– I co z tego, że Senat odrzucił „lex Czarnek"? – słyszałem wczoraj głos malkontentów. Przecież Sejm zdoła przegłosować stanowisko Senatu, a prezydent Duda podpisze przyjętą ustawę demolującą polską szkołę (choć trudno uwierzyć, że można ją skrzywdzić jeszcze bardziej, po tym, co już zrobili Anna Zalewska oraz Przemysław Czarnek).
Ale tym razem stało się coś ważnego.
Byliśmy świadkami zalążka obywatelskiej mobilizacji, w ramach konsultacji społecznych ogłoszonych przez Inicjatywę „Wolna Szkoła" (wolnaszkola.org) mogliśmy wypowiedzieć się, co sądzimy o proponowanych zmianach.
Co napisali rodzice? „Tzw. lex Czarnek w niedopuszczalnym stopniu wzmocni władzę kuratorów oświaty kosztem władzy rodziców i autonomii szkół. Wymóg przeprowadzenia przez radę rodziców konsultacji z wszystkimi rodzicami jest pozornym zwiększeniem kompetencji głosu społecznego. Obciąży osoby zasiadające – społecznie! – w radach rodziców dodatkową pracą, nie zwiększając w ogóle ich decyzyjności" – czytamy w uchwale przyjętej przez jedną z rad rodziców.
Głosy rodziców przyjmowano do wczoraj – żadna z 15 rad, które jako pierwsze zgłosiły swoje uwagi, nie poparła „lex Czarnek". Nie oznacza to, że wszyscy rodzice byli przeciw, ale „proczarnkowi" byli w znaczącej mniejszości.
Co to oznacza? Rady rodziców mają szansę stać się ważnym partnerem w ustaleniu, jak ma wyglądać polska szkoła publiczna.
Ten kij ma oczywiście dwa końce, bo to wymaga też partnerskiego traktowania rodziców przez władze szkoły i samorządy lokalne. Wszystkim jest nam teraz ciężko z powodu nadchodzącego kryzysu, ale nie możemy akceptować zagrywek typu upychanie kolanem klas w szkołach w przyszłym roku szkolnym (kolejna kumulacja roczników) bez poszanowania opinii rodziców czy władz szkół.
Inicjatywa „Wolna Szkoła" apeluje do marszałek Elżbiety Witek, aby nie wprowadzała pod obrady głosowania w sprawie decyzji Senatu przed powstaniem pełnego raportu o uchwałach rad rodziców, czyli co najmniej do 5 grudnia.
A do prezydenta Andrzeja Dudy, aby – jeśli ustawa znajdzie się na jego biurku – pozostał wierny swojej decyzji sprzed ponad roku i powtórnie zawetował „lex Czarnek".
Ktoś może powiedzieć: liczba rad rodziców, które wypowiedziały się w ankiecie zorganizowanej przez Inicjatywę „Wolna Szkoła", to marny ułamek spośród liczby wszystkich szkół (wolnaszkola.org). Trzeba wtedy zadać sobie pytanie: czy zabrałem(-am) głos w szkole mojego dziecka? Czy zgłosiłem(-am) się do rady rodziców? Czy interesuję się tym, co ona robi?
Jeśli się nie angażuję, nie walczę o bliskie mi wartości, to inni mogą to wykorzystać przeciwko mnie.
Piszcie: listy@wyborcza.pl
Materiał promocyjny partnera
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Czesc rodzicow nie zaglada do dziennika elektronicznego wogole albo raz w roku, czesc stwierdzi, ze go temat nie interesuje i nie wypelni ankiety wogole. Rada rodzicow bedzie musiala biegac za kazdym z tych rodzicow i sie prosic. Dla porownania: w sejmie glosuja ci, ktorzy przyjda danego dnia do roboty i ustawy przechodza (lub nie) czescia glosow. W szkole musi byc frekwencja 100% bo temat nie przejdzie wogole. Bzdura goni bzdure