- W 2008 r. na Dolnym Śląsku o 36 km przekroczyłem prędkość. Policja złapała mnie na radar. Dostałem 250 zł mandatu. Nie zapłaciłem, bo myślałem, że ściągną mi pieniądze z konta albo nadpłaty podatku - opowiada Marcin Grudzień, przedstawiciel handlowy z Zielonej Góry. - Ale minęło pięć lat i nikt się o nie upomniał. Oczywiście nie narzekam, ale też trochę się dziwię. Bo jak dostałem 100 zł w województwie lubuskim, urząd skarbowy po dwóch latach zabrał mi z rachunku 107 zł.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze