarze szpitali w Cremonie i Bergamo, należących do najbardziej zagrożonych gmin w regionie, ogłosili alarm.
„To wojna. W ciągu ostatnich 48 godzin spałem przez trzy godziny – napisał jeden z lekarzy z Bergamo. – Cała masa lekarzy z naszego szpitala jest na kwarantannie”.
Nie lepiej jest w samym Mediolanie, gdzie liczba zakażonych wynosi 171. Z trudem tworzone są miejsca dla nowych pacjentów, ale jak wyjaśnia Antonio Pesenti z tamtejszej polikliniki, „do każdego nowego łóżka potrzebni są nowi profesjonaliści zdolni zająć się pacjentem. Tych nie ma”.
Od poniedziałkowego poranka ograniczono wstęp do głównego sądu w Mediolanie, ponieważ w ostatnich dniach odnotowano kilka przypadków zakażeń wśród sędziów. Każdy wchodzący do budynku musi przedstawić wiarygodny powód wizyty. Związek mediolańskich adwokatów wydał okólnik wzywający ich do pracy w domach oraz żeby spotkania twarzą w twarz z klientami czy kolegami zastąpili wideokonferencjami.
Ogłoszony przez rząd w nocy z soboty na niedzielę dekret rozszerzył „strefę czerwoną” (w istocie teraz zmieniono jej nazwę na „strefę pomarańczową”) na całą Lombardię oraz przylegające do niej prowincje Piemontu oraz niektóre w regionach Wenecji Euganejskiej i Emilii-Romanii. Wzbudziło to popłoch wśród wielu mieszkańców, również pracujących tu lub studiujących Włochów z innych części kraju. Część z nich, zamiast zgodnie z rządowym poleceniem pozostać w ograniczonej strefie, postanowiła przedostać się na południe.
Gubernatorzy wszystkich regionów południowych, a także Toskanii, zaapelowali do „uciekinierów”, by wracali na północ, a jeśli już znaleźli się poza zagrożoną sferą, by poddali się autokwarantannie w domach.
„Drogi nieodpowiedzialny Włochu z południa, który w sobotę wieczorem »uciekłeś« z północy, zanim pasterz zamknął ogrodzenie, dokąd uciekłeś? Uciekłeś, myśląc, że to jest właśnie to, co należy zrobić: wrócić do mamy, by być w ciepełku domowym?” – zwraca się w pełnym gniewu liście Catena Fiorello z dziennika „La Stampa” do tych, którzy na wieść o ograniczeniu ruchu wokół Lombardii postanowili wrócić do rodzinnych domów na południu.
I kontynuuje: „Najpierw północ wydawała się cudowna, Mediolan fantastyczny, jest tu praca, wszystko świetnie działa, szpitale są wyjątkowe, mieszkańcy życzliwi (...). A teraz zwrócę się do was, drodzy rodzice dzieci z południa: wasze dzieci spędzają całe miesiące z dala od waszych troskliwych ramion pełnych miłości, kiedy w miastach na północy studiują. Nie potrzebują wtedy waszego ciepła ani waszego makaronu z sosem pomidorowym przygotowywanym w waszych domowych kuchniach. Wtedy wystarcza im telefon. Dlaczego właśnie teraz, kiedy sytuacja jest trudna, kiedy każdy z nas musi się wysilić, poczuli wasz brak – uczucie, które może spowodować dramatyczne skutki? Kto sprawdzi, czy naprawdę poddali się dobrowolnej kwarantannie?”.
Cetena Fiorello przypomina, że „każdy nieświadomy tego, że jest nosicielem, zaraża dwie, trzy, cztery osoby naraz”. I dodaje: „Wystarczyło niewiele, naprawdę niewiele. Parę tygodni. A okazuje się, że nic nie zrozumieliście. Będziecie mieli odwagę wrócić na północ?”.
W samych „strefach pomarańczowych” dekret, a za nim rozporządzenie szefowej MSW Luciany Lamorgese przewidują ograniczenia ruchu. Przemieszczać się można tylko z powodu pracy, „w sytuacjach konieczności” oraz z powodów zdrowotnych. Rozporządzenie przewiduje np. kontrole stanu zdrowia pasażerów na stacjach kolejowych oraz zaświadczeń o powodach podróży.
Lamorgese nakazała prefekturom w całym kraju wzmożone kontrole w „obszarach o największym ryzyku zakażenia”. Podobnej kontroli są też poddawani pasażerowie samolotów oraz statków rejsowych w Wenecji. Inna sprawa, że lotniska pustoszeją, a pasażerowie statków wycieczkowych – jak donoszą stacje telewizyjne – mogą oglądać Wenecję już tylko z pokładu, gdyż zabroniono cumowania. Do patrolowania prowincji Wenecja skierowano 80 dodatkowych funkcjonariuszy policji i karabinierów. Kontrolowane są już główne drogi wjazdowe do Mediolanu.
Tymczasem na uniwersytecie w Turynie, zamkniętym jak wszystkie inne szkoły w kraju, rozpoczęły się obrony prac magisterskich – przez internet.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Walking Dead ...
Nasi tez ociekają ze szpitali,
ale po odkażający spirytus
do celów wewnętrznych.
Nie można wklejać linków, niezależnie od podlinkowanych treści. Taka tu zasada panuje, pewnie dla odciążenia cenzorów..
Żadnych linków się nie da wklejać. Taka zasada. Ale mapka ciekawa.
Można wkleić na luziku każdy link, tylko trzeba usunąć prefix protokołu.