Na 100 Polaków ze zdiagnozowanym rakiem prostaty pięć lat przeżyje 74, natomiast Finów – 95. W raku pięcioletnie przeżycia to miernik skuteczności leczenia. Teraz, dzięki jednolitej metodologii, można porównać ze sobą poszczególne kraje. Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego zestawił statystyki dotyczące dziewięciu rodzajów nowotworów u dorosłych – żołądka, okrężnicy, odbytnicy, płuca, piersi, szyjki macicy, jajnika, prostaty i białaczek – w 31 krajach. Generalnie najlepsze wyniki mają kraje zachodniej Europy, które poświęcają kilkakrotnie więcej pieniędzy na leczenie każdego obywatela.
Zaskakujące jest jednak to, że można mieć dobre wyniki w leczeniu jakiegoś raka mimo wyraźnie niższych nakładów. I tak np. w leczeniu raka piersi Czechy są na poziomie Wielkiej Brytanii i Irlandii, w leczeniu raka szyjki macicy Rumunia i Słowenia osiągnęły poziom Włoch i Szwecji, w leczeniu raka prostaty Litwa jest na poziomie Niemiec i Austrii.
W całym zestawieniu Polska plasuje się na szarym końcu. Bo trudno się cieszyć z tego, że z leczeniem raka żołądka, szyjki macicy i jajnika gorzej niż u nas jest tylko w Bułgarii. Jedynym wyjątkiem jest leczenie białaczek u dorosłych. Okazuje się, że tu akurat mamy lepsze wyniki nawet niż w Wielkiej Brytanii czy Czechach. To dowód na to, że w organizacji leczenia w Polsce da się coś poprawić.
W Polsce dostęp do nowoczesnych, najdroższych leków jest trudniejszy niż w innych krajach naszego regionu. Nawet jeśli są refundowane, to pod niezwykle rygorystycznymi warunkami, które wykluczają wielu chorych. Wszystkie kraje borykają się z problemem rosnących kosztów terapii. Ale nie tylko leki są decydujące. Ważny jest czas wykrycia nowotworu. W Polsce zbyt często diagnoza pada dopiero wtedy, gdy choroba jest bardzo zaawansowana, niemożliwa do wyleczenia.
Zobacz: Polscy lekarze nie potrafią rozmawiać z pacjentami o ich chorobach
Pozytywną rolę mogą tu odegrać lekarze pierwszego kontaktu, czyli ci, których odwiedzamy z grypą. Mogliby kierować na badania profilaktyczne. Tak robią ich odpowiednicy w innych krajach. W Polsce błąd popełniony lata temu sprawił, że nie mają oni interesu w prześwietlaniu naszego zdrowia, bo oszczędność na badaniach jest jednocześnie ich dochodem. Zmiana sposobu opłacania tych lekarzy mogłaby ten błąd naprawić. Na razie o tym w Ministerstwie Zdrowia cisza.
Zmorą pacjentów są też kolejki. Od 2015 r. miały się skrócić dzięki tzw. zielonym kartom zapewniającym szybszą ścieżkę leczenia. Ale analiza wykonana na Śląskim Uniwersytecie Medycznym pokazuje, że sukces jest wirtualny – średni czas oczekiwania na rozpoczęcie leczenia z zieloną kartą to 73 dni, pacjenci z podejrzeniem raka, ale bez karty, czekają 89 dni. Przed „reformą” czekało się średnio 77 dni. Organizacja leczenia onkologicznego też jest więc do poprawki.
Inne kraje już zauważyły, że lepsze efekty leczenia mają szpitale wyspecjalizowane w poszczególnych rodzajach raka. Chodzi o to, by nie leczyć np. raka nerki tam, gdzie doświadczenie lekarzy w tej dziedzinie jest mniejsze, a sprzęt słabszy. Pacjenci chcieliby wiedzieć, gdzie się powinni udać ze swoją chorobą i kto leczy najlepiej. Dostęp do takich oficjalnych rankingów mają choćby Norwegowie. My wciąż tylko słyszymy zapowiedzi, że minister zdrowia będzie monitorował jakość szpitali. Teraz chory idzie tam, gdzie się dostanie, a to nie zawsze szczęśliwy traf.
By naprawić system, potrzebujemy kilku poważnych zmian. – Diagnoza musi być stawiana szybko, lekarze muszą pracować zespołowo, dostęp do specjalistów musi być łatwy, a system musi zbierać wszystkie dane o badaniach, statystyce zachorowań, skuteczności leczenia, by wykorzystać je do dobrego planowania – wylicza współtwórca reform angielskiej onkologii prof. Michael Peake.
Ale Szymon Chrostowski, prezes Polskiej Koalicji Pacjentów Onkologicznych, uważa, że ważny jest jeszcze jeden element – mentalność lekarzy: – Ją zmienić najtrudniej. Pacjenci często dowiadują się, co ich czeka, w przelocie, na szpitalnych korytarzach. Potrzebne są większa empatia i chęć współpracy. Bez nich reformowanie jest trudne. Na razie wdrażanie nowoczesnych procedur leczenia onkologicznego w polskich warunkach to jak próba zamontowania silnika mercedesa w „maluchu”.
Jak zorganizować leczenie? Co warto skopiować od innych? Rozmawialiśmy ze specjalistami z kilku krajów. Dziś w „Tylko Zdrowie” pierwsza część cyklu – jak leczy się raka w Norwegii
Polek i Polaków co roku dowiaduje się, że ma raka, a
chorych umiera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze