Wiceminister zdrowia Marek Kos twierdzi, że sam zakwalifikował ponad 200 pacjentów z rakiem żołądka do badań, które stały się podstawą do nadania mu habilitacji. Tymczasem klinika, w której miał przyjmować pacjentów, miała w tym czasie tylko kilkunastu takich chorych.
Przed czterema tygodniami opisaliśmy historię błyskawicznej habilitacji Marka Kosa, wiceministra zdrowia z nadania PSL. Latami był zatrudniony na Uniwersytecie Medycznym w Lublinie, ale publikował artykuły w nieliczących się w naukowym świecie czasopismach. Dotyczyły na przykład wykorzystania funduszy unijnych w kierowanym przez niego szpitalu w Kraśniku. Interesowała go też różnica między pacjentami z miasta i wsi. W jednej z prac zastanawiał się na przykład, czy istnieje związek pomiędzy oceną jakości opieki szpitalnej a miejscem zamieszkania pacjenta. W innych pisał o „Urazach leczonych w szpitalu wśród mieszkańców miast i wsi wschodniej Polski" albo o „Trombolizie mózgu u mieszkańców wsi w wieku powyżej 80 lat".
Wszystkie komentarze
Wkrótce dołącza do pis dzielców masowo, bo są z jednej mączki.
PSL, Lewica i partia Hołowni, nowymi cichymi współudziałowcami PiS,
którzy zachłysnęli się metodami sprawowania władzy od Kaczyńskiego !!!
Ministerstwo Zdrowia to wielkie bagno. Przewrócisz się Tusku.
Kosiniak- Kamysz już teraz wskazuje na swój słabiutki kręgosłup,
który nie wytrzymuje naporu otaczających go możliwości zdobywania
tytułów i napływu majętności, bo coraz bardziej chwieje się w obliczu
innych polityków nie wiedząc gdzie postawić w jakim kierunku krok.
Marzy zapewne o posturze polityka Czarnka i jego odporności na to
wszystko co nazywamy ,,Korupcją polityczną" ale brak mu jest jego
stanowczości w postępowaniu, bo jest całkowitym nieudacznikiem !!!
Prawdziwy PSL ( czytaj peezel ) to obrońcy ?.... Oni Żywią i Bronią ...Siebie, rodziny i znajomych...i ryckają każdego , który się daje .
..i znów "katolik" oznacza kłamliwe, złodziejskie ścierwo ..lub mądrego-inaczej małorolnego czy małomiasteczkowego "wolaka"
Pączusie takie.
Emanacja KULu...
Lublin multireligijny do wojny, to po niej monoreligijne KUL i Biskupstwo - siejące aurę wyjątkową na całą wschodnią Polskę, a i tej w dawnych granicach nie wyłaczając.
chyba w kręgach naukAwych ?
"Coś tam w powietrzu musi być."
W mieście KUL-u, którego ulicami przechadzał się Jan Paweł II, w powietrzu może być tylko Duch Święty.
Doceniam sarkazm, ale postępowanie tych recenzentów jest powszechne choć obrzydliwe. Wiem, bo siedzę w tym bagnie. Recenzja negatywna jest traktowana jak bunt wbrew odwiecznym zasadom.
Zdają sobie sprawę, ale nic ich to nie obchodzi, dopóki jest motorem ich "kariery".
Ich prawdziwym motorem gwałtownych "karier naukowych" na qul-u czy lum-ie są wszechstronne układy i zależności kasty lekarskiej, prawniczej i wszelkich innych powiązań wzmocnionych przez debila z qul-u niejakiego "nikt im nie powie, że białe jest białe a czarne to czarne".... No i obrotowe proweniencja pezetelu...
Obawiam się, że to może być standard i tak wygląda nauka w naszym kraju.
Tym razem Lublinum Tumanum
To nie jest afera Tumanum. To jest afera RDN, rady dyscypliny naukowej oraz recenzentów. To te gremia zdecydowały, że taki wał dostał wyższy stopień naukowy.
rak odbytu
niby wciąż im spada, niby poparcie bliskie zeru, a zawsze dadzą d... komu trzeba i wyjdą na swoje. Od czasów PRL. Jak oni to robią?
rozumiem ze to od nie rozumiejacego tresci lub marcowego docenta
Chyba nie. Marcowy docent coś umiał, o czymś wiedział. A ten - knot - myślał, że w koalicji wszystko przejdzie. Doradczyni Wieczorka też tak myślała. Wieczorek wyparował. Mam nadzieję, że za nim wyparują inni. W tym, nowy habilitant. Przez lata walczyłem z takimi dewiacjami w CK. Widać RDN też nie może sobie z tym poradzić.
Zapracowany jest w komisji kościelnego funduszu.Robi wszystko by sekta miała jeszcze więcej kasy
a ja pytam co na to Tusk?
Tygrysek z tej samej gliny ulepiony i dlatego jest prezesem.
Bardzo wspiera rozwój naukowy kadr ZSL/PSL
Tusk ma zawsze wszędzie wszystko o wszystkich i o wszystkim? Zastanów się człowieku.
Tygrysek ma to głęboko gdzieś. Podobnie, kiedy był ministrem pracy i nic go nie obchodziło co się dzieje w instytucjach mu podległych. Otwórzcie wreszcie oczy - to zwykły mały karierowicz.
Literowka, cos się Panu redaktorowi w pospiechu pokręciło. Ale teraz niektórzy dziennikarze te artykuły produkują mniej więcej tak samo jak opisywany minister. Pospiech, bylejakość…
Można powiedzieć, że sam antycypował swoją karierę...
Musimy poczekać na ich publikacje.