Na zbiórkę zorganizowaną w ubiegłym roku przez Sławomira Sierakowskiego obywatele i obywatelki wpłacili blisko 25 mln zł, czyli nieco więcej, niż kosztuje dron bojowy Bayraktar. W styczniu tego roku dron o nazwie Marik na cześć Mariupola został nieodpłatnie dostarczony do Ukrainy, a zebrane pieniądze - zgodnie z umową - zaplanowano wydać na potrzeby wojska i ludności w Ukrainie. Łącznie to blisko 50 mln zł dla Ukrainy.
Sławomir Sierakowski razem z Ukraińcami i tureckim producentem bayraktarów wybrali cztery duże projekty. O tym, na co zostały przeznaczone pieniądze, Sławomir Sierakowski poinformował dziś na Facebooku:
"Zgromadzone 24.84 mln złotych podzieliliśmy między cztery duże projekty i nadwyżkę (dokładnie 2.34 mln zł), która od razu poszła na konto Funduszu Sił Zbrojnych w Narodowym Banku Ukrainy.
1. Pierwszy zakup, to niewidoczne dla dronów mobilne centrum szkoleniowe dla (jednorazowo 600) żołnierzy z ambulatorium, magazynem na broń i bardzo dużymi generatorami. Buduje je firma Lubawa. Kilka dni temu nasz projekt skrytykowany został przez MSZ Rosji, który uznał to za wkroczenie Polski do wojny w Ukrainie. To zasłużony wyraz uznania ze strony Kremla.
2. Ukrainie kupujemy jeszcze sto samochodów, w tym 25 karetek, część ma też służyć jako mobile kuchnie polowe do wykorzystania w zbombardowanych miastach i wsiach blisko frontu. Zorganizuje je prowadzona przez Tatarów z Krymu fundacja Astem, związana z legendarnym przywódcą ukraińskich Tatarów Mustafą Dżemilewem. Przeznaczamy na to 1,8 mln dolarów, czyli według obecnego kursu (który nam pięknie poleciał ostatnio w dół!) to jest około 7,9 mln złotych.
3. Ukraińcy poprosili o 500 zestawów przetrwania dla rodzin żyjących w najbardziej niebezpiecznych rejonach, bez dostępu do elektryczności i ciepła. To też zorganizuje dla nas fundacja ASTEM.
Jeden taki zestaw zawiera: 2 komplety ubrań i butów (odpornych na zimno) dla dorosłych, 2 komplety ubrań i butów dla dzieci, 4 koce, 4 termiczne śpiwory, radio z akumulatorem ładowanym ręcznie do porozumiewania się i wzywania pomocy, ledową latarkę, apteczkę, generator, przenośną kuchenkę.
Całość kosztuje 1,071 mln dolarów. To jest (podaję wg obecnego kursu, choć to zlecenie przelewu poszło nieco wcześniej) około 4,7 mln złotych.
4. Dwa mobilne warsztaty. To wymalowane w barwy khaki dwa potężne tiry, każdy z dwiema naczepami, podnośnikami hydraulicznymi, które przystosowane są do naprawy zepsutego sprzętu, w tym także haubic czy czołgów. Od dawna o ten sprzęt starała się ukraińska fundacja Come Back Alive. No to jest. Przeznaczamy na to 600 tys. dolarów, czyli ok. 2,6 mln złotych.
Ponieważ udało nam się dzięki uprzejmości banku Paribas ponieść tylko symboliczne koszty spreadów i kurs dolara spadł od czasu, gdy zawieraliśmy umowy z Come Back Alive i Astem, to wygenerowaliśmy ogromną nadwyżkę: ponad 2 mln złotych!
W umowie z firmą Baykar (która, przypominam, zdecydowała się dać za darmo Ukrainie Bayraktara, na którego zebraliśmy pieniądze) napisaliśmy, że każdą nadwyżkę przekażemy armii ukraińskiej. Uznaliśmy, że Ukraińcy sami będą wiedzieli najlepiej, czego najbardziej potrzebują. Środki trafiły na Fundusz Sił Zbrojnych w Narodowym Banku Ukrainy. Jeszcze raz dziękuję bardzo Pawłowi Malko za ogromną pomoc w koordynacji tych działań i całej ekipie Zrzutka.pl z Tomkiem Chołastem na czele!
A Panu Ambasadorowi Ukrainy Vasylowi Zvarychowi w imieniu nas wszystkich melduję, że zadanie wykonane!
I tak kończy się nasza przygoda z Bayraktarem. Fantastycznie się z Wami działało! Było nas razem ponad 220 tys., w tym ponad 1000 Białorusinek i Białorusinów. Nie tylko poświęciliście swoje środki, ale sami zbieraliście, reagowaliście, komentowaliście, szerowaliście, namawialiście znajomych! Dołączyły polskie media, kibicowały zagraniczne, poparły najbardziej znane osoby. I wszystko zrobiliśmy i zorganizowaliśmy sami bez pomocy władz, co jest ewenementem na świecie w tego rodzaju i tej skali akcjach.
Kibicowaliśmy sobie nawzajem i wspieraliśmy się. Symbolem solidarności, która powstała między nami było uratowanie pana Jacka, któremu daliśmy drugie życie po zebraniu 178 tys. na jego leczenie.
Podsumowując, imponująco dzielnej Ukrainie załatwiliśmy drona Bayraktar, wojskowe centrum szkoleniowe, sto półciężarówek, dwa mobilne warsztaty, 500 zestawów przetrwania i 4,5 miliona złotych na inne potrzeby armii.
Dziękuję Wam za Wasze zaufanie i zaangażowanie!".
---
Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Pełna zgoda. Ja również na nią czekam!
Panowie, jest zbiórka na łódź podwodną dla Ukrainy. Też chyba Pan Sławomir ją udostępniał, będzie na jego profilu, tylko gdzieś niżej