- Zapamiętajcie! Nie jestem chłopcem, który popracował trzy, cztery, pięć lat jako prezydent. Ja już mam tych lat wiele. I nie chcę przekreślić tego, czego dokonałem razem z wami, z narodem – stworzyłem suwerenne, niepodległe państwo. Nie po to, by je teraz złożyć do jakiejś skrzynki z krzyżem na wieku i wyrzucić albo komuś przekazać - zapewnił w czwartek rządzący Białorusią ponad ćwierć wieku Łukaszenka na spotkaniu z członkami Izby Reprezentantów białoruskiego parlamentu.
Wystąpił z tą ważną deklaracją przed zapowiedzianym na niedzielę podpisaniem traktatów integrujących ściślej jego kraj z Rosją.
W 31 dokumentach mają być opisane kolejne kroki unifikacji systemów finansowych, celnych, prawnych, podatkowych, tworzenia instytucji (m.in. wspólnego rządu i parlamentu), wspólnej polityki międzynarodowej.
Jak to wszystko ma konkretnie wyglądać, nie wiadomo. Projekty „map drogowych” integracji, nad którymi pracują przedstawiciele Mińska i Moskwy, są trzymane w tajemnicy.
Sekretne plany przywódców budzą wielkie obawy na świecie i na Białorusi. Tamtejsi opozycjoniści we wtorek wystąpili z dramatycznym apelem, wzywając społeczność międzynarodową do obrony suwerenności kraju zagrożonej ich zdaniem przez „agresywne, wojownicze imperium” rosyjskie.
„Zwracamy uwagę narodu białoruskiego i społeczności międzynarodowej na niebezpieczne plany kierownictw Rosji i Białorusi. Władimir Putin i Aleksander Łukaszenka zamierzają 8 grudnia podpisać układy wzmacniające zależność Białorusi od Rosji i potencjalnie zagrażające istnieniu Białorusi jako niezależnego, suwerennego państwa” – czytamy w apelu podpisanym przez licznych polityków białoruskich, w tym Stanisława Szuszkiewicza, pierwszego przywódcę niepodległej Białorusi.
Obawy żywi również sam Łukaszenka. Dzielił się nimi w swoim orędziu do parlamentarzystów.
- Tak, Rosja jest wielka. I w jej kierownictwie są różni ludzie. Komuś tam chce się tak, komuś - owak. I dziś są wywierane na Władimira Putina ogromne naciski. Przy tym ze strony jego najbliższego otoczenia – antybiałoruskie - przemawiał.
Z Moskwy już od ponad roku dochodzą głosy żądające jak „najgłębszej integracji" z Białorusią, prowadzącej w istocie rzeczy do inkorporacji kraju przez wschodniego sąsiada. Rosja praktycznie stawia Mińsk pod ścianą, wprowadzając ograniczenia na kluczowy dla istnienia jego gospodarki eksport: to mleka, to mięsa, to owoców.
„Atomową bronią”, której użycie zapowiedzieli Rosjanie, jest znaczne podwyższenie cen ropy i gazu dostarczanego przez nich sąsiadom. To byłby cios doprowadzający Białoruś do bankructwa. Uniknąć takiego losu Łukaszenka mógłby jedynie, podpisując cyrografy podsuwane mu przez Kreml.
Na jak dalekie ustępstwa pójdzie prezydent Białorusi, okazać się powinno w sobotę w Soczi, dokąd na konsultacje wezwał go Putin. Po tych rozmowach jasne będzie, czy następnego dnia dojdzie na Kremlu do podpisania układów, które na sąsiadce wymusza Rosja.
A to, czego chce Moskwa, najdobitniej wypowiedział niedawno Władimir Żyrinowski, apelując do Bat’ki, by ten „stał się w końcu współczesnym Bohdanem Chmielnickim i połączył wreszcie Ruś i Białoruś". Polityk wzywa więc Łukaszenkę, by poszedł śladem hetmana, który 365 lat temu, podpisując ugodę perejesławską, oddał Ukrainę lewobrzeżną carom moskiewskim.
Materia³ promocyjny partnera
Materia³ promocyjny partnera
Materia³ promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Backa, miej w³asne herbatniki i butelkê z woda, nie zdejmuj rêkawiczek z latexu