Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Wszystkie komentarze
Ptaszek śpiewa
Cała Wawa jeszcze ziewa
Mgła za oknem
Wiater wieje
Lecz w budynku coś się dzieje
Wchodzi nagle niespodzianie
Gość, co chyba niósł śniadanie
I spokojnym pewnym krokiem
Korytarzem idzie bokiem
Wszak nie mieści się on w całym
Co on niesie? Nie widziałem.
Prokurator mi nie wierzy,
Lecz wyrzutnia w x...a mierzy
Minał szybko sekretariat
Myślę sobie, q... wariat
Albo wielkie ma on plecy
Wszak granatnik wniósł dla hecy
Nagle śmiechy, nagle chichy
I rozmowy te ucichły
Nagle krzyki "Ja nie zrobię? "
To pokaże q... tobie "
Prokurator marszczy czolo
Mów człowieku bo wesoło
Się już robi i ja widzę
Że impreza w innej lidze.
No to mówię jaśnie panie
Jak to je.ło niesłychanie
Jak to w kibel wyje.ało
Wojna myślę to jest mało
Ziemia nagle mi zadrżała
Między nogi ukazała
Na dwa piętra wielka dziura
Na podłodze leży rura
Co jenerał nią celował
Jednak się nie patyczkował!
Naśmiewały się majory
Jarek leży chyba chory
I za uszy ręką łapie
Gościu drugi charczy chrapie
Japa w kiblu jak na wrota
Taka była ranna psota
Lecz jenerał wstaje przecie
Patrzy na mnie
"x...a wiecie, jakby pały was pytały
To prezentA wyje.ały"