Przez tysiąc lat domy wykopane w pustynnym klifie dawały schronienie hodowcom oliwek i pasterzom przed letnim upałem i zimowym chłodem. Ich exodus zagraża przyszłości tej społeczności. "Zostaliśmy tu sami".
Nad górską jaskinią, w której Halima Najjar mieszka z matką i najmłodszym z rodzeństwa, zapadała noc. Spojrzała na kurczącą się wioskę - kilkadziesiąt plamek światła na gasnącym zboczu - rozmyślając, czy coś jeszcze ją w życiu spotka.
Perspektywy wydają się nikłe.
Na tej wysokiej, zbrązowiałej od słońca skale, głęboko na pustyni, na południu Tunezji, około 500 rolników i pasterzy z ludu Amazigh zamieszkuje wykute tu jaskinie. Zazwyczaj ci ludzie albo mają nadzieję, że wszystko pozostanie tak, jak było dotąd przez wieki, albo ryzykują wszystko, aby się stąd wydostać.
Wszystkie komentarze
Afryka dostaje pomoc rozwojową od dziesięcioleci. Z tego wynikło tylko przeludnienie i chęć ucieczki do Europy.
Od dizesiecioleci swiat pomaga Afryce "dobrze się urządzić", jak nazywasz. Nie udaje sie. Problem jest skomplikowany, wielopoziomowy, nie udaje sie.
Czy sugerujesz, ze Musk powienien sie przylaczyc i probowac dalej?
Mysle, ze Musk patrzac w gwiazdy, na przyklad na Marsa, robi swietna robote. Nie mowie teraz o nim, jakim jest czlowiekiem i co nim kieruje, ale nauka i techhnologia rozwija sie tylko wtedy, kiedy ludzie patrza w miejsca jeszcze nie odkryte (czy jest to atom, komorka ludzka, czy przestrzen kosmiczna), i mowia "chcialbym/chcialabym tam dotrzec". I Musk pomaga to osiagnac.
I seriale nie maja tutaj nic do rzeczy.
jasne, to był sens mojego wpisu;
to, że pomoc z zewnątrz dla Afryki (bardzo ogólne sformułowanie nb.) jest tam marnotrawiona, jak wszyscy tu zakładają i co być może nie odbiega często od prawdy, nie znaczy, że nie da się jakoś inaczej urządzić takich pustynniejących okolic, które jednak nad Marsem maja ogromną przewagę;
może trzeba nieco zmodyfikować prawo i poczynić jakieś ustępstwa z zasady suwerenności? kto wie? trzeba pokombinować, w każdym razie i tak będzie to tańsze i może lepsze niż wyprawa na Marsa; trzeba czasem pomyśleć niekonwencjonalnie;
sama Europa stoi teraz przed takimi wyzwaniami, wyraźnie widać, że czasy nacjonalizmu mijają a trwanie w jego zaścianku prowadzi tylko do złych rzeczy, niepotrzebnych rzezi i zniszczeń;
Tekst jest pełen takich błędów: domy wychodzą, ktoś ryzykuje śmiercią, ktoś drąży sklepienie mieszkalne, palmy rosną na oazie a dym niesie się po krajobrazie. :/
Mozna czuc nostalgie, smutek. Mozna tesknic do starych czasow, starych cywilizacji, albo zwierzat, ktore wymarly (ja na przyklad bardzo chcialbym zobaczyc biegajacego dookola ptaka dodo), ale to jest naturalna kolej rzeczy.
Jest bardzo trudno przezyc z tloczenia oliwy z oliwek, ktorych nie ma. Jest bardzo trudno jezdzic samochodem po drogach, ktorych nie ma. Jest bardzo trudno zalozyc prysznic w jaskini (i mam tutaj na mysli glownie odplyw wody, a nie jej doprowadzenie). Ciezko jest zarabiac pieniadze w pracy, ktorej nie ma. I tak dalej.
Dlatego wlasnie, ze "Żona chce mieć swój dom, zamiast mieszkać u teściów" czasy sie zmieniaja i takie miejsca beda wymierac.
Natomiast jeden fragment mnie uderzyl w tej historii. Komentarz o emigrantach:
"Z czasem wielu przeniosło się do stołecznego Tunisu lub do Francji i innych części Europy w poszukiwaniu pracy. Z czasem, gdy młodzi mężczyźni wyemigrowali, wioski zapełniały głównie kobiety, dzieci i starcy."
Czyli jak jest z tymi imigrantami do Europy? Uciakaja sami mezczyzni, zeby potem sciagnac swoje zony, dzieci i rodziny, czy jednak nie...? Mysle, ze odpowiedz jest wlasnie tutaj, przed naszymi oczami.