Wina Tuska
Kiedy siedem lat temu Polska demokratyczna przegrała wybory i rozpoczął się cykl kolejnych porażek wyborczych, rozpoczęły się także analizy przyczyn takiego stanu rzeczy. Dlaczego Polacy wybrali autorytaryzm, proste recepty, fundamentalizm religijny, nacjonalizm, antysemityzm i populizm? Dlaczego pokazali czerwoną kartkę demokracji? Bo pokazali. W wyborach mamy bowiem tylko dwie kartki, dwa światła: czerwone i zielone. Wybory się wygrywa albo przegrywa.
W analizach często podnoszono, że PiS oprócz populizmu, nacjonalizmu miał „wielki projekt", proponował „wielką ideę", „wielkie plany", „wielkie zmiany". Natomiast siły demokratyczne „wielkiego planu", „wielkiej idei" nie miały.
Nie zgadzam się z taką oceną. Największym planem dla Polski, jaki zobaczyłem po 1989 roku, po odzyskaniu wolności i suwerenności, był tak wyśmiewany powszechnie projekt Donalda Tuska, potocznie zwany „ciepłą wodą w kranie". Nie znam większego i bardziej racjonalnego planu dla Polski.
Bo czy może być coś lepszego w Polsce niż nudny plan codziennej pracy, codziennego wysiłku, nudnego pomnażania dobrobytu, zwiększania dzień po dniu PKB, poprawy dróg, poprawy szkolnictwa, poprawy zaopatrzenia, sieci komórkowych, mostów, obwodnic, boisk dla dzieci i młodzieży, placów zabaw i mieszkań.
Nudne i mozolne wprowadzanie programów socjalnych, a nie populistycznych. Dawanie wędek, a nie ryby. Zwiększanie roli Polski w Europie i świecie. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu, miesiąc po miesiącu, rok po roku. Czy obejmowanie prominentnych stanowisk w Unii Europejskiej to dobro, czy zło? Czy zbudowanie nudnej koalicji w ramach Trójkąta Weimarskiego to dobro, czy zło? Nic o nas bez nas. Nic w Europie bez konsensusu Niemiec, Francji i Polski. Mozolne budowanie siły armii poprzez nudne i długie przetargi zbrojeniowe, caracale i okręty podwodne, samoloty i programy Wisła czy Narew.
Ten program zawierał także element rozstania się z polskimi wadami. Z machaniem szabelkami, przegranymi powstaniami, aktami strzelistymi, wiosnami "Solidarności" i stanami wojennymi, zamachami majowymi i sanacjami, silną armią, która nie odda nawet guzika od munduru. Ten program obiecywał głównie pot i zmęczone głowy oraz mięśnie od ciężkiej pracy. Ten program został sprawdzony w działaniu. Były niewyobrażalne na skalę światową sukcesy ekonomiczne w przechodzeniu od gospodarki planowej do rynkowej, w przechodzeniu od braku demokracji do demokracji, od zniewolenia do wolności, od peryferyjnego kraiku bez znaczenia do dominującego gracza w Europie, od czekających w przedpokoju do rozdających karty, od bierności społecznej do dużej inicjatywy zwyczajnych ludzi.
Ten program nie zawierał fanfaronady, nie obiecywał pensji największych w Europie, największego lotniska w świecie, robót ziemnych na Mierzei Wiślanej, przepotężnej armii z najdzielniejszymi na świecie żołnierzami. Nie obiecywał miliona samochodów elektrycznych, elektrowni węglowej pod Ostrołęką, zachowania wszystkich kopalń węgla, trzynastek, czternastek i piętnastek, a może i szesnastek lub siedemnastek. Nie wmawiał źle wykształconym i nieporadnym, że są solą tej ziemi. Nie obiecywał strzec Polski przed zmarzniętymi dziećmi i kobietami z Afryki czy Azji. Kobietami i dziećmi, które mają zarazki i pasożyty. Nie obiecywał walki z gejami i tymi, co rano są chłopcami, a wieczorem dziewczynkami.
Tak, program tego „rudego Niemca, wnuka wermachtowca", a co najmniej „sługusa Niemiec i Merkelowej", był nudny jak flaki z olejem.
Ale jedyny możliwy dla Polski. Jedyny zrywający z tymi żałosnymi cechami Polaków, które Polskę trzymały w zaścianku i na prowincji Europy i świata. Z odwiecznymi wadami i śmiesznostkami.
Mam nadzieję, że „ciepła woda w kranie" powróci, że skończy się podziw dla "żołnierzy wyklętych", populizm, a zaczną się dobrze skonstruowane programy socjalne, że polskie uczelnie będą się pięły w górę na "liście szanghajskiej", że polska szkoła będzie nowoczesna, a nie rozmodlona, konserwatywna, fundamentalistyczna, nacjonalistyczna i wsteczna, że zakończy się nieodpowiedzialna polityka ekonomiczna, nepotyzm, promowanie miernot intelektualnych, degeneratów moralnych oraz wspieranie Rosji Putina i wszelkich europejskich nacjonalistów.
Tak jak sztandarowe hasło PiS: „Polska w ruinie", zaczyna przybierać współcześnie realne kształty w naszym codziennym życiu - poprzez inflację, kryzys ekonomiczny, zapaść w budownictwie, inwestycjach, zapaść sądownictwa, służby zdrowia, szkolnictwa, kupowanie uzbrojenia jak z półki sklepowej i wbrew „wielkiemu sukcesowi PiS i osobiście prezesa w każdej możliwej dziedzinie", w tym w ogrzewaniu mieszkań byle czym, "byle nie oponami", w kraju węgla - tak może zabraknąć ciepłej wody w kranie. I wtedy pozostaną z „wielkiej pisowskiej idei" tylko igrzyska, a właściwie wspomnienia po nich. Po tych siedmiu latach wstydu, machania szabelkami, po nierealnych obietnicach, zrażaniu i obrażaniu wszystkich dookoła, nie tylko Niemiec.
Mam nadzieję, że „ciepła woda w kranie" stanie się jak słynna ocena rządów Kazimierza Wielkiego, który nie wojował, ale „zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną".
Nie puszył się, nie machał mieczami, tylko budował. Nudny był ten Kazimierz Wielki niezwykle. Ale oprócz Polski murowanej pozostawił choćby uniwersytet w Krakowie, z którego Polacy tak dumni. To Kazimierz „przygotował ekonomicznie i organizacyjnie" wiktorię Jagiełły pod Grunwaldem. Tym nudnym budowaniem, nudną pracą.
Jestem wielkim wielbicielem wielkiego programu „ciepłej wody w kranie". Jestem wrogiem PiS-owskich igrzysk, które, mam wielką nadzieję, zbliżają się do końca.
Maciej Michalik, prof. UMK w Toruniu
Materiał promocyjny partnera
Wszystkie komentarze
Od 7 lat "siedzę w polityce" rano, w południe i wieczorem, zaskakiwana coraz głupszymi a często podłymi decyzjami niszczenia wszystkiego co było ... Jestem zmęczona , zła, wściekła bo mój spokój, stabilizacja, bezpieczeństwo ulotniło się. Nie znamy co nam jeszcze zgotują, i do tego w tak złym czasie (epidemia była), wojna, kryzysy. A tak podzielonego społeczeństwa nie pamiętam , rozdzielonego celowo i perfidnie. Czuję że żyję w prywatnym folwarku, bo nie zgadzając się z tą wizją , mnie wyborcy, mnie podatnika nikt nie słucha, a niektórych odważniejszych ode mnie się tępi w różny sposób.
Mam dość i tęsknię do normalności i spokoju dla siebie i moich bliskich, i czekam na "ciepłą wodę w kranie" niech znowu płynie, dając spokój w każdym następnym dniu wszystkim.
Bo nam się to po prostu należy !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
No szkoda że na przykład listonoszka z pensja minimalnai trójka dzieci z samej wody z kranu zupy dzieciom nie przygotuje.
Gdyby nie 500 plus to dzieci z rodzin biedoty butów by nie miały !
,,Dzięki PiS-owi Polska bardziej niż dotychczas w ruinie !"
Jeszcze bylo "Ojczyzne dojna racz nam zwrocic Panie"
to była modlitwa prezydenta