Sprawa utraconego miliona to jedna z najpilniej strzeżonych tajemnic obecnego CBA. Gdy w czwartek zadaliśmy o nią oficjalne pytania, rzecznik Biura Temistokles Brodowski prosił, by poczekać. W piątek czekaliśmy na próżno. Późnym popołudniem Brodowski przekazał nam, że odpowiedzi nie będzie. Nie podał przyczyny.
Śledztwo objęte jest klauzulą największej tajności. Nie prowadzi go warszawska prokuratura okręgowa, zwyczajowo zajmująca się nieprawidłowościami na szczeblu centralnym służb specjalnych. Według jednego z naszych rozmówców dochodzenie prowadzi Prokuratura Krajowa, ale na razie nie udało się tego potwierdzić.
O samej operacji wiemy dużo więcej: jej celem było wykrycie korupcji wysoko postawionego urzędnika służb skarbowych. Miał on wyrazić gotowość przyjęcia łapówki w zamian za odstąpienie od wymierzenia podatku w wysokości wielokrotności tej kwoty. Ale jak twierdzą nasze źródła, nie chodziło tylko o urzędnika. Stroną, która miała oferować pieniądze, była spółka obsługiwana przez kancelarię prof. Michała Królikowskiego, b. wiceministra sprawiedliwości w rządzie PO-PSL. – Kombinacja operacyjna polegała na tym, by Królikowski podjął się pośrednictwa w przekazaniu tych pieniędzy – tłumaczy nasz informator. Jak dodaje, Królikowski odmówił, ale agenci kontynuowali operację. Znaleźli innego pośrednika i przekazali mu pieniądze, które miały pójść do urzędnika. Tyle że pośrednik nikomu nic nie wręczył, a sam zniknął. Razem z kasą.
W sprawie podejrzanych jest czterech agentów. Znamy nazwiska trzech. To Zbigniew M., przez kolegów zwany „Miśkiem” (pełnił funkcję szefa stołecznego CBA), Rafał G. (zastępca dyrektora departamentu operacyjno-śledczego) i Marcin L. (agent od lat pracujący przy operacjach specjalnych m.in. jako tzw. przykrywkowiec).
Zbigniew M. do CBA przyszedł w 2006 r. razem z jego założycielem Mariuszem Kamińskim. W czasach rządów PO był szeregowym funkcjonariuszem. Na czele delegatury warszawskiej stanął po wyborach 2015 r., gdy władzę w służbach specjalnych przejęli ludzie Kamińskiego, wiceprezesa PiS i posła tej partii. M. był zaliczany do zaufanych Kamińskiego.
Operacja prowadzona była w latach 2016-17. Gdy doszło do wpadki, agenci zostali zwolnieni z pracy. CBA rozpuszczało przy tym nieoficjalne informacje, że wykryto ich związki ze światem przestępczym, m.in. z tzw. gangiem obcinaczy palców.
Sprawa odejścia Zbigniewa M. i jego kolegów była w CBA głośna, zaliczano ich do ludzi obecnego kierownictwa. Zdaniem naszych informatorów wszyscy trzej zostali zatrzymani latem i doprowadzeni na przesłuchania. Czy postawiono im zarzuty, nie wiadomo.
Skontaktowaliśmy się z prof. Królikowskim, ale odmówił wypowiedzi. W maju 2017 r. został zatrzymany na polecenie Prokuratury Regionalnej w Białymstoku. Jego kancelaria napisała wówczas w komunikacie, że zatrzymanie „ma charakter polityczny oraz pokazowy i nie znajduje uzasadnienia zarówno procesowego, jak i materialno-prawnego”. Królikowskiemu postawiono zarzut prania brudnych pieniędzy w celu osiągnięcia korzyści majątkowej. Polityczny kontekst zatrzymania Królikowskiego wiąże się m.in. z tym, że doradzał on prezydentowi Andrzejowi Dudzie w sprawie ustaw sądowych rządu PiS. I sprzeciwiał się zapisom forsowanym przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę. Jak pisaliśmy w „Wyborczej”, Ziobro, „uderzając w znanego adwokata, osłabia pozycję Dudy, któremu Królikowski pomagał przy projektach ustaw sądowych”.
Śledztwo dotyczące adwokata miało też uzasadniać cel komisji śledczej ds. przestępstw związanych z VAT. Miało, bo od ponad roku nie zaszło w tej sprawie nic znaczącego.
Na czele służb specjalnych rządu PiS stoi minister koordynator Mariusz Kamiński. Jest posłem PiS, wiceprezesem tej partii oraz szefem jej struktur na Mazowszu. Jego zastępca to Maciej Wąsik, też poseł, działacz partii, przed wyborami szef klubu radnych PiS w warszawskim ratuszu. Na czele CBA i ABW stoją Ernest Bejda i Piotr Pogonowski. Ich związki z partią rządzącą mają nie tylko charakter ideowy. Obaj pracowali dla związanej z PiS spółki Srebrna.
Koordynatora, jego zastępcę i szefów służb łączą więzy przyjaźni. Kamiński, Wąsik i Bejda kierowali CBA w latach 2006-09. Za łamanie prawa podczas operacji specjalnych Kamiński i Wąsik zostali w pierwszej instancji skazani na 3 lata więzienia. Ułaskawił ich w 2015 r. prezydent Duda.
Polityczne uwikłanie obecnych służb widać przy aferach, które wybuchały w ostatnim czasie. Przy sprawie korupcji w KNF, CBA zwlekało z zatrzymaniem szefa Komisji Marka Chrzanowskiego. Odmówiło też szczegółowej kontroli jego oświadczeń majątkowych. Jeszcze bardziej stronniczo służba ta zachowała się przy aferze spółki Srebrna. Bejda, Kamiński i Wąsik mimo ewidentnego konfliktu interesów nie wyłączyli się z badania tej sprawy. CBA odmówiło też sprawdzenia oświadczeń majątkowych prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.
Ostatnia sprawa to tzw. afera podkarpacka. Wojciech Janik, do niedawna zaufany funkcjonariusz Biura, oskarża szefostwo CBA, że ukryło nagrania kompromitujące marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego. Z dokumentów przedłożonych przez Janika oraz z ustaleń dziennikarzy wynika, że agent był w ścisłym kontakcie z Bejdą, który zlecił mu szukanie „haków” na Pawła Wojtunika i Krzysztofa Bondaryka, szefów CBA i ABW w rządzie PO-PSL.
CBA podważa relację b. agenta i zapewnia, że nie ukrywa żadnych materiałów „na Kuchcińskiego”.
* Czy prawdą jest, że kilku b. agentów CBA dostało zarzuty związane ze znaczną kwotą z funduszu operacyjnego CBA?
* Czy CBA złożyło doniesienie do prokuratury w tej sprawie?
* Na jakim etapie jest śledztwo w ich sprawie?
* Czy chodzi o sprzeniewierzenie, zagubienie czy też inną formę utraty tych pieniędzy?
* Czy prawdą jest, że chodzi o kwotę zbliżoną do miliona złotych?
* Czy operacja, w trakcie której doszło do nieprawidłowości, była związana z osobą p. Michała Królikowskiego?
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Tu bańka, tam lechujarki, a ówdzie samolociki bez przetargu.Ostatnio popularne jest liczenie śladu węgłowego konsumpcji. Ta ferajna zostawia policzalny ślad fekalny, czego im życzę,
Wasza Jagusia.
Podobno mają zbadać wrak Falenty na Gibraltarze.
Co za język z pod kiosku z piwem, czy rozumiecie w ogóle problem?
Spod , czy z pod?
Czy my, czyli kto?
Oświeć nas, a pewnie osiwiejemy z wrażenia. I klechostwo też przyklęknie pod ciężarem powagi rozumu.
Nigdzie nie jest napisane, że żyć i walczyć trzeba na smutno.
Uśmiechnij się, to ich zaboli, chyba , żeś ty jest .. Oni.
Dzielni następcy agenta Tomka w akcji. Cała akcja żywo przypomina gang Olsena.
Albo "Ostatnią paróweczkę hrabiego Barry Kenta".
Czego się można było spodziewać po neobolszewikach plujących na bolszewików?
Zgadzam sie z tobą. Lepiej juz być pedofiloklechą, prawda?
No ale im udało się zrobić te dwie rzeczy jednocześnie.
Kiedy im na rękę to potrafią w szybkim czasie znaleźć sprawcę. Złodziej za dużo wie ?
Lepiej się politycznie kalkuluje go zostawić w spokoju niż złapać. Smród będzie mniejszy.
Te pieniądze zniknęły.
Na kampanię PiS potrzeba a Caritas pod lupą.
Szczerzei to wygląda na speca z doświadczeniem
Jak inaczej można byłoby doprowadzić do wyparowania takiej sumki? ;)
Ten "plaszcz" to my moze i mamy , ale oficjalnie mowimy panu , ze "plaszcza nie mamy" - "i co nam pan zrobisz" ?