Kiedyś słownik definiował odwagę przede wszystkim jako "usposobienie rozważne (!) i przytomne do stawienia czoła niebezpieczeństwu". Potem dopiero jako "śmiałość" czy "męstwo".

Niemieckie Wage „rozrosło się u nas wprost nieprawdopodobnie" – pisze Bruckner i ma oczywiście rację. Co jest, ważymy, czasem sprawdzając ciężar, częściej ważność. Uważamy, że co ważne, zasługuje na uwagę, przeważnie z rozwagą zważając na wagę, czyli ważność tego, co ważymy się ważyć.

Cenimy uwagę i rozwagę, lubimy mieć przewagę – ale na podziw wśród wag największy zasługuje odwaga. Choć ten przedrostek od- często przecież podważa znaczenie tego, co po nim. I tak od-ważyć (się) początkowo odnosiło się do ‘wystawienia się na ryzyko, niebezpieczeństwo’, czyli odrzucenie rozważnego ważenia, rozważania. To ryzykowanie właśnie prowadziło do bohaterskich wyczynów. Jeszcze w siedemnastym wieku częstsze było użycie tego rzeczownika w liczbie mnogiej, bo to były raczej czyny niż to, co do tych czynów skłaniało. Potem dopiero odwaga stała się mniej lub bardziej stałą cechą. Czasem bardziej stałą, co sprawiało, że odwagę definiował słownik z połowy dziewiętnastego wieku przede wszystkim jako „usposobienie rozważne (!) i przytomne do stawienia czoła niebezpieczeństwu, stałość w odpieraniu napaści", potem dopiero jako „śmiałość" czy „męstwo".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Bartosz Wieliński poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze