Prace nad szczepionką zaczęły się w styczniu, kiedy Chińczycy udostępnili informacje o kodzie genetycznym wirusa. W ciągu niespełna dwóch miesięcy do 2 mld dol. urosły inwestycje w badania nad zastrzykiem chroniącym przed chorobą COVID-19 wywoływaną przez wirusa SARS-CoV-2.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) fundusze te są rozbite na 20 osobnych programów badawczych na całym świecie.
Jeśli wszystko pójdzie po myśli badaczy – i zarządów firm, które liczą na krociowe zyski – szczepionki pozwolą za rok ochronić osoby bardziej narażone na śmierć z powodu koronawirusa (śmiertelność jest zdecydowanie wyższa m.in. wśród osób starszych i przewlekle chorujących).
Choć eksperci są zgodni, że do stworzenia bezpiecznej szczepionki potrzeba co najmniej roku, kilka laboratoriów stworzyło już prototypy, które są testowane na zwierzętach.
- Testy na ludziach zaczną się w przyszłym miesiącu – napisał w niedzielę brytyjski „The Times” w artykule o londyńskiej spółce biotechnologicznej Hvivo.
Testy w prowadzonym przez nią laboratorium w Centrum Innowacji Queen Mary BioEnterprises będą jednymi z pierwszych na ludziach i stanowią część chińskiego programu prac nad szczepionką, który wspólnie finansują i koordynują koncerny farmaceutyczne z Państwa Środka.
- To stawia nas na froncie walki z epidemią – powiedział „Timesowi” Cathal Friel, dyrektor zarządzający holdingu Open Orphan, do którego należy Hvivo.
Firma czeka jeszcze co prawda na zgodę brytyjskiego regulatora na testy na ludziach, ale już rozpoczęła rekrutację ochotników skuszonych perspektywą zainkasowania 3,5 tys. funtów (ok. 17 tys. zł) za dwa tygodnie nadrabiania zaległości książkowych.
Ochotnicy przejdą szczegółowy wywiad i badania medyczne, które mają nie tylko wykluczyć osoby z narażającymi ich na większe niebezpieczeństwo problemami zdrowotnymi. Odrzucone zostaną również aplikacje tych, którzy mają przeciwciała będące efektem wcześniejszego kontaktu z którymś ze szczepów szerokiej rodziny koronawirusów.
24 osoby, które zakwalifikowane zostaną do pierwszej rundy badań, najpierw dostaną prototypowe szczepionki. Po 14 dniach wrócą do laboratorium, gdzie zostaną zakażone dwoma pospolitymi szczepami koronawirusa o nazwach 0C43 oraz 229E. I od tego momentu przez dwa tygodnie nie będą mieć kontaktu ze światem zewnętrznym – zamieszkają w sterylnych izolatkach w laboratorium, będą jeść specjalnie kontrolowaną żywność, a personel medyczny pobierający od nich próbki do badań będzie nosić pełny ekwipunek ochronny.
Te z prototypów, które okażą się najskuteczniejsze, trafią do testów przeciwko wirusowi SARS-CoV-2.
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Większość nie będzie miała takiej szansy.
Po pierwsze to nawet u osób młodych i zdrowych nie ma 100% gwarancji na przeżycie infekcji.
Po drugie ten wirus tak mutuje, że przeżycie infekcji nie daje odporności.
Podsumowując za zaryzykowanie życiem i zdrowiem dostaną kasę, kasę i nic więcej.
nic dodać nic ująć.
Owszem, nigdy nie ma 100% gwarancji. Można umrzeć też na zwykłą grypę, w wyniku zatrucia pokarmowego albo w wypadku samochodowym. W ogóle najlepiej nic nie robić i nie wychodzić z domu do końca życia.
Odporność ma dać szczepionka, a nie przechorowanie.
Niektórzy czytają tylko tytuły , Ty nawet tytułu nie przeczytałeś.
Nie wychodzić z domu?!
Zdecydowana większość ludzi umarła w domu, w dodatku w swoim łóżku! To najniebezpieczniejsze miejsce na świecie.
Chętnych Polaków nie zabraknie - będą się tratować w kolejce.
A kto Ci naopowiadał, ze ten wirus ?tak mutuje?? Koronawirusy nie mają takich zdolności jak wirusy grypy. Ich grupa białkowa (a na to szuka się szczepionki) pozostaje głównie bez zmian.
Weź sobie jeszcze HIVa i polio, co za różnica mieć jedna nieuleczalną chorobę czy trzy.
Ps. Moralnie to jest śliskie.
Ta.. moralne jest nic nie robienie i patrzenie jak ludzie umierają tysiącami. Rozumiem ze jesteś z tych którzy na wojnie nie porzucili by rannego co doprowadzi do wybicia całego oddziału.
Dokładnie, nawet pewnie w tej kolejności. Jeszcze dodałbym Węgrów, Słowaków, Czechów, ale tych pewnie trochę mniej.
A przecież to jest raj dla lekarzy, niczym niemiecki lub radziecki obóz koncentracyjny, mogą testować wszystko na co przyjdzie ochota zarządom firm farmaceutycznych. I nikt niczego nie udowodni, bo manipulacje danymi to chleb powszedni owych firm.
I to wszystko za równowartość dwóch tygodni pracy lekarza w UK.