Autor jest holenderskim prawnikiem
O jaka rozpaczliwie wściekła była reakcja Antoniego Macierewicza na reportaż "Siła kłamstwa" Piotra Świerczka w TVN 24 o selekcji "dowodów" Macierewicza i jego zapewnieniach, że katastrofa nad lotniskiem w Smoleńsku była skutkiem zamachu.
Rzekomy zamach chyba nikomu nie byłby potrzebny, zaś publiczna wiara w niego była politycznie bardzo potrzebna, aby wykluczyć każdą myśl o odpowiedzialności prezydenta Lecha Kaczyńskiego za swoją ryzykowną wyprawę w danych okolicznościach atmosferycznych i lądowanie na prymitywnym lotnisku w Smoleńsku.
Ten uwielbiony i upomnikowany bohater PiS nie mógł być odpowiedzialny czy współwinny za śmierć swoją i swoich gości. Musiał być bohaterską ofiarą.
Macierewicz zaczął od szydzenia z wcześniejszych rosyjskich i polskich badań: komisji ministra Millera i prokuratorów wojskowych, badań, które wyjaśniły, że katastrofa była wypadkiem lotniczym. - Te instytucje państwowe, które badały katastrofę po 10 kwietna 2010 r., nie wypełniały swoich obowiązków - powiedział Macierewicz. Co za tupet! Ale jego blef miał powodzenie.
Zaraz po przejęciu władzy w 2015 r. PiS-owski rząd zdjął z rządowej strony tekst raportu Millera, aby publiczność nie mogła się z nim zapoznać, a Zbigniew Ziobro schował gdzieś raport prokuratorów wojskowych, aby nikt nie mógł go czytać, a autorów ukarał degradacją. Niedawno premier Morawiecki po prostu oświadczył, że przyczyną katastrofy był zamach. Otóż to. Tak ma w Polsce wyglądać prawda. A pan Świrski z KRRiT zastanawia się, czy na prośbę Macierewicza można TVN jakoś ukarać za nieprzyzwoitą rewelację Piotra Świerczka.
Tymczasem nigdy nie było rządowej czy parlamentarnej konfrontacji raportu Macierewicza z innymi raportami ani naukowej kontrekspertyzy. Taki jest chyba zasadniczy zarzut prof. Marka Żylicza.
Profesora Żylicza miałem okazję poznać w 2017 r., był wtedy szefem Macieja Laska z komisji badania wypadków lotniczych. Rozmawiałem z nim o powstałej sytuacji. On dobrze widział, w co gra Macierewicz i dziwną bierność rządu wobec nieszanowania międzynarodowego i polskiego prawa w sprawach fachowych badań lotniczych. W wywiadzie w programie "Tak jest" w TVN 24 11 kwietnia 2017 r. Żylicz tłumaczył, że "to, co robi podkomisja, jest czymś poza systemem prawnym".
Cytuję z mojej rozmowy. Spytałem prof. Żylicza, czy nie uważa, że należy te raporty Millera (ponad 300 str.), Prokuratury Wojskowej (ponad 400 str.), ostatni raport zespołu Macierewicza (53 str.) i raport podkomisji Macierewicza (niewiele stron plus płytka filmowa symulacja) opublikować w jednym akademickim tomie z adnotacjami i dobrym komentarzem do naukowych badań w przyszłej Polsce? - Tak - uśmiechał się profesor. - Kiedyś tak się stanie. Mam wśród swoich studentów na pewno kandydata do zrobienia pracy habilitacyjnej na ten temat, ale w obecnych czasach boję się, aby nie zepsuć takiemu młodemu człowiekowi kariery.
Lubiłem tego miłego i mądrego człowieka. Już nie żyje. Zmarł w sierpniu 2022 r. Jestem pewny, że bardzo by go pocieszył reportaż Piotra Świerczka w TVN. Opór polskich polityków wobec pomysłów Macierewicza był rozczarowujący. Zaś chwała odważnym polskim dziennikarzom śledczym!
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Morawiecki zaproponował Ukraińcom wyjaśnienie katastrofy śmigłowca.
Macierewicz wraz z Rosjanami już otwierają szampana.