W zeszłym tygodniu Sejm głosami PiS zdecydował, by skierować do dalszych prac obywatelski projekt złożony przez inicjatywę „Stop pedofilii”, który zakłada nie tylko kary za „publicznie propagowanie lub pochwalanie zachowań o charakterze pedofilskim”, lecz również – i to budzi kontrowersje – wprowadza karę do trzech lat za kratkami za „propagowanie lub pochwalanie podejmowania przez małoletniego obcowania płciowego lub innej czynności seksualnej” m.in. w ramach edukacji, leczenia, opieki nad dziećmi. „Małoletni” to w polskim prawie człowiek do 18. roku życia (a wiek przyzwolenia na legalny seks to 15 lat), „propagowanie” jest pojęciem niesprecyzowanym, a ponadto autorzy projektu w jego uzasadnieniu wskazują, że jego celem jest walka z - pisaną w cudzysłowie - edukacją seksualną wedle wytycznych m.in. Światowej Organizacji Zdrowia.
O debatę Parlamentu Europejskiego nad tak pojętą penalizacją edukacji seksualnej wniósł poniedziałek w trybie pilnym Robert Biedroń (Wiosna) wspólnie ze swą frakcją centrolewicy, a europosłowie w głosowaniu zdecydowali, by zająć się tym już tego samego dnia, a w listopadzie głosować nad rezolucją w tej kwestii. – Można odnieść wrażenie, że to projekt pisany pod dyktando lobby pedofilskiego – tak Biedroń (przemawiając w imieniu klubu centrolewicy) przekonywał, że pozbawienie młodych właściwej edukacji tylko zwiększa ryzyko, że zostaną skrzywdzeni. Powiedział, że planowana ustawa mogłaby nawet doprowadzić do karania lekarzy, którzy przykładowo nakręciliby film edukacyjny o antykoncepcji. – W XXI wieku deprawacją nie jest edukowanie o seksie, lecz odmawianie rzetelnej edukacji o seksualności – powiedziała Elżbieta Łukacijewska (PO) w imieniu centroprawicowej frakcji Europejskiej Partii Ludowej.
Słowak Michal Szimeczka, przemawiając w imieniu liberalnego klubu Odnowić Europę, ostrzegał, że „choć autorzy projektu ustawy chcą chronić dzieci przed złem, to skutek będzie odwrotny”, bo dzieci bez właściwej wiedzy będą bardziej narażone na nadużycia seksualne. – Teoretycznie można by mieć nadzieję, że ta ustawa nie będzie wykorzystywana do walki z edukacją seksualną. Ale nie można tak zakładać, jeśli tylko spojrzy się na politykę obecnych władz Polski, na nagonkę na osoby LGBT – powiedział Szimeczka. Wzywał do zaprzestania prac nad tym prawem.
PiS: To kłamstwo albo nieporozumienie
Natomiast europosłowie PiS przekonywali, że kontrowersyjny projekt nie penalizuje wszelkiej edukacji seksualnej, a ponadto podkreślali, że jest inicjatywą obywatelską, a nie rządową. – Ta debata jest oparta na kłamstwie. Rząd polski nie pracuje nad ustawą zakazującą edukacji seksualnej – przekonywała Anna Zalewska (PiS) w imieniu klubu konserwatystów. Zdzisław Krasnodębski zarzucał debatującym europosłom spoza Polski niewiedzę, bo dyskutowany projekt – jak powiedział – nie został nawet przetłumaczony na żaden język obcy. – To projekt kar za propagowanie i pochwalanie zachowań pedofilskich. Kto się z tym nie zgadza, niech podniesie rękę. Biedroń tylko! – powiedziała Jolanta Wiśniewska (PiS).
Podczas niespełna godzinnej debaty w Parlamencie Europejskim stanowiska PiS broniła Christine Anderson (AfD) w imieniu mocno eurosceptycznego klubu Tożsamość i Demokracja. – To dobrze, że polscy obywatele mają rząd, który może ich chronić przed perwersyjną polityką lewicową – przekonywała Anderson.
Uderzanie w LGBT
Autorzy projektu ustawy (a dokładnie - nowelizacji polskiego Kodeksu karnego), której dotyczyła dyskusja w Parlamencie Europejskim, piszą w jego uzasadnieniu, że celem jest „ochrona dzieci i młodzieży przed deprawacją seksualną i demoralizacją, które dotyka tysięcy najmłodszych Polaków za pośrednictwem tzw. edukacji seksualnej”. Ostrzegają, że odpowiedzialne za „edukację” seksualną środowiska „wchodzą do kolejnych placówek” w Polsce, rozbudzając dzieci seksualnie oraz „promując wśród uczniów homoseksualizm, masturbację i inne czynności seksualne”. Przekonują, że „edukacja” seksualna, w trakcie której „oswaja się z homoseksualizmem, jest wykorzystywana jako narzędzie przez lobby LGBT do realizacji radykalnych celów politycznych, m.in. do legalizacji w Polsce adopcji dzieci przez homoseksualistów”. Dodają, że „środowiskiem najbardziej zaangażowanym” w promocję „edukacji” seksualnej w Polsce jest lobby LGBT. A „na Zachodzie członkowie tych środowisk”, zaangażowani we wdrażanie „edukacji” seksualnej w szkołach, „byli skazywani za pedofilię”.
W debacie Parlamentu Europejskiego reprezentantem Komisji Europejskiej był Brytyjczyk Julien King, komisarz UE ds. bezpieczeństwa. King przypominał, że w Unii sprawy programów nauczania leżą w kompetencjach krajów członkowskich.
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. Zrezygnować możesz w każdej chwili.
Albo żeby niewyżyty nastolatek z mózgiem wypełnionym spermą na jakiejś imprezie zgwałcil koleżankę.
Powinien wiedzieć jak rozładować ogromne w tym wieku napięcie seksualne np. przez masturbację
Katecheta i ksiezulo najlepiej wtlumacza dziecietom ze pigulka "po", antykoncepcja i kondom wplywaja na bezplodnosc...
A co na to babcia Beatka?
Babcia Beatka własną brochą wyskrobała co trzeba.! Lepiej żeby takie ludzie się nie rozmnażały
To moze tej rozkoszy obcowania prawdziwego katolika z bogiem powinni uczyc w szkolach katolickich.
A do czego jest niezbędny? Jakie znaczenie dla UE ma program nauczania w polskiej szkole? Czy Ty, @maryla02 (zakładam, że jesteś dorosła) nie prowadzisz żadnego życia seksualnego bo nie nauczono Cię w szkole jak się to robi?