Zgodnie z prawem, żeby wydać na pomoc humanitarną te blisko 25 mln zł, najpierw cel zbiórki musiał być zrealizowany, czyli dron musiał trafić do Ukrainy. "Dziś możemy sobie powiedzieć już na pewno, że łącznie z dostarczonym już bayraktarem nasza pomoc to blisko 50 mln zł dla Ukrainy (największa w historii!), trafi do wojska i najbardziej potrzebujących!" - napisał na Facebooku Sławomir Sierakowski.
- Bardzo się cieszę, że Białorusini zebrali 100 tys. zł! Od czasów protestów w Białorusi moje serce bije dla Białorusi - mówi "Wyborczej" Sierakowski.
Nazwę bayraktara wybrali uchodźcy z Mariupola, do których zwrócił się inicjator zbiórki.
- Teraz mogę powiedzieć, że to była droga przez mękę, aby załatwić wszystkie formalności, zebrać wszystkie podpisy, podpisać umowy. Okropnie się stresowałem, że ludzie mogą się zacząć niecierpliwić. Zajmowałem się tym codziennie przez wszystkie miesiące. Nie spodziewałem się, że to będzie tak skomplikowane - mówi Sierakowski.
Sławomir Sierakowski razem z Ukraińcami i tureckim producentem wybrali cztery bardzo duże projekty, mające wpływ na pomoc społeczną Ukraińcom. Jeden projekt powstanie na specjalną prośbę ministra obrony narodowej Ukrainy Ołeksija Reznikowa.
- Cel zbiórki został zrealizowany, więc możemy podpisać przygotowane umowy i będę mógł przedstawić do wiadomości publicznej te projekty wraz z ilustracjami i dokumentacją - mówi Sławomir Sierakowski. Dowiemy się o tym w najbliższych tygodniach.
Na Facebooku Sławomir Sierakowski żartuje, że Marik przybył do Ukrainy szybciej niż leopardy.
---
Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Walcz Marik !!! Na pohybel ruskim gnojom
Poza tym funkcyjny jarząbek nie musi już czytać pytania z paska ku...zji...gdzie Sierakowski przekazał pieniądze ze zbiórki Tuskowi?
Sława Ukrainie
Też "zainwestowałam" :-))))
To nasze wspólne dziecko i wielu innych.
Ty też?:-)))
Mamy wspólne dziecko.
Ładnie to brzmi
:-))))
te komplikacje ś formalnościami, to trocha na jego własne życzyniy... uparła sie bestio "ja siama!, ja siama!", a mog sie zwyrtnyć do imć Sasina i w jedyn dzionek sprawa by sie "jakoś załatwiło"
He,he..., daleko sprawniejszy w transporcie międzynarodowym jest chyba ten co chciał granatnikiem posłuchać muzyki.