Wyrzeczenia dla złotówki
Rząd i kontrolowany przez niego NBP rozpływają się nad zaletami złotówki. Mowa jest o niezależności, własnej polityce walutowej. Mniej mówi się o możliwościach dosypywania pieniędzy do gospodarki. Straszy się natomiast drożyzną wynikającą z tak zwanego efektu cappuccino. Zapewne sprzedawcy szukają wszelkich okazji, by zarobić, jednak w dłuższym okresie to nie euro generuje inflację, lecz raczej złotówka co widać w obecnych jej odczytach.
Przy takiej narracji argumenty o kosztach złotówki nie przebijają się do świadomości ludzi – stąd niskie poparcie dla euro. I to pomimo problemów mieszkaniowych, które dotykają tak wiele rodzin. Jak jedno jest powiązane z drugim? Stopy procentowe w euro są znacznie niższe niż w złotówkach. W efekcie, przy kredycie na tą samą kwotę na 30 lat z marżą 2 proc. raty kredytu hipotecznego w złotówkach są o jakieś 60 proc. wyższe niż w euro. Ci, którzy mają problem ze spłacaniem rat kredytowych, mogą się teraz zastanowić, co by zrobili, gdyby w budżecie domowym zostało te 60 proc. nadpłaty za złotówkę. Ci, których nie stać na własne M, mogą pomyśleć, na co by ich było stać, gdyby jednak ta zdolność kredytowa była wyższa. Nawet wynajmujący odnieśliby korzyści. W sytuacji, gdy zakup staje się bardziej dostępny jako alternatywa, a stopy procentowe są niższe, również koszty wynajmu by spadły.
To nie są jedyne korzyści z euro. Jakakolwiek wymiana zagraniczna czy zwykłe wakacje za granicą byłyby tańsze i bardziej przewidywalne w kosztach, gdybyśmy mieli euro. Inwestorzy też przychylniej spojrzeliby na gospodarkę z euro.
Więc może czas powiedzieć, że z własnym M to i droższe cappuccino można przeboleć, tym bardziej że to tylko na chwilę, gdyż w dłuższym okresie i one będzie tańsze. Może warto też zapytać rząd, czy złotówka jest warta wyrzeczeń mieszkaniowych polskich rodzin?
Tomasz Helbing
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
I dlatego w Grecji nie było głębokiego kryzysu. A, nie, wróć.
Gdyby Grecy nie mieli EURO, to dzisiaj nie byłoby co zbierać....
Grupa rekonstrukcyjna późnego PRL.
Produkt dziennikarski? To list czytelnika.